Naburmuszony Oleg stał z tyłu ledwo słysząc rozmowę. Nie dość, że nie dostał lunety - znów czerwieniąc się z myślą do czego chciał jej tak na prawdę użyć - to jeszcze musiał zajmować się zwierzętami. Nie miał nic przeciwko kopytnym, ale od początku wolał polegać na własnych nogach i martwić się o samego siebie.
Syknął ostro na nieco dokazującego Ostatka, po czym poczochrał palcami czubek jego głowy. Nie wiele rozumiał z toczącej się rozmowy, ale trwała ona zbyt długo.
Jakby jednak coś zaczęło się dziać, to cóż on biedny miałby zrobić. Pomyślał o objuczonych zwierzętach patrząc na nie z politowaniem.
Puścić je i samemu się schować? Za dwa dni zostaną z nich białe kostki oczyszczone przez wilki, albo dzikie psy jeśli nawet spróbowałyby wrócić do miasta. To mu się wtedy zgarnie.
- Znasz się na zwierzętach więc Ty za nie odpowiadasz - Przedrzeźniał Barona robiąc głupie miny. - Było się nie przyznawać. Może by was zostawili w spokoju nie? - zwrócił się do ostatka wpatrującego się w niego bez zrozumienia.
Ostatecznie może stać z lejcami w rękach i patrzeć jak się towarzysze okładają. W sumie zanim padnie ostatni może sobie stać. Potem puści kuce i ucieknie. Wtedy nikt nie będzie miał pretensji, ale zwierząt i tak szkoda.
Wyciągnął szyję odszukując Gustawa tylko po to by spojrzeć na niego i parsknąć z wyrzutem chociaż nie było szans, by to usłyszał.
Ostatnio edytowane przez Morel : 17-08-2018 o 13:28.
|