Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2007, 08:00   #19
Brat Razjel
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
Ważne! Pozwolę sobie wpierw na komentarz, a później napiszę dalszą część waszej historii. Dla ułatwienia określenia gdzie co jest wykorzystam drogę i chimerę. Jeśli coś jest na godz. 12-tej znaczy, że stoi na wprost waszego pojazdu. Tak rozumując na godz. 3 znajduje się Petrov, Turand i Arrizen... a kilka kroków dalej Kułuszkin. Cain i Sierżant mają wszystkie godziny, bo są NA chimerze. Trzech pozostałych IG jest jakieś 20-30m na godz. 6, jeden ma ciężki bolter. Jeden samotnik jest z jakieś 15m na godz. 11 (na granicy drogi i lasu). Wszystko jasne?

Cainowi nie dawał spokoju ten jeden krzak jakich wiele w tym lesie. Miał owoce, duże, okrągłe i brązowe, masę brunatnych liści i nic nim nie poruszało... ale coś było w nim nie tak. Dopiero gdy naprawiający chimerę rozbawili go i na chwile oderwał wzrok zrozumiał co go tak niepokoiło. To co uznawał za koniec uschłej gałęzi było przecież lufą! Gdy spojrzał jeszcze raz na jej końcu nakręcony był granat. Błyskawiczne kalkulacje: zdążę obrócić się na godz. 4 i przełożyć LKM nad sierżantem? Wiedział, że nie. Tak samo jak wiedział, że lufa jest wycelowana idealnie. To tylko niecałe 50m, jak na strzelnicy. On sam by z tej odległości trafił bez problemu. Wystrzał! Nie zdążył. Prawie bezwiednie ugiął nogi i wśliznął się do środka chimery. Nim postawił obie nogi na podłodze rozległ się huk i wszystko zwolniło, a odgłosy zmieniły się jakby miał głowę w wodzie. Przewrócił się, ale był obojętny na to co się dzieje.

Volodia Kułuszkin to co zobaczył uznał za bardzo złe fatum, po co było się wychylać?. Zobaczył jak Heron znika w trzewiach chimery i chwilę później wieża pojazdu eksploduje. Nie usłyszał krzyku sierżanta Rostova, pewnie biedak nawet nie zdążył. Nie lubił go, ale nikomu źle nie życzył. A co z Cainem? W dodatku powoli docierała do niego myśl, że właśnie został najstarszy szarżą. Rozległy się pierwsze wystrzały.

Arrizen, Petrov i Turand nie spodziewali się żadnych fajerwerków. Dlatego nagła eksplozja wcisnęła ich w ziemię - padli odruchowo sięgając po broń. Ktoś strzela, ale gdzie, skąd? Zobaczyli jak trójka towarzyszy broni na 6-tej strzela gdzieś w miejsce, które zasłania im chimera, jednocześnie wycofując się za drogę. Przekrzykują się. Wokół nich śmigają pociski z tamtego miejsca, niecelne. Gdzieś z oddali rozległo się charakterystyczne klekotanie starego LKM'a. Pociski smugowe nie pozostawiały wątpliwości, że strzały oddawane są właśnie w tych trzech. Jeden z nich, chyba ten co przedstawił się Ivan, dostał z piszczel i upadł na skraju drogi.
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!
Brat Razjel jest offline