Hungmung | Półork zaciskając wściekle zęby przeniósł spojrzenie z czarownika, którego krew pragnął przelać, na Saxę, która próbowała go uspokoić, jak znał tę dziewczynę pewnie już coś knuła. Pozostali też zdecydowali się wysłuchać czarownika, poza Hassanem i Saxą znał ich przelotnie - pamiętał, że raz bawił się z tym wilkiem Shillen, była w nim dzikość której miastowe kundle nie miały, chyba przypadli sobie do gustu. Rozumiał, czemu drowka tak się wścieka o los towarzysza, choć sam nie miał tak bliskiej mu istoty. W każdym razie wszyscy pracowali dla Melandreza i wydawali się być kompetentni, nawet ta wyglądająca jak laleczka szlachcianka z parasolką - z tego co wiedział, była utalentowaną czarodziejką.
Kiedy bariera zniknęła, doskoczył do swojego plecaka po broń. Z wielkim toporem w ręku oparł się plecami o ścianę, niczym przyparty do muru zwierz, łypiąc na maga spod oka. Ale sam jeden nie miał zamiaru atakować.
- Uwierzcie, że chciałbym aby ta rozmowa odbywała się na innych warunkach, ale nie wszystko z tego co tu się wydarzyło jest pod moją jurysdykcją - odparł Langwellen. - Nie wiemy jeszcze kto stoi za zniknięciem Melendreza, więc Lotos uznał takie działanie za konieczne. W końcu jednak wykluczyli możliwość waszego udziału w porwaniu. - Czarodziej rozejrzał się po awanturnikach - orientujecie się zapewne jak układają się nasze stosunki z Viridistanem? Niektórzy uważają, że to oni stoją za tą akcją. - starzec zamilkł na chwilę i odwrócił wzrok w kierunku drowki - ach! Wilk! Jest tutaj, piętro niżej. Cały i zdrowy. - zawołał znienacka jakby dopiero przypomniał sobie o Rahnulfie. - Ulgrim powiedział, że nie z żadnym razie nie będzie go pilnować. Uznał, że jest zbyt... narowisty. - po czym krzyknął w odwracając się w stronę przeciwległej ściany - Kellyte! Jesteś na dole!? Czy mogę cię prosić o przyprowadzenie wilka?! - Nie minęła chwila, a z podłogi po drugiej stronie zacienionej komnaty zaczął wyłaniać się psi kształt, a za nim kobieta. Dopiero teraz zauważyliście, że były tam schody. W końcu rozpoznaliście wilka prowadzonego przez blondwłosą dziewczynę z kwaśną miną, która wszystkich mężczyzn zmierzyła hardym spojrzeniem. Na jej przedramieniu widać było opatrunek z bandażu. Wypięła z uprzęży zwierzę, które natychmiast ruszyło w stronę elfki, po czym bez słowa wróciła po schodach na dół.
- Amazonka, ale najlepiej w tej wieży potrafi obchodzić się ze zwierzętami - skomentował czarodziej. - Wrócę zatem do meritum, bo goni mnie już czas. Wiele lat temu pojawiło się w mieście dziwne humanoidalne stworzenie określające się jako githzerai. Nie będę brnął w szczegóły jego krótkiego pobytu tutaj. Powiem tylko, że materiał, z którego zrobiony był jego miecz zafascynował mnie. Całe dekady próbowałem odtworzyć ten materiał z marnym skutkiem tworząc najdziwniejsze stopy jakie mógłby sobie wyobrazić metalurg. Ponad rok temu natknąłem się jednak na metal, który sprostał wszelkim próbom. Przy użyciu odpowiedniej receptury można z niego wytworzyć broń, która w pewnym stopniu jest podobna do ostrzy karach, a w niektórych aspektach nawet lepsza. Wyobrażacie sobie wojownika, który siłą woli może przekształcić swoją broń i dopasować ją do sytuacji? Oręż lekki i celny jak żaden inny? Niestety jedyna kopalnia, z której można czerpać ten materiał jest setki kilometrów stąd, w Bress, a ostatnią dostawę tego metalu miałem wiele miesięcy temu. I tutaj zaczyna się wasze zadanie. - Langwellen podszedł do stołu wyciągając ze stosu zawiniątko z kawałkiem suchego mięsa i podał je Hassanowi. - krasnoludy przestały wydobywać metal, a zamiast tego zajęły się polowaniem i zbieraniem pożywienia. Od miesięcy mają coraz większy problem z żywnością, a nie chcą naszej pomocy twierdząc dumnie, że nie mają zamiaru uzależniać się od naszych dostaw. Nie dziwię im się. Może mało znam się na kupiectwie, ale wiem, w jakim kierunku by to zmierzało. Chcę abyście im pomogli rozwiązać ten problem. Pozwoli nam to nawiązać z nimi bliższe relacje handlowe. Oczywiście nie za darmo. Kiedy wy będziecie rozwiązywać sprawę z wydobyciem, ja wykonam dla każdego z was po sztuce tej niezwykłej broni. Jeżeli wykonacie zadanie, broń będzie wasza, jeżeli zaś się wam nie powiedzie, to w najgorszym razie otrzymacie złoto z moich prywatnych pokładów jako rekompensatę za stracony czas i zasoby.
Hassan spojrzał na mięso i wziął jeden kawałek chwilę go oglądając i wąchając, po czym opuścił nisko, machając nim i patrząc na Rahnulfa.
Drowka widząc jak ślepia wilka świdrowały trzymane przez wojownika mięso, przewróciła oczami i powiedziała:
- No jak już musisz to mu to daj, bo do łba dostanie jak mu tak tym przed pyskiem będziesz machał… - “robią mi z wilka pieska kanapowego” pomyślała. Zwierzak słysząc zgodę swojej pani, podniósł łeb i postawił uszy wpatrując się w wojownika.Ten podał mu mięso, uśmiechając się do niego i głaszcząc po głowie i drapiąc za uchem. Wilk chwycił mięso łapczywie i zaczął szarpać je swoimi ostrymi zębami.
Bress? Nazwa niezbyt dobrze się Allaynowi kojarzyła, ale miał nadzieję, że przeszłość go nie dopadnie. W każdym razie z deklaracją wolał poczekać, aż się wypowiedzą inni.
Awen potrzebowała chwili do namysłu. Podjęcie decyzji w warunkach dręczących ją wątpliwości wymagało od niej określenia prawdopodobnych konsekwencji i możliwych kompromisów z którymi przyjdzie się jej zmierzyć. Sam fakt pracy dla Melendreza był dla niej nielicznym wyjątkiem od zasady. “czy poradze sobie z tym zadaniem?” - Awen rozejrzała się wokół siebie ale jej spojrzenie było inne niż poprzednio. Uśmiechnęła się pierwszy raz odkąd znalazła się w grupie nieznajomych, co nie umknęło uwadze pozostałych. Przyglądając się obecnej sytuacji z innej perspektywa, Awen dostrzegła że to co wcześniej wydawało jej się być pechem może przynieść w przyszłości dobre rezultaty. Kierując głos w kierunku reszty grupy zdecydowanie zapytała.
- To kiedy ruszamy? A może idę sama?
- Sama? I myślisz, że pozwolimy ci zgarnąć całą kasę dla siebie? - spytała drowka.
- Tak, nie myśl że pozwolimy przejść takiej okazji zarobkowej koło nosa - dodała trochę spóźniona w tym łotrzyca, która zawtórowała drowce nawet nie przemyślając swojego postanowienia.
- Ruszymy razem - wojownik wciąż drapał wilka za uchem - no, chyba, że ktoś ma inny pomysł na spędzenie reszty dnia w mieście? - popatrzył po pozostałych
- Zgoda - odparła Awen - przyda wam się dobry kapłan, rozumiem że dzielimy się po równo?
- Inna opcja chyba w grę nie wchodzi. - odparła drowka spoglądając na wojownika, który według niej zbytnio spoufalał się z Rahnulfem. Hassan widząc wzrok elfki puścił w końcu Rahnulfa, kiwając twierdząco głową.
Wilk usiadł przy swojej pani, ta zaś objęła dłońmi jego wielki, kudłaty łeb i zaczęła go głaskać słuchając co reszta ma do powiedzenia.
- Wilk się nie wlicza do podziału - zaznaczyła Saxa, ot tak.
Drowka spojrzała na nią krzywo.
- Wiem tancereczko-lafiryndo, jemu jako nagroda wystarczy coś co będzie mógł zjeść. Najlepiej żywego, ma silny instynkt łowiecki, prawda? - spojrzała na wilka dalej głaszcząc jego łeb. Ku zdziwieniu obecnych ostatnie słowo zaakcentowała wręcz z czułością.
- Gdyby się wliczał, kasowałbym za swojego konia. To oczywiste, że podział jest od głowy - wojownik mruknął w odpowiedzi. - Znaczy się, mamy pomóc krasnalom, znajdującym się setki mil stąd...mamy im jedzenie dostarczyć czy sprawdzić ich kopalnię? I co ma do tego Viridistan?
- Koń nie pomaga pozbywać się przeciwników, Hass, ale i tak się wlicza jako dodatek do mrocznej suki - mruknęła Saxa odgryzając się elfce.
- Ekhmm, czyli kwestia podziału uzgodniona? - zapytała Awen.
- Mnie nazywasz suką? - drowka warknęła na łotrzynię. - To ty przesiadujesz starym, napalonym dziadom na kolanach i kręcisz przed nimi dupą - dodała pod nosem po elficku.
- DOSYĆ! - huknął Hassan - uciszcie się choć na chwilę, aby ten czarownik przekazał nam szczegóły. Potem możecie zejść na dół i drapać się do woli! - warknął, próbując doprowadzić do porządku obie kobiety.
- Uważaj, bo będziemy się bić w błocie dla twojej uciechy - powiedziała łotrzyca to już pod nosem że by tylko ci co stali najbliżej mogli słyszeli jej sarkazm, ale dała skończyć wypowiedź czarodziejowi.
- Dziękuję - rzekł czarodziej masując jednocześnie skronie. - Naprawdę mam jeszcze dzisiaj wiele pracy. Szczegóły podziału możecie ustalić w trakcie podróży. Jaka jest wasza decyzja? |