Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2018, 21:42   #44
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wreszcie wyruszyli. Detlef swoim zwyczajem niósł swój dobytek na plecach. Było tego sporo, jednak mając we krwi umiejętność dźwigania ciężarów był pewien, że nie obciążył się zanadto. Do tego skromny zapas piwa zabrany z Meissen zapewne skończy się szybko i będzie lżej.

Gustaw był bardziej zdecydowany, niż zwykle bywał. Podejmował decyzje, upierał się przy swoim i wydawał rozkazy, by uciszyć protesty tych najbardziej niesubordynowanych. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej - zwiększało się ryzyko wpadnięcia w poważne kłopoty na skutek błędu dowódcy.

I tak kapral Thorvaldsson (awansu na sierżanta nie widział, i to nie dlatego, że nie umiał czytać) miał dwie sprawy do Barona. Pierwszą był szeregowy Frietz. A może raczej dezerter Frietz. Wciąż nie rozumiał, dlaczego ten pijaczyna tak łatwo wywinął się od stryczka lub długiego więzienia. Stało się to na skutek interwencji von Grunenberga, więc Detlef nie zamierzał o to pytać. Ograniczył się zatem do ignorowania obecności Olega. Żołnierz, którego nie można być pewnym, że stanie za towarzyszami murem to żaden żołnierz. Thorvaldsson zamierzał dopilnować, żeby w żadnej sytuacji nie musieć polegać na tej moczymordzie.

Druga rzecz, o którą dla odmiany spytał krótko po wyruszeniu, to pomysł na ich kompanię. Nie mieli oznaczeń wissenlandzkiej armii, za to pojawiły się oznaczenia Granicznych. Co więcej, wyglądało na to, że pójdą przez tereny zajęte przez nich, więc to, że natkną się na jego ludzi było więcej, niż pewne.
- Powiedzcie, sierżancie, jak zamierzacie przekonać ludzi Wernicky'ego, że naprawdę służyliśmy pod jego rozkazami? - Zagaił. - Przecież nie znamy dowódców, ani struktury i nazw oddziałów, ani tego skąd pochodzą i gdzie te jednostki były. Tak naprawdę nie wiemy nic o co mogą nas spytać. - Ocenił krytycznie. - Nie lepiej byłoby udawać kompanię najemników, jakich pełno na terenach objętych wojną? Idą tam, gdzie lepsze łupy i lepiej płacą. Nie muszą najmować się na całą wojnę, tylko na jakiś czas. A nawet jak zdezerterują, to zdziwienia wielkiego nie ma. Bez problemu możemy ustalić skąd jesteśmy i co tutaj robimy. Jeśli nie spróbują nas siłą wcielić do armii Wernicky'ego, to raczej nic nie powinni nam zrobić. Za to podawanie się za ich oddział przy kompletnym braku informacji o nich, braku rozkazów i dokumentów poświadczających wykonywanie jakiegoś specjalnego zadania, to proszenie się o kłopoty. - Wyjaśnił spokojnie swój pogląd na ten temat. - Może jakieś papiery przygotować? Wątpię, żeby jakieś posterunki obsadzali ludźmi umiejącymi czytać. Przemyślcie to, sierżancie. - Poradził i po wojskowemu pozostawił problem przełożonemu.

Już wkrótce mieli przekonać się, czy pomysł sierżanta na ich obecność w tym miejscu okaże się dobry. W czasie dyskusji z obsadą mostu Detlef nie odzywał się. O ile sytuacja nie wymagała użycia kułaka, to Thorvaldsson był niezbyt dobry w przekonywaniu innych. Zdecydowanie wolał przywalić w żołądek, poprawić kolanem w ryj, a na koniec przedstawić swoje stanowisko trzymając but na przyciśniętej do ziemi facjacie interlokutora.

Trzymał jednak garłacz gotowy do strzału, nonszalancko opierając jego lufę o ramię. Podczas ostatniego starcia z Granicznymi nie miał okazji, żeby się wyżyć i tylko czekał na okazję do bitki.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline