Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2018, 19:41   #160
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Agnese dała znak swemu partnerowi i podeszła do sukkuba. Istoty te wbrew ocenie wielu nie były demonami. Pochodziły raczej od dalekiego plemienia południowych dżinów, znanych ze straszliwej frywolności. Oczywiście wampirzyca nie mogła znać takich szczegółów. Jednak praktycznie nie miało to znaczenia, jeśli chodzi o rezultat działania. Wampirzyca stanęła dotykając dłoni leżącej sukkubicy, obok zaś markiz dotknął ręki inkuba. Cóż, inkub oraz sukkub wyglądały całkiem normalnie, poza tym, że były wcieleniem drapieżnego piękna oraz pożądania, zaś przyrodzenie inkuba nawet w takiej luźnej pozycji sięgało pewnie ze dwudziestu centymetrów. Chwilkę kompletnie nic się właściwie nie działo specjalnego. Jednak już zaraz potem Agnese ogarnęła jakaś dziwnie chłodna mgła, całkowicie paraliżująca działania. Poczuła jakby jej ciało było targane przez jakiś wiatr, jakby coś się zaczynało dziwnego dziać. Bolesne stanowczo to nie było, ale dziwne, niczym znalezienie się nagle na innej wysokości. Przytyka uszy, jednak nie wyrządza krzywdy. Nagle jakby coś się rozjaśniło podobnie do uderzenia promieni słonecznych, tylko bezboleśnie. Zaskoczona rozejrzała się. Była sobą, ale już była inna. Wyglądała inaczej, trudno rzec czy piękniej niż przedtem, ale na pewno czuła, iż ma ochotę tę piękność wykorzystać. Jej szparka gwałtownie zwilgotniała, sutki zaczęły twardnieć, języczek zaś odruchowo spacerował po wargach. Zaś przy niej rozglądał się oraz stał zaskoczony markiz wyglądający identycznie, jak leżący na dole inkub.

Usłyszała śmiech Oka.
- Wszystko poszło doskonale. Magią wprowadzono do waszych ciał elementy drobne tamtych istot. Całkowicie nieszkodliwie. Później zaś przekształcono was na to podobieństwo. Spokojnie jednak powrócicie do waszego dawnego wyglądu, no mniej więcej - dodała pod nosem. - Możecie się nie obawiać, żadnych skrzydeł, ogonów, czy jakichś różnic waszych ciał. To co teraz czujecie to cóż, to zdolności owej rasy, dawno nie wykorzystane. Wasza Wysokość - zwróciła się do księżnej - chyba powinnyśmy im zapewnić trochę na przygotowanie się do swojej roli, na przyzwyczajenie się. Inaczej mogą się wyrwać spod kontroli. Zastukajcie, jak skończycie, służba przyniesie wam jakiś odpowiedni strój.
Agnese obejrzała swoje dłonie, z zainteresowanie zerkała też na markiza.
- Czy jest tu jakieś lustro? łatwiej będzie mi się oswoić. - Starała się wyczuć owe zdolności. W sumie im więcej się przy tej okazji dowie tym lepiej.
- Jeśli sobie życzysz, zaraz zostanie wniesione duże zwierciadło - wyjaśniła księżna i zawołała służbę wydając rozkazy. Faktycznie, po chwilę dwie maleńkie mniszki, których nikt nie posądzałby o jakaś specjalną siłę, przytargały wielkie zwierciadło, może ponad półtora metra wysokości na niewielkich stopkach oraz ustawili pod ścianą. Później wyszły, wreszcie w pokoju, lub raczej klasztornej celi, poruszali się wyłącznie odmieniona Agnese oraz odmieniony Alessandro, któremu właśnie zaczął unosić się jego męski miecz osiągając rzeczywiście coraz bardziej inkubie rozmiary.
Agnese stanęła przed lustrem i zaczęła zdejmować z siebie ubranie.
- Pomożesz mi kochanie?
Kochanie zaś nie tylko chciało jej pomóc, ale wyraźnie się do niej dobrać. Markiz stanowczo mniej panował nad odruchami tego ciała, niżeli ona. Jakoś jednak, wysiłkiem woli, wpatrzony w nią niczym obrazek zaczął zdejmować, albo raczej zrzucać z niej te fragmenty skąpych ciuszków, które posiadała. Niewątpliwie absolutne szczyty mody wśród sukkubów.
- Pragnę cię - powiedział swoim głosem, w którym jednak świdrował lekko odmienny ton potwornego pożądania.
Agnese roześmiała się cicho. Jej głos był jeszcze bardziej namiętny niż zazwyczaj.
- A ja ciebie. - Oparła dłonie o wielkie zwierciadło, wypinając się w kierunku markiza, tak by mógł zobaczyć jej wilgotny kwiat. Właściwie inaczej przeszkadzałyby im nieco skrzydła, które obydwoje posiadali. Jednak akurat w tej pozycji było wszystko idealnie. Markiz nie czekał długo, właściwie nie czekał nawet najmniejszego momenciku. Wampirzyca poczuła jego dłonie na biodrach, zaś końcówkę potężnego penisa na swoich płatkach. Był większy niż zwykle i absolutnie nie zmieściłby się w żadnej pochwie żadnej kobiety. Ale ona nie była normalną kobietą, jej ciało dostosowywało się pod tym względem, żeby czerpać oraz dawać największą przyjemność. Była potwornie ciasna, kiedy ów drąg wielkości niemal łokcia oraz potężnej grubości wszedł w nią niemal rozsadzając. Ale dostosowała się, pomimo, iż uderzył ją tak gwałtownie. Poczuła potwornie głęboko wewnątrz siebie w miejscu, gdzie nigdy nie mogłaby poczuć oraz wystrzełiła soczkami. Właściwie natychmiast. Chwilowe ciało doskonale potrafiło się sprawiać.
Agnese krzyknęła nie przyzwyczajona do tego by jej ciało zachowywało się w ten sposób. Patrzyła w odbicie widząc ile trwało to jak markiz się w niej zanurzał. Już myślała że to koniec, a on szedł dalej. Miała niemal wrażenie, że dotknął jej gardła i nie wierzyła, że się mieści i co dziwniejsze, że sprawia jej to tyle rozkoszy. Poczuła jak po nogach spływają jej soki po orgazmie, niesamowita ich ilość. Patrzyła na swoje wielkie, napięte piersi, nienaturalnie ciężkie i ruch sprawiał że była gotowa dojść zaraz ponownie.
- Ach Alessandro… bierz mnie mocno. - Wyjęczała, sprawiając, że lustro częściowo zaparowało.
- Kochaaanieeee … - wyjęczał tylko markiz pochylając się oraz jednocześnie łapiąc za jej piersi. Uniósł ją nieco tak, że wygięła się niczym potężny łuk wypinając pupę, ale będąc na górze przyciągana do niego. sprawiło to, że czubek jego koguta zaczął mocniej naciskać jej przednią ściankę. Oraz było obłędnie szybki. Uderzenia markiza zaczynały doprowadzać ją do jakiegoś niewypowiedzianego stanu. Zresztą jego także, bowiem jęczał, sapał oraz jeszcze przyśpieszał ruchy, które wreszcie nagle zaowocowały wystrzałem. Potężnym, bardzo gorącym wystrzałem, cieplejszym oraz gwałtowniejszym niżeli ten normalny ludzki. Agnese jęczała dochodząc raz za razem. Czuła jak jej wnętrze zaciska się na nim ii to nie w końcówce jak zazwyczaj, tylko po całości! Zupełnie jakby jej wnętrze chciało się do niego dostosować, Ukształtować pod każdą żyłkę, każdą nierówność. Najbardziej niesamowite było jednak to, że mimo wszystkich tych soków, czuła, że mogliby tak bez przerwy. jej ciało sekundę po orgaźmie było znów w pełni rozpalone, znów gotowe, znów chętne.
- Jeszcze… proszę jeszcze.
Właśnie tak było. Mężczyzna musiałby chwilkę odpuścić, ale nie inkub. Jego penis stał cały cza style, ile było to potrzebne. Dosłownie więc ani na chwilę nie przerywał, wręcz jeszcze przyśpieszył nieco wykonując znacznie dłuższe ruchy biodrami, zaś jego męskość zaczynała w niej drżeć, pulsować, jakby leciutko zmieniać kształty. Jakby pojawiały się na niej niewielkie karbki, które raz istniały, raz znikały, żeby pojawić się gdzieś obok. Wydawało się, iż to wszytsko działa kompletnie samoistnie, żeby tylko zwiększyć rozkosz partnerki. Co jednak ciekawe, według Agnese dochodziło do czegoś jeszcze więcej. Ich wzajemny seks jakby wzmacniał, jakby podnosił moc obydwu stron, jakby oprócz rozkoszy pomiędzy nimi krążyła jeszcze energia coraz bardziej potężniejąca. Wampirzyca jednak przede wszystkim dochodziła więcej i więcej. Tak, że podłoga pod nimi została zalana juch sokami. To było szaleństwo i nie wiedziała jak je przerwać. Jej piersi ocierały się o zwierciadło, ocierając się o nie lubieżnie. Będa musieli przerwać, muszą zrobić co mają do zrobienia i wrócić do swoich form. Jednak jej usta mówiły co innego niż głowa.
- Jeszcze, mocniej… przebij mnie.

Dokładnie tak ciągle trwało. Każda chwila była wstrząsem, każdy moment rozkoszą, każde pchnięcie wspaniałością. Dopiero gdzieś po godzinie czystego, zwierzęcego seksu, przypominającego seks zwierząt mających ruję, zaczęli się opanowywać. Widocznie wyglądało to tak, że tego typu istoty musiały czasami po prostu się kochać, inaczej nagromadzona energia seksualna doprowadzała je do niemal szaleństwa. Dokładnie właśnie tak było teraz. Wreszcie po którymś tam kilkunastym wytrysku, markiz powoli wydobył z pochwy swoją szpadę, a Agnese uczuła tam potężną pustkę. Gdy się odwróciła, nie mogła wręcz się nadziwić, jak coś tak dużego, półmetrowego wręcz oraz grubego niczym potężna pięść zmieściło się w jej rozgorączkowanym wnętrzu.
Wampirzyca obróciła się i oparła skrzydłami o zwierciadło.
- To jakieś szaleństwo. - Niemal wyjęczała, czując jak jej wnętrze opuszczają soki Alessandra.
- Agnese, kocham cię bardzo i od dawna, ale takie coś, to było inne niż miłość, to było podniecające dziwacznie. Zatrzymać się nie mogłem, natomiast to co mam pomiędzy nogami. Przecież to rzeczywiście szaleństwo - wpatrywał się, jakby zastanawiając, jakim sposobem zmieściła to wewnątrz siebie.

Tymczasem rozległo się pukanie oraz słowa, po których tonacji poznali Oko.
- Potrzebujecie jeszcze czas dla siebie, czy przynieść wam coś do ubrania?
- Chyba już nad sobą zapanujemy. Jeśli możesz przynieś nam ubrania.
- Odparła spokojnie Agnese, nabierając wcześniej głębszy oddech.
Uśmiechnęła się do markiza.
- W domu chcę zrobić to z normalnym tobą. - Mrugnęła do niego i odsunęła się od lustra. Cała ta zabawa rzeczywiście pomogła się jej oswoić ze swoimi ciałem, napatrzyła się na swoją mimikę aż nadto.
- Ja też. Nie mogłem się opanować. Ponadto jeśli chciałabyś wziąć Gillę, chyba przy takiej sytuacji moglibyśmy sprawić problemy.

Chwilę później Oko przyniosła stroje. Dla niej majteczki, składające się wyłącznie z dwóch sznureczków ślicznie splecionych, jednej dookoła bioder, drugi, odpowiednio przyczepiony pod kroczem. Następnie spódniczka. Dokładniej zaś tasiemka, do której przytwierdzone było setki długich na stopę, może nieco więcej sznureczków zaczończonych frędzelkami. Oraz coś na piersi, przypominającego malutkie miseczki także ściągane niewielkimi rzemykami. Podobno absolutne szczyty fasonu. Natomiast markiz otrzymał spodenki ze skóry, krótkie biodrówki sięgające jedynie górnej części ud. Skóra była pokryta cętkami oraz włosiem na zewnątrz oraz bardzo obcisła, szczególnie uwypuklająca jego potężną męskość. Oprócz tego obydwoje otrzymali sandały wiązane bardzo wysoko, oplatające wiązaniami łydki.
- Podoba się wam? - spytała wampirzyca.
- Właśnie zastanawiam się, czy nie powinniśmy się tak ubrać na ślub. Co sądzisz Alessandro? - Agnese przesunęła dłonią po “spódniczce, odsłaniając przy tym to co było pod spodem.
- Tylko jeśli chcesz, żeby ktoś padł zemdlony! - zażartował markiz przyglądając się swoim centkowanym gaciom oraz jej spódniczce. - Wyglądasz pięknie.
- Stroje możecie zabrać ze sobą, jako część zapłaty za usługę
- wyjaśniła Oko. - Jeśli zaś jesteście gotowi, musimy ruszać. Wprawdzie mając takie ciało nie musicie spać podczas dnia, jednak promienie nie stanowią miłego doświadczenia - dodała.
- Mam nadzieję, że przed świtem uda mi się i wrócić do mojej formy i do mego leża. - Agnese uśmiechnęła się do Oka i złapała się na tym, że odruchowo stara się to uczynić jak najbardziej ponętnie. - Ruszajmy.

Ruszyli więc szybkim krokiem. Okazało się, iż spod klasztoru idą schody ku dołowi. Okrągłe, niczym takie, jak wewnątrz baszt. Tylko bardzo długie. schodzili niemal godzinę dochodząc wreszcie do kolejnych wrót. Otwarły się same prowadząc prosto do kolejnego korytarza, półnaturalnego, częściowo wykutego, częściowo zwykłego. Szli ponownie długo zaczynając mijać kolejne jaskinie boczne podobne do tych, które już znali. Wreszcie doszli do kolejnej jaskini wypełnionej gigantycznymi grzybami.

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-xTfsFLq71ec/UE3BUeVKhHI/AAAAAAAABCg/2YmI3rrzPjU/s1600/mushroom+forest.jpg[/MEDIA]

Agnese była zafascynowana tym otoczeniem. Trochę przypominało jej nastrojem odmieniony przez faerie las. Była ciekawa co jeszcze ukrywać mogą podziemia Rzymu i tak naprawdę, jak wielkie jest królestwo Oka.
Kobieta prowadziła dalej, aż dotarli do centralnej części owej groty, gdzie krajobraz nieco się przeistoczył. Nie było już grzybów, ale jezioro, istne podwodne jezioro, co ciekawe, pływała po nim łódka.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/2d/ac/21/2dac21f36588806f9763f324cce2090e.jpg[/MEDIA]

Wampirzyca zatrzymała się przy brzegu.
- Właśnie mam porozmawiać z tymi dwoma osobami. Wsiądę do łodzi, odpłynę, wy zaś macie tutaj być. Jak chcecie uprawiać seks, wasza sprawa, ale uprzedzam, nie zdradźcie obawy, gdyby nagle coś się wam wydawało nie tak. Istoty te uwielbiają sprawdzać, kontrolować, kombinować. Jakbyście zobaczyli, że skaczę do wody, uciekajcie ku grzybowemu lasowi. Chyba tyle. Jakieś pytania?
- Dokąd mamy zmierzać grzybowym lasem?
- Spytała Agnese.
- Jakby przyszło co do czego, jak najszybciej na powrót, tam - wskazała ręką, zaś wampirzyca, obecnie sukkub, wiedziała odruchowo gdzie, jakby dokładnie zapamiętała cała drogę.

Łódka powoli zbliżyła się. Widać było już, że stoją na niej mężczyzna oraz kobieta. Stanowczo nie byli ludźmi. Przypominali faerie, ale jakieś inne niżeli Alessio. Przede wszystkim wyglądali złowrogo. Jakoś tak bardzo, że aż nawet wampirzycy nie chciało się na nich patrzeć. Kobieta była stosunkowo wysoka, miała błękitne oczy, koronę taką dziwaczną, na głowe oraz stój, który okrywał jej szyję, ramiona oraz część piersi, poza tym była naga nie licząc biżuterii.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/59/78/03/597803b17ca38992ca63aba33aee8d72.jpg[/MEDIA]

Mężczyzna wyglądał mniej ludzko. Skórę miał szarą, włosy jakoś dziwnie ułożone, ponadto rogi. Muskularne ciało wydawało się promieniować jakimś dziwnym blaskiem oraz migać setką odcieni szarości. Agnese przy całym swoim wyczuleniu po prostu nie potrafiła rozpoznać jego sylwetki oraz rysów, ani ogólnie opisać, jak wygląda, poza tymi wcześniej przedstawianymi faktami. Jednak odczucie zła biło od niego podobnie, jak od kobiety.

Wampirzyca coś im tłumaczyła w kompletnie nieznanym języku. Tamci spojrzeli na parkę narzeczonych i nagle Agnese uczuła, jakby otaczał ją jakiś lekki dymek. Jakby niewidzialna macka złożona z powietrza przesuwała się po jej ciele, jakby badała ją, jakby obwąchiwała, wyczuwała sprawdzajac, czy jest tym, za kogo się podaje. Markiz chyba jeszcze nie był sprawdzany, ale Agnese czuła, zaś macka badała nawet wejście do jej szparki, swoim chłodnym powiewem delikatnie penetrując jej wargi intymne, aczkolwiek tylko przez chwilkę. Co dziwne jej sukkubie ciało zareagowało i tak. Stężało, szparka momentalnie stała się wilgotna. Wampirzyca zamruczała. Szczególnie wtedy, kiedy coś tam jakby ją leciutko polizało podmuchem, ale ustąpiło, by dobrać się do markiza. Przez chwilę wydawało się, iż Alessandro zaskoczony nagle krzyknie, ale chyba opanował się przypominając uwagi Oka. Wszakże Florentynka dostrzegła, jak nagle zacisnął wargi, zaś jego penis nagle zaczął gwałtowniej wybrzuszać spodnie.Chwilę się powstrzymywał.
- Chcę ciebie - wysyczał, albo raczej wyświszczał do swojej narzeczonej, zaś źrenice lekko nabiegły mu krwią.
Agnese wyszczerzyła się czując, że uśmiech ten jest lekko drapieżny. Uklęknęła na ziemi bokiem do ich widowni i wypinając się w stronę markiza. Chcieli “testowanie” to będą je mieli. Markiz widział, że jego kochanka jest gotowa, rozwarta. Jej drżąca szparka wołała go niemal. Nadszedł więc, zaś wtedy ponownie stracili głowę, jak na górze, zastępując wszystko szalonym pożądaniem. Wampirzyca przestała cokolwiek notować wewnątrz pamięci, Alessandro także. Wszystko zlewało się wewnątrz jednego wielkiego korkociągu rozkoszy. Przypominali opętanych sobą oraz swoimi żądzami kompletnie zapominając wszystkieg.

Kompletnie nie wiedziała, ile upłynęło czasu. Jednakże gdy się ocknęła, albo raczej wróciła jej świadomość, obok leżał narzeczony, dalej jeszcze dochodzący do siebie, zaś na skale obok Oko rozczesująca swoje czarne kędziory. Musiało upłynąć bardzo wiele czasu, zaś ona sama czuła szalone zmęczenie oraz niezwykłe spełnienie.
Przewróciła się na bok, wpatrując się w Oko.
- Udały się rozmowy? Wybacz jakoś nie dałam rady się przyglądać. - Agnese uśmiechnęła się, uśmiechem spełnionej kobiety.
- Och tak. Negocjowałam sferę wpływów oraz sojusze. Mroczne faerie mają duży szacunek do rasy, którą reprezentujecie. Wprawdzie miały dziwne opory przed uwierzeniem, że wasza rasa mnie popiera, jednak kiedy daliście swój pokaz, uwierzyli bez zastrzeżeń jakichkolwiek. Otrzymasz tą faerie, nawet zaraz do księżnej. Stamtąd pewnie już pójdzie dalej. Szczerze mówiąc, jak was zobaczyłam, stwierdziłam, że sama na jakiś czas może przerobię się na sukkuba oraz zaproszę was do siebie. Bardzo ciekawa zabawa.
- Osobiście polecam, to ciało jest niesamowite.
- Agnese przesunęła dłonią po niemal nagich piersiach. - Choć i tak chętnie wróciłabym do swojego.
- Wrócisz spokojnie. Chwilę to potrwa, ale tego typu magia nie działa zbyt długo, chociaż pewne elementy mogą pozostać
- wyjaśniła Oko florenckiej wampirzycy. - Wspominałam zresztą.
- Mam nadzieję, że nie popęd, bo z markizem chyba przestaniemy opuszczać sypialnię
. - Agnese podniosła się. - Myślisz że wrócimy “do normy” tej nocy, czy powinnam posłać posłańca do pałacu?
- Nie byłabym taka pewna, co do tego popędu. Zaś tej nocy? Moja szanowna signora, wy robiliście to teraz kilkanaście godzin. Ta noc już minęła, teraz jest kolejna
- parsknęła wesoło Oko.
Agnese roześmiała się.
- Ah wobec tego pozostaje mi mieć nadzieję, że księżna posłała kogoś do pałacu. - Wampirzyca podeszła do kamienia na którym siedziała Oko i oparła się o niego. - I jak przewidujesz za ile wrócimy “do siebie”?
- Nie wiem, robiłam to pierwszy raz
- przyznała Oko. - Jednak ogólnie wszędzie pisało, że efekt jest krótki stosunkowo. Bowiem nawet tak, jest to przecież potężna magia.
Agnese sięgnęła dłonią do swojej szparik czując jak jej ciało ponownie się nakręca.
- Jak one mogą tak egzystować? - Spytała bardziej siebie niż swoją rozmówczynię.
- Mnie nie pytaj. Wolę krew, ale lubię nowinki. Mówisz, że dotykanie tego miejsca jest przyjemne - parsknęła wesoło i włożyła własną dłoń pod sukienkę. Agnese ewidentnie rozpoznała klasyczny ruch.
- Rzeczywiście, całkiem miłe - przyznała. - A co ty o tym sądzisz?
- O dotykaniu siebie czy o nowinkach?
- Spytała rozbawiona, jednak jej paluszki nie mogły się przestać poruszać.
- Najpierw nowinki, później dotykanie siebie - wyjaśniła uprzejmie Oko.
- Kiedyś lubiłam bardzo wszelkie nowinki, teraz jednak… - Zerknęła na markiza. - Lubię tylko te, które oferują mi moi kochankowie. Dla ciebie nowinki to tylko krew? - Agnese spytała z zaciekawieniem Oko. Nawet przyjemnie jej się rozmawiało z ‘księżną” podziemi.
- Krew powiadasz? Głównie - przyznała. - Lubię jeszcze władzę, choć nie zależy mi, żeby powiększać ją nad ziemię. Dlatego tak dobrze dogaduję się z Jej Wysokością. Ona ma pewien wpływ na moje władztwo, ale nie wtrąca się specjalnie szczegółowo. Jednak tutaj myślałam raczej, czy masz jakieś inne propozycje.
- Heh przyznam, że nie jestem pewna o co mnie pytasz.
- Palce wampirzycy bez jej kontroli zanurzyły się w jej szparce. Jęknęła i roześmiała się chwilę później. - Nie kontroluję do końca tego ciała.
- Och signora, zajmij się po prostu mną, jak się zajmujesz sobą. Szczerze mówiąc normalnie nie mam ochoty na takie próby, ale od ciebie coś czuję wyjątkowego
- wyjęła palec spod sukienki cały pokryty przezroczystym śluzem. Co ciekawe, Agnese czuła że ma na to ochotę, że naprawdę coś ją ciągnie do Oko, żeby wypieścić, wylizać, pobawić się jej szparką oraz ogólnie ciałem. Czyżby wpływ bycia sukkubem?
Wampirzyca przygryzła wargę. Gdyby tylko Alessandro mógł ją przy tym brać, o ile spokojniejsze byłoby jej sumienie. Powoli sięgnęła pod suknię Oka. W jej ruchu nie było niepewności, czuła że jej nowe ciało bez trudu wyszukuje te najwrażliwsze elementy skóry.
- Rozbierz się dla mnie. - Wymruczała.
Wampirzyca przez chwile nie rozumiała, po co, ale spokojnie sięgnęła po suknię zrzucając ją. Pod nią nie miała bielizny, jedynie halkę. Ją także zrzuciła. Widać było, że dla niej nie stanowiło to jakiegoś problemu oraz wyzwania. Mniej więcej potraktowała to jak zdjęcie rękawiczek.
- Nawet miłe - przyznała. - Ach! - krzyknęła nagle. - Bardzo miłe.
Agnese pochwyciła piersi oka i zaczęła je miętosić, jednocześnie całując jej szyję, obojczyk, ramię. Ssała je mocno i lizała. Jej palce zataczały kręgi na piersiach wampirzycy, raz na jakiś czas odpuszczając i bawiąc się jej sutkami. Wampirzyca nie zwijała się pod nią, ale widać było, iż jest jej przyjemnie, mruczała, wierciła się, zaś jej szparka wydzialała więcej soczku. Była ładną, smukła kobietą, bez jednak jakichś szczególnych walorów piękna. Jednak stanowczo nie brakowało jej nic. Obecna sukkub nie miała w tym ciele wysuwanych kłów. Bawiła się więc inaczej. Czuła jednocześnie przy tym, jak delikatnie pobiera energię, siłę Oka. Dokładnie tak pożywiały się sukkuby. Wampirzycy to nie zaszkodziłoby, sama była zbyt potężna.

Piękna sukkubka Agnese zsunęła się ustami niżej, natomiast jej ogon, nad którym nie do końca miała kontrolę, owinął się wokół jej biodra i bez trudu dotarł do sparki Oka. Czuła go zupełnie tak jakby miała kolejny palec. Kolejny palec z dziwnym wybrzuszeniem na końcu, które zaczęło się przesuwać po płatkach wampirzycy, podczas gdy jej dłonie i usta zajmowały się dwoma chłodnymi krągłościami.
- To jest niezłe - przyznała Oko. - Zastanawiałam się, dlaczego niektórzy moi poddani tak robią. Próbowałam kiedyś, ale nie byłam zadowolona. Stanowczo jest inaczej, ach, bardzo inaczej - Agnese poczuła, iż mięśnie pochwy Oka zaciskają się nieco na jej ogonie. - Miłe, naprawdę miłe - widocznie Oko nie zajmowała się seksem, ale sukkubiczne fluidy wpływały na nią także. - Szybciej … - nagle jęknęła.
Ogon Agnese wsunął się bardziej do środka i bez trudu, kierowany instynktem znalazł cudowny migdałek rozkoszy, który teraz był przyjemnie napięty. Pogrubiona końcówka przyjemnie ocierała się o ten fragmencik ciała, zgodnie z poleceniem Oka, coraz szybciej. Agnese czuła jak po jej własnym udzie sączy się jej soczek. Zagubiła się w tym co robi. Chciała sprawić jak najwięcej przyjemności, jak najwięcej się najeść. Jej pupa wiła się świadoma tego, że gdzieś tam jest jej kochanek. Złakniona jego penetracji. Ładowała się energią i chciała ją podać dalej. Ssała piersi wampirzycy niemal boleśnie, pozostawiając na nich krwawe malinki.

Wampirzyca miała straszliwe pokłady energii, była bardzo potężna. Drobne uszczknięcie, które było i tak wielkie, nie przeszkadzało jej. Musiała być matuzalemem, który zapomniał, czym jest seks, zaś feromony sukkubie przypomniały mu. Brała więc oraz dawała. Cipka władczyni podziemi coraz rytmiczniej, coraz bardziej pulsująco zaciskała się na ogonie Agnese.
- Aaa … ! - krzyknęła nagle wampirzyca, zaś z jej szparki wręcz trysnął soczek. Miała niewątpliwie orgazm, bowiem także Agnese została uderzona gwałtowną jej ilością, tak wielką, że wręcz upadła na bok oraz straciła świadomość wypełniona potęgą rozkoszy.

Chyba była tylko chwilę nieprzytomna. Obudziła się wstając gwałtownie oraz rozglądając. Wampirzyca była ponownie ubrana uśmiechając się do niej, zaś powoli na ramieniu unosił się markiz mający ciągle półprzytomne spojrzenie.
Agnese wyszczerzyła się do Oka.
- Mam nadzieję, że było miło.
Ta skinęła jej potwierdzająco.
Podniosła się i podeszła do Alessandra. - Jak się masz kochanie?
- Ach Agnese
- powiedział tylko omiatając ją spojrzeniem bardzo pożądającym. - Całkiem nie najgorzej, uff …
- Znów straciliśmy dzień skarbie.
- Pogładziła jego twarz, czując jak narasta w niej podniecenie. - Chyba powinniśmy się lekko pilnować.
- Dzień straciliśmy, jaki dzień, dzień?
- faktycznie widać było, że markiz jest zszokowany. Wspomniany szok chwilowo przemógł nawet rosnące podniecenie. - Uf, powinniśmy chyba wracać - wyrwało mu się.
- Tylko nadal jesteśmy tymi istotami i chyba lepiej by nasi ludzie tak nas nie widzieli.
- Odparła spokojnie Agnese. - Ale powinniśmy napisać choćby do nich wiadomość. Co ty na to?
- Ale kto zaniesie informację.
- Ktoś od księżnej mógłby, ale do tego potrzeba powrócić na górę
- wyjaśniła Oko. - Bowiem stąd przecież nikt nie zaniesie. Moglibyśmy powrócić. Osobiście jestem zadowolona.
- Wróćmy, a potem pomyślimy gdzie doczekać powrotu do naszych form.
- Odparła Agnese.
- Dobry pomysł - zaczął się rozglądać za swoimi centkowanymi gaciami. Przy okazji, niby przypadkiem jego dłoń przesuwała się po własnym penisie. Jakoś odruchowo.
Wampirzyca poczuła jak zaczyna drżeć widząc ten ruch. Bezwolnie wyciągnęła dłoń i pogładziła jego czubek, który natychmiast podskoczył prostując się mocno. Właściwie teraz Florentynka mogła spokojnie ocenić jego długość oraz średnicę. Niewątpliwie było to coś, czego się nie zapomina, szczególnie iż na samym purpurowym czubie pojawiła się kropla soczku.
- Może odłóżmy na chwilkę to pójście do siedziby księżnej - zauważył markiz pełen drżącego podniecenia.
Agnese przygryzła wargę. Kusiło… tak bardzo kusiło.
- Spacer zajmie nam chwilkę…. - Niemal wyjęczała, wciąż poruszając swoją dłonią. Zerknęła na Oko. Czuła, że jej ciało zaraz znów się podda.
- Ależ nie przeszkadzajcie sobie – uznała Oko. - Teraz raczej już nie mam powodów do większego pośpiechu. Wybaczcie, ale nie przyłączę się. Jednak takie coś – wskazała na stojącą niczym drąg pałę siedzącego inkuba – jest trochę zbyt duże dla mnie. Jednak popatrzę sobie z większej odległości. Jak widać takie rzeczy mogą działać także na wampiry, nie chcę ryzykować.
Szczęśliwie markiz kompletnie zlekceważył te słowa, chyba ogólnie nie myślał nic, poza tym, by móc posiąść swoją Agnese.
- Siądź na nim – wyjęczał dysząc. Widać było, iż powstrzymuje się zaciskając pięści.
Agnese nie trzeba było namawiać. Jej szparka już pulsowała, rozpalona samym widokiem. Signora ustawiła się nad nim i powoli zaczęła opadać na niesamowicie długi pal, opierając się o ramiona Alessandra. Z zachwytem patrzyła jak kolejne centymetry pala, znikają w jej wnętrzu, obmywane jej sokami. Robiła to powoli czując jak sam fakt zanurzania go w sobie sprawia, że jest blisko orgzamu.
- Wspaniały! Jest taki wspaniały! - Jęczała kręcąc biodrami przy opadaniu. Aż jej pupa opadła na biodra markiza, a ona krzyknęła dochodząc.
Jednocześnie poczuła, jak potężna ilość nasienia uderzyła ją swoim podniecającym ciepłem. Tyle na początek, potem zaś się jeszcze bardziej zaczęło. Markiz chwycił koniuszkami palców za jej powiększone, wyjątkowo wrażliwe sutki, zaś jego biodra podskoczyły gwałtownie, wyrzucając ją tak, że pozostała wewnątrz niej jedynie czerwona, potężna końcówkowa czapa ociekająca soczkiem oraz nasieniem. Galopada istna na olbrzymim palu, bowiem ona opadła na niego ponownie oraz ponownie została podrzucona ruchem bioder, tymczasem jej sutki były ciągle przytrzymywane oraz naciągane podczas każdego wyrzutu jej seksownego ciała. To było niesamowite upadek zdawał się trwać wieczność, którą jej ciało pochłaniało raz za razem kolejne centymetry penisa markiza. I pochłaniało je chętnie. W końcu Agnese oparła się o jego ramiona i zaczęła się na niego brutalnie nabijać. Mocno, tak że jej pupa raz po raz uderzała o jego jajeczka. Nie powstrzymywała jęków, krzyków. Jej ciało szalało dochodząc raz za razem i zalewając partnera sokami. Narzeczony jej zaś jęczał identycznie głośno. Jego skrzydła odruchowo młóciły powietrze. Urywanie, więc nie powodując jakiegokolwiek wznoszenia, ale wywołując dodatkowe podniecające drgnienie. Doskonale odczuwała każdy wystrzał w jej ciele, każde uderzenie bardzo ciepłych, podniecających kropelek. Potężnie drżał wewnątrz niej, pulsował, leciutko zmieniał swoje kształty troszeczkę to grubiejąc w niektórych miejsca, w innych zmniejszając leciutko średnicę, tworząc gładką powierzchnię, albo mocno karbkowaną, dokładnie tak, ze każdy ruch był czymś kompletnie innym. Pochłonęła ją ta gra, tak samo jak markiza. Ciągle oraz ciągle. Agnese także bawiła się swoim ciałem, nagle zdając sobie sprawę, że i ono to drży, to staje się spokojne, czasem zaciska się na nim dokładnie uciskając każdy milimetr, a czasem niczym obręcz ściskało go tylko na końcówce. Wampirzyca, kręciła się na nim. Stanowczo nie było im obydwojgu dość.

Ponownie minęła chwila, albo dobra, albo któż to wie, kiedy ocknęła się spryskana nasieniem kochanka oraz własnymi soczkami. Colonna był dalej nieprzytomny, albo lepiej, śniący rozkoszą, ponieważ jego usta były rozchylone, zaś olbrzymi penis ciągle wyprostowany.
- Ach Alessanro. - Pogładziła jego twarz, chcąc go delikatnie obudzić. Jej głos przypominał bardziej pomruk. - Powinniśmy naprawdę wyruszyć.
Coś tam wymruczał, zaś kiedy Agnese się rozejrzała dostrzegła nieopodal na kamieniu wyryty napis w archaicznej łacinie
 
Aiko jest offline