Niechętnie ale Galeb musiał się zgodzić z oszustem i czarodziejem w kwestii drogi jaką obrali. Byli zbyt charakterystyczni, co pokazało ewidentne wypuszczenie przez mytników posłańca. Nie mówił o tym wcześniej, bo sam fakt zabrania tylu zwierząt w drogę pokazywał, że ludzie nie mieli pojęcia jak zabrać się za tą wyprawę. Teraz po tej przeprawie i wiciu się przed mytnikami każdy poczuł na własnej skórze że realizacja planu na dłuższym dystansie pójdzie źle.
- Kloc i Badyl, mają rację. To miałoby sens, gdybyśmy byli w stanie zwodzić pościgi Granicznych lub zastawiać na nich zasadzki i ich wybijać. - rzekł runiarz wskazując szerokim gestem ręki całą ich kompanię - Ani ten pochód mobilny, ani skryty, a nie zawsze będziemy mieli przewagę w liczbie i sile. Trzeba nam przyspieszyć kroku, albo przejść w spokojniejsze okolice. Lub rzeczywiście udawać najemników. Najemników pod dowództwem sierżanta Lalusia i kaprala Wybucha, prowadzonego przez Flaszkę i Skwarka, w składzie Kloc, Kulka, Badyl, Szarpidrut i Młoda. - z pewną bezczelnością ponadawał wszystkim pseudonimy, a potem wskazał kciukiem przejście za nimi - Chociaż po rasie i strojach będzie można już nas rozpoznać. Przydałaby się przedzieżgnąć albo uchodzić z tej okolicy czym prędzej. Wątpię, aby w całym Wissenlandzie nas szukali, co najwyżej w najbliższej okolicy. |