Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2018, 19:58   #83
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
***
- Znowu kilogram w górę – stwierdził mężczyzna w garniturze, dotykając kartą czytnika.
- Nowa dieta się nie sprawdza? – zapytał drugi głos, a jego właściciel przestąpił przez otwarte drzwi. Wcisnął jeden z guzików na windowym panelu, dając pierwszemu rozmówcy jedynie chwilę na wejście do środka. Nad ich głowami zamigotała błękitna strzałka wskazująca kierunek jazdy.

- Rook, człowieku. Diety są dla idiotów i zdrowotnych pisarczyn. Jaki jest sens się głodzić, jeśli za dwa miesiące wrócisz do obżerania się chrupkami i zalewania ich piwem? To się całkiem mija z celem. Poza tym, nigdy nie słyszałeś o efekcie jo-jo? – odpowiedział malkontent, stając przed lustrem i poprawiając krawat. Materiał był kiedyś biały, ale kolor już dawno z niego wypłowiał. Rzecz miała się podobnie w przypadku satynowej koszuli wystającej spod marynarki.

- Słyszałem – przyznał wypytujący, tonem głosu zdradzając rosnącą ciekawość – Ale skoro tak dużo wiesz na ten temat, to skąd to dodatkowe kilo? Wiedza i siła charakteru nie maszerują do jednego rytmu? Wiem, że tak czasami bywa – sam wybijał paznokciem rytm windowej bossa novy. Zagwozdka nie miała złośliwego podtekstu, ale mimo to trafiony nią dietetyk-amator jęknął tak, jakby ktoś ulokował mu nóż między łopatkami. Jego palce odruchowo przestały wygładzać materiał.

- Zgadłeś. Gubią mnie procenty. Puste kalorie, a do tego spowalniają przemianę materii, więc wszystko, co przyjmiesz po drodze, też odkłada się na dłużej. Całe dnie wpieprzasz tylko kurczaka. Zapijasz białkiem i garścią supli. Ale potem przychodzi weekend…
- A gdy tyra się cały tydzień, w końcu trzeba się zabawić. Rozumiem, Dee. Rozumiem –
Rook dokończył myśl kolegi, kiwnąwszy empatycznie głową. Ale nie rozumiał. Nie tak naprawdę. Jego własne eksperymenty z zakresu dietetyki ograniczały się do dożylnego przyjmowania substancji odżywczych co 48 godzin i mechanicznej filtracji zawartości jelit pod koniec każdego miesiąca. Dwie sylwetki wysiadły z windy, obierając kurs w głąb korytarza. Co jakiś czas, bez większego zastanowienia mijali niknące w mroku odnogi. Właściwą drogę oświetlały im podwieszone u sufitu jarzeniówki oraz wyrysowane na podłodze linie – złudnie podobne do tych szpitalnych. W końcu zatrzymali się przed metalowymi drzwiami. Jedynym charakterystycznym elementem warstwy wzmocnionej stali był wybity na wysokości oczu numer 24. Dee wyciągnął komórkę z głębi marynarki.

- Czekaj no, tylko sobie przypomnę, kogo mamy dzisiaj na tapecie – powiedział, przeciągając kciukiem po ekranie dotykowym. Robił to powoli, bez zbędnego pośpiechu czy zaangażowania, jakby przeglądał oferty serwisu aukcyjnego.
- Znalazłem. Dzieciak z placówki na brzegu Kalifornii, funkcja analityczna, podejrzany o złamanie przynajmniej kilkunastu punktów protokołu bezpieczeństwa, o świadome narażanie zdrowia i życia współpracowników… Są nawet materiały wskazujące na umyślne puszczanie farby osobom niepowołanym – w znudzonych życiem oczach po raz pierwszy tego dnia błysnął ognik ciekawości. - No, proszę ja Ciebie, trafił nam się prawdziwy VIP.

- Profil czerwony? –
zapytał Rook, ale zdawał się znać odpowiedź z góry.
- Chłopak ma listę wykroczeń dłuższą niż mój wacek. Kontrola nie przysłała go tu na kawę i ciastko.
- Nie, pewnie nie. Szkoda. Ostatnio trafiają nam się same czerwone.

Skończyli autoryzację głosową i weszli do środka.




***
 
Highlander jest offline