Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2018, 23:15   #278
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Mustafar, Frelideja
Pewnym krokiem przeszedł z pomieszczeń biurowych do magazynu. Miał przed sobą czterech magazynierów, którzy drżeli za zasłonami celując w wejście w którym stał. Zrobił krok w przód i wtedy jeden z nich strzelił.
Sol nie miał pojęcia, czy to był przypadek, naciśnięcie spustu ze strachu, czy może jednak jakimś cudem go zobaczył. W każdym razie pojedynczy bolt rozbił się na zdobycznej verpińskiej tarczy energetycznej.
Zawahanie reszty trwało sekundę, która uratowała mu życie. Skoczył w bok i skrył się za kontenerem. Korzystając z zamieszania i dźwięku blasterów zagłuszających wszystko przebiegł na drugą stronę magazynu, za plecy strzelających. Nie tracąc czasu wszedł do pierwszego z dwóch frachtowców i skierował się ku kokpitowi. Ten był zasłonięty magnetycznymi drzwiami. Wyciągnął wytartą kartę i przejechał po czytniku, ale nic się nie wydarzyło. Zaklął pod nosem i szybko ruszył na zewnątrz.
W pośpiechu wpadł na niskiego Ganda i obaj przewrócili się. Pomimo przeszywającego bólu z rannego barku na który upadł, Arkaniański Mandalorianin był szybszy i uciszył insectoida wibroostrzem, nim tamten zdążył choćby zaskrzeczeć.
Zhar-kan stęknął wstawiając. Ból i pośpiech sprawiały, że zaczął popełniać proste błędy.
Tymczasem magazynierowie krzyczeli między sobą, dopytując się czy ktoś widział zabójcę. Byli jeszcze bardziej przestraszeni niż do tej pory.
Sol powoli dotarł do następnego statku. Kokpit był na podwyższeniu, wdrapał się tam po drabince i ponownie natrafił na magnetyczne drzwi. Tym razem, przyłożona karta zadziałała i znalazł się w środku. Fotel pilota był pusty, natomiast miejsce drugiego oficera zajmował wyłączony droid.

Ziost, Cytadela Sith
Przy wyjściu z ogromnego kompleksu oczekiwało na nich trójka mirialan.
- Pułkowniku Morlan, czy… - zaczął najwyższy stopniem oficer, ale Rohen mu natychmiast przerwał.
- Udało nam się zdobyć to czego poszukiwałem. Niestety napotkaliśmy opór i liczne pułapki, co przysporzyło nam strat. Na szczęście z pomocą przybył mi mój przyjaciel z Akademii Jedi, Rycerz Jon Baelish - przedstawił go. - Nie traćmy czasu, wracajmy na Stygiana.
- Tak jest! - zasalutował i zaprowadził ich do ścigacza, którym udali się do kosmoportu i stamtąd prosto na okręt wojenny Mirialan.
W trakcie podróży Rohen się nie odzywał, będąc intensywnie zamyślonym. Wyciągnął rękawice i wpatrywał się w nie, ale gdy tylko poczuł na sobie spojrzenie Jona, natychmiast z powrotem je schował. Zamiast tego wyciągnął komunikator i przesłał kilka wiadomości.

Z bliska potężny krążownik wyglądał jeszcze bardziej imponująco. Liczne działa i emitery tarcz jasno dawały do zrozumienia, jak bardzo był groźnym okrętem. Hangar w którym wylądowali wydawał się natomiast nieco pusty. Personelu było sporo, ale samego sprzętu niezbyt dużo.
Morlan to zauważył i gdy schodzili z transportowca wyjaśnił:
- Jeszcze nie odebraliśmy pełnego wyposażenia. Czekamy ciągle na nowe myśliwce i cztery torpedowce. Potrzebny będzie kurs na Korelię. Dlatego nie mogę w tym momencie udać się na bezproduktywną pogadankę na Coruscant - odwrócił się do Jona i zrobił dwa kroki w tył.
Stali teraz w szerokim przejściu pomiędzy turbowindami a blokiem rozładunkowym. Otaczało ich ponad dwudziestu Mirialan. Każdy z nich miał broń przytroczoną do pasa, lub przerzuconą przez ramię. Sygnał był bardzo czytelny.
- Przykro mi, lubię cię Jon, ale mam zbyt wiele do zrobienia. Idę tą samą ścieżką co Revan, mam dosyć czekania na ruch Czerwonych. Pora zacząć działać. Mistrzowie na pewno to zrozumieją, jeśli im to odpowiednio przedstawisz. Zresztą… Mógłbyś ruszyć ze mną! Na pewno przyda mi się twoja pomoc, razem poradzimy sobie z każdym z Czerwonego Krayta!
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 19-08-2018 o 23:19.
Turin Turambar jest offline