Strażnik popatrzył na psionika.
-
Nie wiem kim jest wasz szef, ale jeśli wysyła żebraków to nic dziwnego, że ma komplikacje - o dziwo myśli strażnika potwierdzały jego słowa. -
Znikajcie, zanim spadnięcie ze schodów.
Ialdabode wyczuł, że to nic osobistego, strażnik po prostu gardził biedotą. Co rzecz jasna w żaden sposób nie poprawiało mu humoru.
Jak kto ma na imię? strażnik?
Tymczasem na statku
Statek rzucił kotwicę i poza dyżurna wachtą, reszta miała wolne. Eldred przechadzając się to tu to tam, nadstawiał ucha. Nic specjalnego nie usłyszał, załoga nie planował nikogo sprzedawać. Ale jedno było jasne. Załoga w większości była nowa. Ludzie nie znali się, nie wiedzieli z kim można pogadać od serca, a kto zaraz poleci donieść. To mogło być powodem ostrożnych opinii o pasażerach. Nowy bosman też nie zaskarbił sobie szacunku, co prawda miał na to tylko kilka godzin.