Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2018, 09:17   #290
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Richard podszedł bliżej Walkera Barensa. Przeładował pistolet, i schował do kabury, po czym wyciągnął dłoń w stronę rannego.
Gnijąca twarz Walkera powodowała, że żołądek szlachcica próbował wywinąć się na lewą stronę wypychając całą zawartość wprost na pole bitwy. Richard jeszcze chwilę temu nie dotknąłby Shagreena. Jednak teraz był bogatszy o wiedzę na temat leku na wstępną fazę choroby.
- Naprawdę myślę, że możesz być symbolem. Masz jeszcze trochę życia przed sobą. Wykorzystaj je, żeby uczynić świat lepszym.

Jakoś w tym czasie nikt już nie zwracał na nich uwagi. Przynajmniej tak zdawało się Richardowi. Cooper był znów w centrum uwagi. Zaczynał swą tyradę. Przypominało to Richardowi lekcje retoryki jakie otrzymywał w młodości. Przydatne. Niezbędne wręcz w dyplomacji. A jednak gdy kończyły się lekcje retoryki, to młody Richard z radością biegł na lekcje szermierki, w które zawsze wkładał więcej serca.

W pewnym momencie Richard dotarł do swojej broni wbitej w ziemię. Wyszarpnął ją i otarł brud.

Szept Coopera mający uspokoić szlachcica wcale tego nie zrobił. W głowie Richarda słowa Jacoba odbijały się echem:
Zabiłeś mojego jedynego przyjaciela, skurwysynu. A ja wciąż ci pomagałem

Stał z kamienną twarzą. Zimny pot zrosił jego plecy, gdy Cooper podkreślał znaczenie Eloizy wystawiając ją tym samym na niebezpieczeństwo. Ten robal, ten pasożyt… rozdaje karty nie biorąc na siebie żadnej odpowiedzialności.

Zabiłeś mojego jedynego przyjaciela, skurwysynu…

Myśli Richarda kotłowały się. Gdzie była Manuel? Znknęła… szykowała wsparcie? A może jej ciało leżało rozerwane odłamkami gdzieś pod ciałami ludzi z Kompanii Wilka.

Zabiłeś mojego jedynego przyjaciela, skurwysynu…

Słowa Jacoba do Eliasza mówił coś o poświęceniu Richarda… Szlachcic niejasno rozumiał ich sens, bo w głowie cały czas pobrzmiewał zimny i wykalkulowany głos Jacoba

...skurwysynu…


Potem przyszły słowa Arcona. Wyrwały szlachcica z otumanienia.

- Czas Black Cross już się skończył - przemówił w końcu odganiając ponure myśli.
- Eliaszu, zawiedliście. Wykorzystaliście nasze siły w tej walce. Tak jak siły Shagreena, Barensów, czy von Tiera. Słyszeliście co powiedział Jacob. Sytuacja diametralnie się zmieniła. I myślę, że nadszedł już czas, żebyśmy zaczęli myśleć o sobie jako o “ludzkości”. Jednym wspólnym gatunku, który stoi w opozycji do przedwiecznego zła. Musicie nas wdrożyć w dalsze plany, w innym wypadku pisma Coopera zostaną ujawnione. W różnych częściach świata. Podjął takie działania, bo nie wiedział, że w konsekwencji może doprowadzić do zagłady całego znanego nam świata. Cóż teraz zrobicie? Dokończycie dzieła? Wyeliminujecie świadków? Odsłonicie się na kolejny zmasowany atak? Przegraliście jako Black Cross. Ale nadal możemy wygrać jako Ludzkość. Możemy uniknąć kolejnej zagłady. Myślę, że nadszedł już czas, żeby zreformowac Czarnokrzyżowców. Być może rozwiązać i wykuć na nowo całe wasze ugrupowanie. Teraz Eliaszu jest czas przygotowań. Nie czas pozbywania się zasobów. A jeżeli mamy współpracować, to czas skończyć ze skrytobójstwami.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline