No i zwycięstwo. Tak jak Jonathan przewidywał pierwsza połowa przesądziła już o tym, kto wyjdzie zwycięsko ze spotkania i druga tego nie zmieniła, pokazując jedynie dominacje Furano. Rywal po przerwie oddał na bramkę Garretta raptem jeden strzał, lekki i prosto w bramkarza. Niemniej wyglądało na to, iż był to jak dotąd najlepszy mecz Amerykanina. W końcu zaliczył kilka interwencji i nie puścił bramki. No cóż, patrząc na poziom defensywy dzięciołów trzeba się chyba zacząć powoli przyzwyczajać do bycia najmniej zapracowanym bramkarzem w lidze. |