Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2018, 21:49   #3
Jessica Hyde
 
Jessica Hyde's Avatar
 
Reputacja: 1 Jessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputację
Czarodziej westchnął ze zrezygnowaniem na widok pędzącego pół-orka po czym wstał i podszedł wolnym krokiem w waszym kierunku, aby w końcu zdjąć kaptur. Waszym oczom ukazał się mężczyzna w podeszłym wieku. Jego poznaczona zmarszczkami twarz wydawała wam się dziwnie znajoma, ale trudno było sobie przypomnieć skąd. Może widzieliście go raz czy dwa u Melendreza? Może gdzie indziej? Dopiero Lieselotte rozpoznała człowieka, który czasem gościnnie prowadził wykłady dla różnych grup czarodziejów. Był to Langwellen Błękitny- najznamienitszy mag w mieście. Któż mógł być więc jego przełożonym? Sam Niezwyciężony Suweren?
- Ech, naprawdę liczyłem, że będziemy mogli normalnie porozmawiać, ale nie dziwię się wam. Przede wszystkim przepraszam za to jak zostaliście potraktowani. Sam wolałem rozwiązać to w bardziej cywilizowany sposób, ale Lotos i te ich wszystkie środki bezpieczeństwa... - Czarodziej spojrzał wymownie na sklepienie. - Dobrze. Odpowiem zatem na wszystkie wasze pytania. Dla kogo pracuję? Dla tego miasta, a ściślej dla jego władz. Nie wiem jednak gdzie jest Hadrian i nie wie tego nawet Czarny lotos, ale pracują nad tym. Waszemu inwentarzowi nie poczyniliśmy żadnej krzywdy i zostanie wam zwrócony bez względu na waszą decyzję. Ale najważniejsze - po co was tutaj ściągnęliśmy? - Langwellen zrobił krótką pauzę jakby zastanawiając się od czego zacząć. - Melendrez pracował dla nas w pewnej sprawie. Niestety nie została ona dokończona, a wszystko zaczęło się komplikować kiedy zaginęło po nim kilka kolejnych osób z jego bliskiego otoczenia. Być może was też by porwano, dlatego agenci woleli działać szybko. Proponuję aby każdy zajął się tym w czym jest najlepszy. Lotos odnajdzie porwanych, wy dokończycie to co zaczął Melendrez, a ja popracuję nad waszym wynagrodzeniem. - Mag przyglądał wam się badawczym wzrokiem próbując odgadnąć wasze reakcje. - Oczywiście będzie ono większe niż to co kiedykolwiek dostaliście od Hadriana. - Czarodziej dotknął magicznej bariery, po czym jego dłoń przeszła przez nią. Zdaliście sobie sprawę, że rozproszył zaklęcie. - Nie chcę budować naszych relacji na podejrzliwości. Macie wybór możecie odejść i czekać aż wasz pracodawca zostanie odnaleziony, albo przyjąć swego rodzaju awans i pomóc nam w rozwiązaniu tego problemu. Czy chcecie poznać szczegóły tej sprawy?

Słysząc słowa o większym wynagrodzeniu oczy drowki wręcz zabłysnęły:
- Chętnie poznam szczegóły sprawy, ale najpierw chcę wiedzieć czy mój wilk jest cały. Każ go tu przyprowadzić - naciskała, jednak już trochę spokojniejszym głosem.

Saxa, potrzebowała chwili by rozważyć za i przeciw. Miała ochotę wyjechać z miasta ale dodatkowy grosz zawsze się przyda w podróży. Chociaż utrzymywanie swojej drugiej persony może być problematyczne.
- A jak będziemy czekać na futrzaka możemy porozmawiać już na temat konkretnych cyfr i co dokładnie mamy za nie zrobić - powiedziała, mijając wcześniejszą granice bariery i zbliżyła się do czarodzieja, stając między nim a możliwe że nadal wkurzonymi wojami, którzy mogliby chcieć jednak z czystej dumy uniemożliwić jej ten dodatkowy zarobek.
Shillen posłała w stronę Saxy spojrzenie, który gdyby mogło zabiłoby dziewczynę.
Allayn uśmiechnął się, słysząc słowa przyjaciółki. Cała Saxa.
- Szczegóły będą mile widziane - poparł przedmówczynię.
- Witamy i śpiącego królewicza - zakpiła łotrzyca z ‘przebudzenia się’ maga. “Musi popracować nad udawaniem nieprzytomnego, może mu powiedzieć, że oddech zdradza takie rzeczy?”
- O, nasz mieszaniec się obudził - drowka rzuciła od niechcenia widząc, że pół-elf przestał bawić się w swoje udawanie.
- A ty jak zwykle pyskujesz, kreciku, zamiast normalnie mówić - odparł Allayn.
Łowczyni podniosła dłoń mając w planach trzepnąć zaklinacza za nazwanie jej “krecikiem”, ale powstrzymała się. W obecnej sytuacji nie mogła pozwolić sobie na bójki z “towarzyszami”, nawet jeśli jednym z nich był zwykły “kundel”. Splunęła jedynie w kierunku pół-elfa, nie odpowiadające na jego słowa. Spojrzała na maga wymownym wzrokiem, czekając aż ten w końcu sprowadzi tu Rahnulfa.
Awen w napięciu wysłuchała Maga. To co usłyszała wzbudziło w niej sprzeczne emocje. Z jednej strony czuła niepokój - kolejna misja która oddali ją od jej celu jakim jest znalezienie artefaktu. Z drugiej strony ma okazję współpracować z kimś znacznie bardziej wpływowym niż Melendrez. Spojrzała jeszcze raz na pozostałych towarzyszy próbując poznać ich myśli i obawy jednak ponownie poczuła jak mało o nich wie. "To nie czas na obawy, nie- to nie ten czas!" Awen zacisnęła pięść jakby chciała zdusić w sobie całą niepewność i skierowała swój głos w kierunku Maga.
- Nie wiem jak pozostali, ale ja chętnie wysłucham Cię do końca. "I obym tego nie żałowała".

Lieselotte obudziła się jako jedna z pierwszych, ale od tego czasu pozostawała w takiej samej pozycji, na wpół siedząco, podpierając się rękami z tyłu. Z początku zastanawiała się, czy to nie znowu jakieś dziwne sny, które nawiedzały ją, gdy zasypiała przy książkach. Ale niestety nie tym razem. Otworzyła wreszcie szeroko oczy i podniosła się z ziemi. Zaczęła otrzepywać suknię z piachu i brudu. “Świetnie, zdobyłam ją niedawno i znowu muszę kupić nową”. Zgarnęła do tyłu wreszcie lok jasnych, prawie białych, blond włosów, który opadał jej na twarz. Nieco denerwowała ją obecność Saxy, Shillen oraz Gorthaka, w towarzystwie których czuła się niepewnie. Na całe szczęście był tu Hassan, obecność silnego wojownika dodała jej otuchy.
- Mistrzu Langwellen, naprawdę nie dało się tego zrobić inaczej? Może… subtelniej? - odezwała się nekromantka, prawie że urażonym tonem, po czym skierowała się w stronę stolika. Była tu też jej parasolka. Dobrze, bo magini wolała ją mieć przy sobie. Źle, bo porywacze wiedzieli, że nie jest to zwykła osłona przed słońcem lub deszczem. Wzięła owo skrzętnie ukryte berło skupiające moc magiczną i oparła się na nim dwiema rękami.

Hassan podszedł do czarodzieja bardzo blisko po czym dotknął go palcem.
- Wystarczyło znaleźć nas w karczmie. - Zmarszczył brew, ale ogólnie nie zamierzał już robić krzywdy czarownikowi. - Mów. Co to za robota?
- W karczmie by ci przeszkadzało, że przerwał ci picie. - Drowka zaśmiała się. Pomijając fakt dokarmiania wilka bez jej zgody, wojownik budził w niej największe, a przynajmniej szczątkowe zaufanie.
Wojownik wzruszył ramionami uśmiechając się szeroko - Może tak...może nie. zależy co by powiedział
 
Jessica Hyde jest offline