Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2018, 21:31   #271
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Zamyślony Delimbiyra pchnął furtkę i wkroczył na teren Przymierza. Miarą jego zaabsorbowania było to, że przez moment stał zaskoczony umilknięciem ulicznego gwaru. Wściekłość i żądza zabijania gorzały w nim od samego poranka, gdy tylko dowiedział się o ataku skrytobójców i śmierci Shavriego, i młody kapłan był zajęty starannym kontrolowaniem swego zachowania dzięki mentalnym technikom i sile woli akolity Stwócy. Teraz na lalkowatą twarz przywdział uprzejmą, pełną szacunku maskę. Nawiasem mówiąc akurat to nie było trudne, Przymierze w oczach Jego sług z miejscowej świątyni cieszyło się dobrą opinią i Marduk nie miał powodu podważać tego stanu rzeczy. Przynajmniej nie przed wejściem do budynku.

Po rozmowie z towarzyszami i zakupie potrzebnych materiałów skopiował księgi jeno częściowo - będąc kapłanem wojowniczego bóstwa musiał być zawsze gotowy do walki i to nie pozwoliło mu prosić jeno o “pokojowe” łaski. W niczym to nie szkodziło, miał czas. I tak potrzebował skryby wprawnego w ilustrowaniu inkunabułów. Tu właśnie miał zamiar takowego odnaleźć. Jak również Elizę Starhold, choć tę z odmiennych powodów. Na myśl o niej poprawił niebieską szatę i pyszniący się na piersi święty symbol. Dumnego wyglądu dopełniała stalowa kolczuga i Talon.

W drzwiach skinął akurat przechodzącej parce po czym z pewnością siebie urodzonego wojownika podszedł do jednego z trzech kontuarów i łysej niewiasty w habicie.
- Dzień dobry - skłonił grzecznie głowę. - Marduk, kapłan Corellona Larethiana, do usług, droga pani. Szukam wprawnego skryby-ilustratora i byłbym zobowiązany gdyby poprosiła pani taką osobę by zechciała rzucić okiem na pewne foliały. Ale to za chwilę. Wcześniej chciałbym wiedzieć czy znane jest pani miano Glasstaff, albo też... lord Iarno Albrek?

Ku jego rozczarowaniu dziewka nie znała nikogo o takim imieniu, co skłoniło go do zastanowienia ileż to i jakie potężne organizacje istnieją, które Glasstaff mógł zdradzić. A może chodziło o inne miasto? Czy on sam, będąc renegatem, przebywałby w pobliżu siedziby zdradzonych chlebodawców?
- W Neverwinter nie ma wielu lordów i wszyscy są znani. Myślę, że lepiej szukać w Waterdeep lub Silverymoon - doradziła po namyśle mniszka.

Marduk pokiwał głową, ale zaraz odsunął to na bok i zajął się następną sprawą.
- Czy w okolicach miasteczka Phandalin można natknąć się na jakieś pozostałości po Imperium Netherilu - budynki, ruiny, może zejścia do Podmroku? Wiem że przybywają tam poszukiwacze takich miejsc, w tym czarodzieje - wspomnienie zaskoczonej twarzy nekromanty na moment stanęło mu przed oczami. Tak samo jak rozbryzg krwi z jego przeciętej piersi. W tym momencie zaskakująca myśl mu się objawiła i podniósł rękę z pierścieniem, by kobieta mogła mu się dokładnie przyjrzeć. - Być może z tamtych czasów pochodzi ten przedmiot - dodał, nie bez wątpliwości.
- Może pan podejść z tym do Amadeusza - recepcjonistka wskazała jeden z kontuarów. Siedzący tam mężczyzna obejrzał pierścień z umiarkowanym zainteresowaniem. Zbadał go uważnie, choć Marduk nie zauważył, by rzucał jakieś zaklęcia.

- Wygląda na pierścień z zaklęciami wzmacniającymi naturalną odporność właściciela na ciosy i nie tylko. Ciekawa kombinacja zaklęć objawień i wtajemniczeń... ciekawa… Mówisz, że skąd go masz… - zerknął na kamienną twarz elfa nie oczekując odpowiedzi. - Niestety nie potrafię tego stwierdzić, ale jeśli jest z Netherilu to Eleonora na pewno będzie to wiedzieć - rzekł, dając dowód, że ma doskonały słuch. Zresztą w obszernym holu głos się niósł.
- Przyznam, że nie jestem pewien pochodzenia, znam tylko rynkową wartość tego egzemplarza - odpowiedział Delimbiyra, zastanawiając się dlaczego nekromanta trzymał pierścień wyeksponowany w ozdobnym pudełeczku - niczym szczególny okaz - miast trzymać go na palcu. - Dziękuję za informacje.
- Cóż, jeśli jest netherilski, to…
- sprzedawca nie musiał dokańczać; taki egzemplarz byłby praktycznie bezcenny.

Mniszka stwierdziła, że może umówić Marduka z osobą “zaznajomioną w temacie Netherilu”, jak to określiła, która akurat nawet przebywa w siedzibie. Osoba ta miała być zajęta, ale recepcjonistka obiecała spytać kiedy będzie ona wolna. Zapewne po obiedzie.
- Znakomicie - Marduk zdusił warknięcie. - Poczekam na tę osobę. A teraz, jeśli mogę prosić o sprowadzenie skryby…


Rozmowa z ilustratorem była krótka i konkretna, i potwierdziła niektóre domysły Delimbiyri. Cena za ilustrację - pięćdziesiąt złotych smoków minimum, więcej w zależności od stopnia skomplikowania. Cena za rysunek magiczny - pięćdziesiąt złotych smoków, mnożone przez poziom zaawansowania zilustrowanego zaklęcia. Skopiowanie na pergamin całostronicowego rysunku miało zająć dobę. Marduk nie polemizował w takich kwestiach, bowiem cenił kompetentnych rzemieślników; podziękował uprzejmie i zapewnił że po powrocie skorzysta z usług ilustratora. Pozostało czekać na eksperta od Netherilu, więc nie zawracając dziewczynie łysej głowy młody kapłan stanął przy oknie i uzbroił się w cierpliwość, przyglądając się przemieszczaniu ludzkiej i nie-ludzkiej ciżby za ogrodzeniem. Bezwiednie napinał i rozluźniał mięśnie w rytm tego jak bestialski aspekt transformacyjnej mocy właściwej dla jego rodu niemal dochodził do głosu i cofał się, wzięty w karby woli młodzika.

W głowie mu się nie mieściło że kapłanka Selune wolała jechać do Thundertree miast pomścić śmierć Shavriego z rąk plugawych, podstępnych pachołków Shar. Co więcej, praktycznie wszyscy towarzysze zabitego postanowili się ewakuować z miasta. Marduk poczuł że pali go zimna wściekłość. Wyglądało na to że tylko Turmalina ma jaja, choć geomantka wydawała się znacznie mniej butna i pyskata niż to zapamiętał. Nawet mu nie dokuczała. Wyraźnie wiele zmieniło się w drużynie od jego odejścia i to nie na lepsze.

- Pani Eleonora już czeka - głos mniszki wyrwał Marduka z rozmyślań. Kobieta zaprowadziła go do jednego z bocznych gabinetów dla petentów, gdzie - ku swemu zaskoczeniu - ujrzał nie leciwą niewiastę, a młodą dziewczynę. Pewnie przechodziła wcześniej, ale nie zwrócił na nią uwagi. W nastroszonych włosach, podtrzymanych opaską spała mysz… choć Marduk żywił nadzieję, że to jednak spinka do włosów.
-Wiesz, że w tym dekadniu jesteś już piątą osobą, która pyta o Netheril? - bez wstępów rzekła rudowłosa, przyglądając się elfowi z zainteresowaniem. - Na rynku pojawiło się jakieś nowe zlecenie? Artefakt? Mapa? Do tej pory interesowało to tylko zgrzybiałych magów, a teraz pyta kto popadnie! Zaraz uwierzę, że plotki o pojawieniu się Thultantharu są prawdziwe! - roześmiała się i pochyliła się w stronę kapłana z żywym zainteresowaniem.

Bezpośredniość dziewczyny sprawiła że kapłan uniósł brwi, ale zaraz skupił się na jej słowach.
- Piątą osobą? Przyznam, droga pani, że mogę zrozumieć pani zdziwienie, wiedząc w jakiej pomroce nikną dzieje imperium - odpowiedział gładko. - Jestem Marduk, kapłan Ojca Elfów, do usług. Moja przyjaciółka, Torikha Melune, czcigodna kapłanka Selune, nie dalej jak wczoraj nawiedziła was, jeśli dobrze mi przekazała, pytając właśnie o Netheril. Radbym wiedzieć kto jeszcze był zainteresowany tym tematem w ostatnim czasie, natomiast skierowano mnie do pani ponieważ ostatnio słyszałem o przedmiotach pochodzących z tego imperium. Przebywając w okolicach Phandalin znalazłem się w posiadaniu pierścienia… - Marduk ściągnął klejnot z palca i podał dziewczynie - który - być może - został wykuty na wzór netheryjskich wyrobów. Moja przyjaciółka zaś szuka lustra które prawie na pewno zostało wykonane pod panowaniem Netherilu. Oba te przedmioty pojawiły się w pobliżu osady Phandalin, stąd moje zainteresowanie. Być może w okolicy znajdują się pozostałości tego imperium, ruiny, może podziemne struktury? Jeśli Przymierze w przyszłości będzie zainteresowane eksploracją, chętnie podejmę współpracę. Być może nazwa Studni Starej Sowy coś pani mówi?
- Przyjaciółka, taaak?
- kpina w głosie rudowłosej wskazywała, że niespecjalnie wierzy w wyjaśnienia elfa. W końcu gdyby przyjaźnił się z Melune to dostałby informacje bezpośrednio od niej lub przyszliby razem. Wyglądało jednak, że Eleonorę niespecjalnie obchodzą osobiste sprawy kapłana, gdyż nie czekając na odpowiedź i ignorując resztę pytań skupiła się na pierścieniu. Pogrzebała w biurku, wyjęła różdżkę, świecącą lupę na wysięgniku i kilka utensyliów, po czym zajęła się badaniem błyskotki, mamrocząc coś do siebie. W miarę upływu czasu na twarzy specjalistki od antycznej magokracji pojawiały się coraz większe rumieńce. W końcu z nabożną czcią wytarła pierścień z błyszczącego proszku, którym go wcześniej posypała i spojrzała na Marduka.
- To oryginał! Prawdziwy artefakt! Niesamowite! Niebywałe! To na prawdę coś… Ile za niego chcesz?!

Marduk skrzywił się w duchu; ciągłe "tykanie" irytowało go, skoro sam zwracał się do dziewczyny grzecznie i z szacunkiem. Tym niemniej nie zamierzał zmieniać swojego zachowania. Wyciągnął rękę po klejnot.
- Nie zamierzałem się rozstawać z pierścieniem, droga pani - odpowiedział uprzejmie. - Jeśli jednak jesteście państwo zainteresowani, jestem skłonny go sprzedać za pięćdziesiąt tysięcy sztuk złota.
- Pięćdziesiat… ojej, ojej… Zapytam jakie mamy fundusze!
- podekscytowana Eleonora zerwała się z miejsca i wybiegła na zewnątrz.


Delimbiyra skinął dziewczynie po czym poczekał aż zamkną się za nią drzwi. Przyjrzał się pierścieniowi, zastanawiając się czy czegoś nie pominął podczas identyfikowania jego właściwości. Było to możliwe, ale skoro już zadeklarował zgodę na zakup klejnotu przez Przymierze, nie miał zamiaru robić z gęby cholewy. Potarł bok głowy, wodząc opuszkami palców po bruzdach skrytych pod włosami. Na wszelki wypadek zaintonował jednak jedną z modlitw, by oszacować raz jeszcze aurę przedmiotu. I faktycznie, różnica istniała - ledwo dostrzegalnie, ale ukazały się zarysy run na powierzchni metalu, choć chłopak napomniał się że mogło to zostać spowodowane działaniem proszku którym Eleonora potraktowała klejnot.

Skąd nekromanta miał pierścień? Marduk wpadł na kilka pomysłów, ale nie miał jak ich zweryfikować.

Wzruszył ramionami i usiadł, wodząc kciukiem po miniaturowej tarczy zdobiącej artefakt. Uzbroił się w cierpliwość, traktując oczekiwanie jako ćwiczenie siły woli.

Hei-Corellon shar-shelevu, Hiro hyn hîdh… ab 'wanath… - słowa modlitwy rozbrzmiały w pokoju.


Drzwi otworzyły się wreszcie i skwaszona dziewczyna weszła do pokoju.
- Pierścień nie jest aż tak wyjątkowy żebyśmy mieli za niego zapłacić - oznajmiła bezpośrednio a markotnie. Delimbiyra pokiwał głową.
- Wielka szkoda - skomentował uprzejmie. - Proszę mi opowiedzieć o ruinach w okolicach Phandalin które mogą pochodzić z okresu imperium Netherilu. I czy jest pani znane nazwisko lorda Iarno Albreka, zwanego też Glasstaffem?

Dziewczyna nie słyszała ni nazwiska, ni przydomka. Z jej słów zaś wynikało, że w pobliżu Phandalin najbardziej prawdopodobną lokalizacją związaną z Netherilem jest Studnia Starej Sowy, zbudowana - prawdopodobnie - przez maga z Imperium i imć Bowgentle’a.
- Nie należy sugerować się tym, że nie ma znanych budowli wzniesionych za czasów Netherilu - po upadku wysp część struktur z tego okresu znajduje się pod ziemią, inne zaś rozrzucone są po kontynencie, więc brak pozostałości nic nie oznacza, tym bardziej że większość terenu to niebezpieczne wzgórza i góry, w które tylko nieliczni śmiałkowie się zapuszczają a jeszcze mniej spośród nich powraca - dziewczyna spojrzała wymownie na Delimbiyrę, który nie zareagował. Dla niego jasnym było że jeśli chce zarobić, musi ryzykować.

- Jeszcze jedno - mam pewne podejrzenia co do zamku znajdującego się w okolicy Phandalin, a podobno wzniesionego przez utalentowanego czarodzieja szlachetnej krwi wywodzącego się z Phalorm, starożytnego państwa które swego czasu kontrolowało znaczną część Północy. Królestwo zostało zniszczone przez Hordę z Pustkowi w roku 615…

- Znakomicie
- powtórzył Marduk obracając jednocześnie w głowie mentalną mapę, pracowicie uzupełnianą zdobywanymi okruchami informacji. W świątyni dowiedział się o zejściu do podziemi w Crags niedaleko Triboaru, prowadzące do krasnoludzkiego miasta Gauntlgrym i pilnowanego przez karły. Zapewne najbliższe Phandalin było zejście do Podmroku prowadzące przez jaskinie Nuur Throth. Czyżby były i inne? Natomiast zamek… czy był to pamiętny Zamek Cragmaw?

Zagadnął jeszcze o plotki “o pojawieniu się Thultantharu”. Eleonora spytała się w w odpowiedzi co on taki ciekawy i kto zleca te wszystkie poszukiwania, skoro co chwila się ktoś pojawia z pytaniami. Elf wyjaśnił że jest najemnikiem i pyta ze względu na chęć poszukiwania artefaktów z czasów świetności Netherilu. Napomknął, że jest zainteresowany współpracą z Przymierzem gdyby te było zainteresowane takimi przedmiotami i lokacjami; w takim przypadku prosił o poinformowanie świątyni Larethiana, by wieść o tym trafiła do niego, Marduka.

Skoro tematy do rozmowy już się kończyły, podniósł się z miejsca by podziękować rudowłosej i skomplementować jej wiedzę. Czas było wywiedzieć się o kultystów.

Kultystów…

Marduk omal nie palnął się w łeb. Sięgnął po plecak i po krótkim poszukiwaniu wydobył jedną z masek zdartych z zabitych miłośników smoków z Thundertree.
- Czy wiadomo pani coś o ludziach którzy nosiliby takie maski? - zapytał z ciekawością.
- Hm? - W oczach Eleonory błysnęła ciekawość, ale szybko zgasła. - A. To. Bogate dzieciaki się w to bawią. Tajne spotkania, orgie, takie tam. Za dużo kasy, za dużo wolnego czasu. A złoto można przecież inaczej spożytkować… - tęsknie zerknęła w stronę miejsca, w którym kapłan schował netherilski pierścień.
- W zupełności się z panią zgadzam - przytaknął Marduk, nie wdając się w szczegóły. Eleonora mogłaby nie zrozumieć pobudek które nim kierowały. - Dziękuję za informacje, za to że zechciała pani podzielić się swą wiedzą. Jestem pod wrażeniem, przyznaję. Proszę pamiętać o mnie gdyby Przymierze organizowało jakąś wyprawę mającą na celu badanie netherilskich - i nie tylko - pozostałości.

Nachylił się znowu nad plecakiem i wyjął coś błyszczącego.
- Proszę przyjąć ode mnie ten drobiazg, w podzięce za wiadomości - elf wyciągnął rękę z pudełeczkiem w którym nekromanta pierwotnie trzymał pierścień. Dziewczyna chętnie sięgnęła po puzderko, ale mina jej trochę zrzedła gdy nie wyczuła magicznych emanacji. Tym niemniej, pudełeczko było zdobne szlachetnymi klejnotami i kunsztownie wykonane.

Eleonora podziękowała i jęła wypytywać raz jeszcze o pierścień - najbardziej zaś o to gdzie Marduk go znalazł.
- W pobliżu Studni Starej Sowy, droga pani - kapłan przyznał, nie zamierzając wdawać się w szczegóły, takie jak ostrze Talona wcinające się łukiem w tors nekromanty, przecinające mięśnie i kość, wychodzące w deszczu krwi. Siłą woli zapanował nad dygotaniem ciała na wspomnienie zadawanej śmierci. Żądza zabijania szalała w jego sercu, domagając się spuszczenia z łańcucha. Potrzebował celu, przeciwnika, wroga Ojca, by uwolnić ją i nasycić. Przez łomot krwi w skroniach ledwo słyszał Eleonorę. Nieświadoma jego myśli dziewczyna z uśmiechem zapewniła, że następny przedmiot którego pochodzenie wskazywać może na Netheril zidentyfikuje za darmo, jeśli jeno Marduk pozwoli jej go później obejrzeć i zbadać.
- Oczywiście, pani Eleonoro - elf odpowiedział z uśmiechem, wbijając jednocześnie paznokcie w dłonie. Nocna rozmowa z kapłanem Baelrahealem wprawiła go w euforię i usunęła wątpliwości. Potrzebował walki, a kultyści Shar byli na wyciągnięcie ręki!
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 22-08-2018 o 22:22.
Romulus jest offline