Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2018, 00:07   #279
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Gdy tylko dotarli na pokład imponującego statku Jon mógł poczuć, jak mocno stosunek sił, lub raczej autorytetu zmienia się na jego niekorzyść. Wszędzie aż roiło się od miriliańskich żołnierzy gotowych na skinienie głową Rohena rzucić się w ogień. Był zmęczony po wizycie w światyni, ale przy takiej przewadze liczebnej to nie miało żadnego znaczenia. Oczywiście Rohen nie zamierzał w jakikolwiek sposób go atakować, ale Jon zdawał sobie sprawę, że z taką obstawą nie da rady go przymusić. Choć przez chwilę miał nieodparte wrażenie, że nie da rady się powstrzymać od ukrócenia jego aroganckiej mowy, ograniczył się tylko do zimnego spojrzenia.
Morlan miał tupet, by przyrównywać się do Revana, ale Jon widział, że jego pomysł ma potencjał. Republika rzeczywiście wciąż zbierała się powoli, a zaplecze finansowe i militarne jakim dysponował padawan było imponujące. To nie była armia, ale wystarczająco, by zadać parę mocnych ciosów. Rohen ewidentnie przeceniał swoją pozycję i Baelish wątpił, że daleko zajdzie ze swoją krucjatą bez odpowiedniego nadzoru. W jego głowie zaczął kształtować się jakiś plan, ale na razie musiał spróbować jeszcze raz przekonać drugiego Jedi:
- Revan zaczął działać, bo ówczesni Mistrzowie nie pomogli Republice, podczas gdy Mandalorianie podbijali planetę za planetą. Miał po swojej stronie armię i rzeszę Rycerzów Jedi, a tylko dzięki ogromnym poświęceniom udało się powstrzymać najeźdzców. Czerwony Krayt może jest mniejszym zagrożeniem, ale samemu go nie pokonasz. Akademia cały czas z nim walczy, ale potrzeba całej siły Republiki, żeby móc go zniszczyć. Nasi Mistrzowie robią co w ich mocy, by zmobilizować wojska. Jesteśmy wszyscy po tej samej stronie, stąd też najlepiej będzie współpracować i koordynować swoje działania. Masz jakikolwiek plan, wiesz, gdzie chcesz dalej uderzyć lub znasz położenie liderów Krayta? Cokolwiek? Chcę ich powstrzymać równie mocno jak ty, ale trzeba do tego podejść z głową.

Rohen uśmiechnął się z politowaniem.
- Jeśli myślisz, że ja to robię wszystko na pałę, bez przemyślenia każdego kroku, to mnie nie doceniasz Jon. Wiem, że Mistrzowie robią co tylko mogą, ale mają związane przez Senat ręce. Zanim to wszystko się ruszy, Czerwoni zdobędą kolejne dziesiątki światów. Poddając się pod kontrolę Republiki zostałbym przydzielony do jakiejś floty i uziemiony do czasu podjęcia ich decyzji. Dobrze wiesz jak by to się skończyło.
Jon wiedział, że Morlan nie rozmija się za bardzo z prawdą. Gdyby był w jego sytuacji i również dysponował takim statkiem, nie wiedział, czy sam nie straciłby cierpliwości i postanowił działać. Jeśli już to może być to sygnał zapalny dla Republiki. Przeszkodą oczywiście było to, że Akademia była jej podległa i oznaczało to również odcięcie się od niej. To był jedyny element, wobec którego miał obiekcje, których Rohen nie posiadał. Ale tak naprawdę nie musiał tego robić. Mógł wciąż współpracować z Akademią jako wtyczka, informujący Mistrzów o kolejnych celach Rohena i temperujący go przed skończeniem jak wspomniany Revan.
Im dłużej o tym myślał, tym bardziej mu się ten pomysł podobał. Będzie mógł efektywnie walczyć z Czerwonym Kraytem, nie działając przeciw woli Mistrzów. Jedynym problemem była Republika, ale nie była to zdrada, a wyręczenie w zrobieniu pierwszego kroku. Rohen był gotów to zrobić, a Baelishowi pozostało tylko pilnować, by nie przyniósł więcej szkody niż pożytku.
- Rohen, masz rację… Nie doceniłem cię. Zanim Senat podejmie decyzje, może minąć dużo czasu. Zbyt dużo. Wytłumaczę sytuację Mistrzom, choć nie podoba mi się wizja odcięcia się od nich. W każdym bądź razie wciąż będziemy po tej samej stronie. Może nawet nam potem podziękują.
Zawahał się chwilę, gdy pomyślał o Laili i tym, że może jej długo nie zobaczyć. Ale jeśli nikt nic nie zrobi, to Krayt stanie się jeszcze potężniejszy. Jeśli ktoś miał zacząć kontratakować, to lepiej teraz niż później.
- Dołączę do ciebie, ale chcę wiedzieć, że gdy Republika się zdecyduje, dołączymy do nich. Jesteśmy Jedi i nie robimy tego dla siebie, tylko dla wszystkich jej mieszkańców. Potraktujmy to jako danie przykładu i sygnału do walki. Zgoda? - podszedł do padawana z wyciągniętą dłonią.
- Tak samo do tego podchodzę, więc zgoda! - Morlan mocno uścisnął dłoń Rycerza Jedi. Był naprawdę zadowolony z takiego rozwoju sytuacji. - Wiedziałem, że będę mógł na ciebie liczyć! Sierżancie - zwrócił się do jednego z podoficerów - przydzielcie mojemu przyjacielowi jedną z oficerskich kajut. Ogarnij się, zamówię coś z mesy i przy jedzeniu opowiem ci o moich najbliższych planach.
- Dzięki, przyda mi się chwila odpoczynku. Na planecie został mój myśliwiec. Nie jest najlepszy, ale byłbym wdzięczny, gdyby twoi ludzie go tu sprowadzili. Przyzwyczaiłem się do niego.

Jonem targały jeszcze wątpliwości, ale uznał, że tak będzie najlepiej. W razie czego zawsze będzie mógł się jeszcze wycofać. Wiedział, że Rohen nie chce wracać na Coruscant, bo zdawał sobie sprawę, że Mistrzowie nie będą w stanie oddać mu we władanie okrętu wojennego tego kalibru i wysłać przeciwko Czerwonemu Kraytowi. Nie z Senatem wciąż debatującym nad wejściem w otwarty konflikt. To nie byłyby już pojedyncze misje, którymi zajmował się przez ostatnie lata Zakon, tylko mała kampania wojenna. Musiał przyznać, że Morlan miał w sobie niebywałą odwagę, żeby zrobić ten krok. Misja była jednak szlachetna i Jon nie mógł przepuścić okazji, by być częścią pierwszego prawdziwego kontrataku wymierzonego w Czerwonych. A dzięki jego obecności Rohen będzie miał szansę po wszystkim wrócić, bo Mistrzowie będą od początku informowani o postępach misji i będzie miał ich nieme poparcie. Republika pewnie oficjalnie potępi samowolę Miriliana, ale przecież Kryat był bądź co bądź ich największym wrogiem, więc nie będą działali przeciwko nim.
Zadecydował, że z Mistrzami skontaktuje się na Koreli, gdy będzie znał więcej szczegółów. Wyobraził sobie widok hangaru pełnego najnowocześniejszych myśliwców i kadłuba statku naszpikowanego potężnymi działami. Poczuł w środku to uczucie, które już zdążyło pochłonąć Rohena. Nie było czasu do stracenia - Czerwony Kryat musiał zostać powstrzymany. Teraz.
 
Kolejny jest offline