Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2018, 20:28   #18
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 4 - 2037.I.31; wieczór

Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 22:00
Miejsce: West St. Louis, Marina Villa; furgonetka 2;
Warunki: pomieszczenie, ziąb, półmrok oświetlenia, chłodna wilgoć


Wydział Produkcji Lekkiej



Furgonetka z piątką xcomowców krążyła po południowo - zachodnich dzielnicach zapuszczonego i opuszczonego St. Louis. Była już pełnoprawna noc więc jeździli na światłach. Czasem mijali parkujące lub jadące samochody, światła w oknach przy mijanych budynkach ale większość to były wraki i runy. Wraki ludzi, wraki, pojazdów, wraki budynków, wraki metropolii, wraki jakie zostały z dawnego świata sprzed inwazji kosmitów. Przez ostatnie dwa tygodnie nie mieli za bardzo okazji do zapoznania się, zwłaszcza z dalszą. Mieli więc okazję poznać uroki nocnego zwiedzania okolicy.

A w okolicy działo się coś. Już ledwo odjechali od rudery gdzie zostawili piątkę nagich, związanych i zakneblowanych nastolatków gdy minęli pierwszy, szybko jadący samochód. Potem kolejne. Na ulicy w której jechali, na sąsiedniej przecznicy, w tą samą stronę lub w przeciwną. Zupełnie jakby ktoś poruszył w tym rejonie mrowisko. Można by pomylić z obławą policyjną ale pojazdy przedstawiały zapuszczony, standard z pustkowi i nie miały syren ani żadnych oznaczeń. Tylko te wrażenie z obławy się nasilało z każdym kolejnym minionym pojazdem czy motocyklem. Wyglądało bowiem jakby ktoś tu kogoś szukał albo się z kimś bawił w chowanego.

Grupka nastolatków jakich zostawili za sobą w jakimś przygodnym budynku musiała być przestraszona całą akcją i gadką nie na żarty. Prosili by im nie robić krzywdy, płakali, obiecywali, że już nie będą nikomu dokuczać i by ich nigdzie nie sprzedawać. Przekrzykiwali się przy tym nawzajem i często byli niezrozumiali bo głównie posługiwali się jakimś kolorowym slangiem a przez ściśnięte strachem i łzami gardła trudno było zrozumieć ten chaos ich wypowiedzi. Chyba obiecywali, że mogą robić za przewodników, że mogą się przydać, że znają ludzi którzy znają ludzi i starać się wyglądać na ważnych i użytecznych. Gdy zamaskowani mężczyźni próbowali ich w końcu powalić na dobre zaczęła się chaotyczna, brutalna szarpanina. Co prawda piątka, skutych młodocianych nie miała tak naprawdę szans w starciu z dorosłymi mężczyznami o pełnej swobodzie manewru to jednak walczyli zażarcie zgodnie z intencją szczurów zagnanych w róg sądzących, że nadeszła ich ostatnia chwila. Szarpanina nie trwała długo gdy kolejne młode ciała przy wtórze jęków, przekleństw, płaczów i paniki padały bezwładnie na starą, przegniłą podłogę. Potem jeszcze sesja zdjęciowa i sprokurowanie odpowiednich notatek też zabrało trochę czasu. Wreszcie powrót do furgonetki i odjazd.

W końcu doczekali się zainteresowania ze strony ulicy. Nadjeżdżającą osobówkę widać było i wcześniej po zbliżających się światłach. Szybko okazało się, że zasuwa po tych prawie opustoszałych , nocnych ulicach całkiem prędko jak te pojazdy które mijali już co jakiś czas. Tym razem też osobówka jako zwinniejszy i szybszy pojazd bez trudu wyprzedziła jadącą furgonetkę. Tym razem jednak zamiast dokończyć manewr wyprzedzania osobówka zwolniła będąc o długość pojazdu na sąsiednim pasie a po chwili zwolniła jeszcze bardziej zrównując się z furgonetką. Od strony pasażera w vanie widać było twarze w mniejszym wozie zerkające w ich stronę i na siebie nawzajem. Pasażer osobówki gadał z kimś przez holo zerkając cały czas na vana xcomowców. Wreszcie chyba nastąpił przełom. Kierowca osobówki o latynoskich rysach kazał agresywnym gestem zatrzymać furgonetkę. Pasażer za nim wzmocnił to zaproszenie wystawiając automat przez tylne okno wozu.


---



Kewinski nie zmieniając swojego stanowiska doczekał się na ciąg dalszy widowiska. Po furgonetce xcomowców dawno już nie było śladu. Przynajmniej jeśli ktoś potrzebowałby kontaktu wzrokowego by ją odnaleźć. Ale inaczej wyglądało jeśli mógł się posłużyć innymi opcjami. Pod kamienicę młodocianych zajechała z piskiem opon jakaś usportowiona osobówka. Kierowca i pasażer bez wahania wysiedli i przywitali się z jednym z ocalałych z pogromu młodych. Przywitali się specyficznym gestem jaki często miały różne nieformalne bandy i gangi. Nie trzeba było psychologa by odczytać, że młodzi którzy w międzyczasie powyłazili z różnych kątów ulicy tak, że mogło być już ich znowu z kilkunastu, liczą się z tym mężczyzną o ciemnych włosach. Mężczyzna był zdenerwowany i spięty gdy słuchał relacji młodych z tego co się stało. Ale panował nad tym jak na zawodowca przystało. To pewnie pomagało jakoś uspokoić się młodocianym gdy zdawali mu relację z ostatnich wydarzeń. Nie rozmawiali zbyt długo a po gestach młodych dało się wywnioskować, że pokazują skąd furgonetka przyjechała i dokąd odjechała.

Mężczyzna pokiwał głową, poklepał któregoś z młodych po policzku w ojcowskim geście chociaż wyglądał jakby był może o dekadę od nich starszy. Potem wrócił do fury przy okazji wyjmując holo i coś do niego mówiąc. Potem znowu maszyna odjechała równie agresywnie jak przed chwilą podjechała.

U pozostwionych na ulicy młodych zapanowało zaś poruszenie i ulga. Zupełnie jakby ci dwaj w sportowym wozie mieli się teraz zająć problemem porwanych kolegów. Sami też rozbiegli się po ulicy jakby mieli coś ważnego do zrobienia. A potem bliższymi i dalszymi nocnymi ulicami zaczęły mknąć rozpędzone auta i motory. Po kwadransie obserwacji dało się zauważyć pewien schemat gdy większość pojazdów kierowała się stronę gdzie zniknęła furgonetka.




Czas: 2037.I.31; sb; wieczór; g. 22:00
Miejsce: East St. Louis, Night City; klub Night Girls;
Warunki: pomieszczenie, ciepło, kontrastowe światła, sucho



Wydział Skanu, Wywiadu, Zbrojny, Biolab


Mimo gorąca sceny za zamkniętymi drzwiami, pełnej równie gorących ust i dłoni na rozgrzanych ciałach, czwórka Azjatów kompletnie nie była zainteresowana tym co się dzieje za właśnie tymi drzwiami. Zupełnie jakby nie byli świadomi tego co się tam wyrabia. Za to wykazywali znacznie większy poziom zainteresowania tym co się dzieje w pokoju obok. Ruben i Lena zamknięci w viproomie nie widzieli tego co widzieli skanerzy mający podgląd do klubowego systemu bezpieczeństwa. A w nim widać było jak czwórka Azjatyckich gości podeszła bez zawahania do drzwi obstawionych przez ochroniarza klienta. Zatrzymali się przy nim i chwilę rozmawiali. Dokładniej rozmawiał jeden z Azjatów, ten sam który wcześniej rozmawiał z kelnerką. Ochroniarz zachowywał się z profesjonalnym spokojem czyli ciężko było wyczytać czy jest zaskoczony lub zaniepokojony przybyciem czwórki gości. Nietrudno było zgadnąć, że czwórka gości przybyła rozmawiać z szefem ochroniarza a nie samym ochroniarzem. Dlatego ochroniarz zapukał w końcu do drzwi zajmowanych przez swojego szefa i agentkę X-COM. Akurat w tym czasie skanerzy kończyli swoją robotę a datapad jeszcze był za ścianą obok, Collins wciąż pewnie leżał gdzieś nieprzytomny w swoim pokoju a Nancy słyszała pukanie w drzwi i głos jego ochroniarza czekajac w napięciu na oddanie datapadu. Więc sytuacja zaczęła się komplikować.

Ruben w końcu mógł znowu wejść na krzesło i przerzucić datapad z powrotem na drugi kraniec szybu wentylacyjnego gdzie już czekała zniecierpliwiona dłoń Nancy. Zostawało na szybkiego zamknąć kratki i udawać, że wcale się z nich nie korzystało. Co dalej się działo u sąsiadów Rubena i Leny tego xcomowcy właściwie nie wiedzieli. W komlinkach tylko dało się słyszeć pełne napięcia “Otwieram i wyłączam się.” jakie zdążyła rzucić Nancy gdy pewnie chowała swojego komlinka.

Zaraz potem kamery bezpieczeństwa klubu pokazały jak drzwi pokoju otwierają się i pewnie stoi w nich Nancy chociaż widać było głównie jej dłonie gdy coś chyba mówiła albo tłumaczyła piątce mężczyzn. W końcu trójka z nich szybko weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi i zostawiając przed drzwiami dwóch Azjatów. Po paru chwilach wszyscy opuścili pokój. Prawie. Ten wygadany Azjata niósł w rękach datapad Collinsa i w skupieniu sprawdzał co tam jest. Za nim szedł kolejny trzymający za ramię nieco wierzgającą Nancy która świetnie odgrywała swoją rolę przestraszonej dziewczynki. A może była przestraszona naprawdę. Nie miała w uchu komlinka więc nie dało się z nią skontaktować. Kolejni dwaj Azjaci nieśli między sobą nieprzytomnego Collinsa który jeszcze spał i powinien spać przez kilka kolejnych minut ale tego pewnie nie wiedzieli. Ostatni szedł znowu Azjata nieźle z kolei wczuwając się w rolę ochroniarza. Lustrował korytarz za sobą i pilnował grupki przed sobą chociaż w dłoniach nie widać było żadnej broni. Cała grupka wyraźnie się spieszyła opuszczając korytarz i wracając do głównej, zatłoczonej sali klubu. Brakowało tylko ochroniarza Collinsa którego nie było widać odkąd zniknął z obrazu kamer gdy wszedł do pokoju zajmowanego przez swojego szefa i klubowiczkę w czerwonej mini na jaką zgrywała się Nancy.

Kolejną rzeczą jakiej nie widzieli i Ruben, i Lena w swoim viproomie ani James i Faust w sali głównej to to co się działo na zewnątrz i w eterze. Co prawda skanerom z X-COM nie udało się włamać do holo używanego przez NAS czy szczególnie przez ochroniarzy Collinsa i jego samego to przez kamery widać było reakcję tego ochroniarza który został przy samochodu. Dotąd palił spokojnie papierosa oparty o maskę wozu lustrując klub, parking, wysypujących się z wozów lub wracających do nich gości gdy nagle przytknął dłoń do ucha. Widać było, że coś w komunikatorze go zaalarmowało. Było to jakoś zgrane z momentem gdy ochroniarz w korytarzu dostrzegł czwórkę nowych, azjatyckich gości. Ani reakcje grupki na korytarzu ani u strażnika wozu na parkingu nie wyglądały jeszcze jednak na nerwowe czy gwałtowne.

Kierowca rzucił peta na mokry, zmarznięty asfalt i wyprostował się zerkając na sylwetkę klubu gdzie był jego kolega i szef. Chwilę potem coś jeszcze mówił ale widać już było, że jest zaalarmowany. Coś mówił gdy wracał do bagażnika pojazdu z którego po chwili zamknął i już z automatem w dłoniach zaczął biec w stronę głównego wejścia klubu. Działo się to jakoś w momencie gdy ochroniarz i część Azjatów zniknęła z monitorów kamer wchodząc do pokoju Collinsa. W słuchawkach i na monitorach Law widział jak ochroniarz wzywa na pomoc policję zgłaszając niejasną i niebezpieczną sytuację. Była okazja by użyć zamontowanych wcześniej zagłuszaczy albo nie i pozwolić mu na wezwanie policji. Podobnie Azjaci którzy zostali przy wozach szykowali się na jakąś akcję chociaż na razie nie było widać żadnej broni to jednak samochody były gotowe ruszać w każdej chwili a drzwi, zabezpieczane przez azjatyckich ochroniarzy stanęły otworem przygotowując się na przyjęcie pasażerów. Grupka wewnątrz klubu, razem z Nancy, musiała jeszcze przejść przez rozbawioną główną salę klubu nim wyjdą na zewnątrz. Na zewnątrz zaś były spore szanse na spotkanie ochroniarza Collinsa i grupki czekających przy swoich wozach Azjatów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline