Razu pewnego Grek nihilista
odwieczny problem rozwiązać chciał.
Pojedynek to była rzecz oczywista,
bo i godnego przeciwnika miał.
Naprzeciw niego kamienny murek,
na murku – obrazoburczy Turek,
który rzecze głośno z wysokości,
wyłamując w palcach wszystkie kości.
Onomatopeje, rzecz to święta,
ale nie umiem ich zapamiętać,
walczyć więc na nie nie zamierzam,
wystawiam za mnie swojego szampierza.
Honorowa walka się rozpoczęła,
by strony mogły swą wyspę podzielać.
Zaczął Grek. – To ja cię buch,
aż ujdzie z ciebie całkiem duch!
- A potem nagle zrobię ci bam,
żebyś na ziemię padł tutaj sam!
Wróg był jednak nad wyraz twardy
i zaczął w rewanżu rzucać petardy.
- Najpierw lewą ręką machnę - trzask!
Potem zaś poprawię prawą - prask!
I tak na zmianę, to bum, to bęc,
ich pojedynek dość długo trwał więc.
Ciężko powiedzieć, jak się zakończył.
Zwaśnionych stron raczej nie połączył.
Dobrze jednak, że na słowa walczyli,
dźwiękami na pewno siebie nie skrzywdzili.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |