Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2018, 22:35   #4
Dust Mephit
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Półork zaciskając wściekle zęby przeniósł spojrzenie z czarownika, którego krew pragnął przelać, na Saxę, która próbowała go uspokoić, jak znał tę dziewczynę pewnie już coś knuła. Pozostali też zdecydowali się wysłuchać czarownika, poza Hassanem i Saxą znał ich przelotnie - pamiętał, że raz bawił się z tym wilkiem Shillen, była w nim dzikość której miastowe kundle nie miały, chyba przypadli sobie do gustu. Rozumiał, czemu drowka tak się wścieka o los towarzysza, choć sam nie miał tak bliskiej mu istoty. W każdym razie wszyscy pracowali dla Melandreza i wydawali się być kompetentni, nawet ta wyglądająca jak laleczka szlachcianka z parasolką - z tego co wiedział, była utalentowaną czarodziejką.
Kiedy bariera zniknęła, doskoczył do swojego plecaka po broń. Z wielkim toporem w ręku oparł się plecami o ścianę, niczym przyparty do muru zwierz, łypiąc na maga spod oka. Ale sam jeden nie miał zamiaru atakować.




- Uwierzcie, że chciałbym aby ta rozmowa odbywała się na innych warunkach, ale nie wszystko z tego co tu się wydarzyło jest pod moją jurysdykcją - odparł Langwellen. - Nie wiemy jeszcze kto stoi za zniknięciem Melendreza, więc Lotos uznał takie działanie za konieczne. W końcu jednak wykluczyli możliwość waszego udziału w porwaniu. - Czarodziej rozejrzał się po awanturnikach - orientujecie się zapewne jak układają się nasze stosunki z Viridistanem? Niektórzy uważają, że to oni stoją za tą akcją. - starzec zamilkł na chwilę i odwrócił wzrok w kierunku drowki - ach! Wilk! Jest tutaj, piętro niżej. Cały i zdrowy. - zawołał znienacka jakby dopiero przypomniał sobie o Rahnulfie. - Ulgrim powiedział, że nie z żadnym razie nie będzie go pilnować. Uznał, że jest zbyt... narowisty. - po czym krzyknął w odwracając się w stronę przeciwległej ściany - Kellyte! Jesteś na dole!? Czy mogę cię prosić o przyprowadzenie wilka?! - Nie minęła chwila, a z podłogi po drugiej stronie zacienionej komnaty zaczął wyłaniać się psi kształt, a za nim kobieta. Dopiero teraz zauważyliście, że były tam schody. W końcu rozpoznaliście wilka prowadzonego przez blondwłosą dziewczynę z kwaśną miną, która wszystkich mężczyzn zmierzyła hardym spojrzeniem. Na jej przedramieniu widać było opatrunek z bandażu. Wypięła z uprzęży zwierzę, które natychmiast ruszyło w stronę elfki, po czym bez słowa wróciła po schodach na dół.
- Amazonka, ale najlepiej w tej wieży potrafi obchodzić się ze zwierzętami - skomentował czarodziej. - Wrócę zatem do meritum, bo goni mnie już czas. Wiele lat temu pojawiło się w mieście dziwne humanoidalne stworzenie określające się jako githzerai. Nie będę brnął w szczegóły jego krótkiego pobytu tutaj. Powiem tylko, że materiał, z którego zrobiony był jego miecz zafascynował mnie. Całe dekady próbowałem odtworzyć ten materiał z marnym skutkiem tworząc najdziwniejsze stopy jakie mógłby sobie wyobrazić metalurg. Ponad rok temu natknąłem się jednak na metal, który sprostał wszelkim próbom. Przy użyciu odpowiedniej receptury można z niego wytworzyć broń, która w pewnym stopniu jest podobna do ostrzy karach, a w niektórych aspektach nawet lepsza. Wyobrażacie sobie wojownika, który siłą woli może przekształcić swoją broń i dopasować ją do sytuacji? Oręż lekki i celny jak żaden inny? Niestety jedyna kopalnia, z której można czerpać ten materiał jest setki kilometrów stąd, w Bress, a ostatnią dostawę tego metalu miałem wiele miesięcy temu. I tutaj zaczyna się wasze zadanie. - Langwellen podszedł do stołu wyciągając ze stosu zawiniątko z kawałkiem suchego mięsa i podał je Hassanowi. - krasnoludy przestały wydobywać metal, a zamiast tego zajęły się polowaniem i zbieraniem pożywienia. Od miesięcy mają coraz większy problem z żywnością, a nie chcą naszej pomocy twierdząc dumnie, że nie mają zamiaru uzależniać się od naszych dostaw. Nie dziwię im się. Może mało znam się na kupiectwie, ale wiem, w jakim kierunku by to zmierzało. Chcę abyście im pomogli rozwiązać ten problem. Pozwoli nam to nawiązać z nimi bliższe relacje handlowe. Oczywiście nie za darmo. Kiedy wy będziecie rozwiązywać sprawę z wydobyciem, ja wykonam dla każdego z was po sztuce tej niezwykłej broni. Jeżeli wykonacie zadanie, broń będzie wasza, jeżeli zaś się wam nie powiedzie, to w najgorszym razie otrzymacie złoto z moich prywatnych pokładów jako rekompensatę za stracony czas i zasoby.
Hassan spojrzał na mięso i wziął jeden kawałek chwilę go oglądając i wąchając, po czym opuścił nisko, machając nim i patrząc na Rahnulfa.
Drowka widząc jak ślepia wilka świdrowały trzymane przez wojownika mięso, przewróciła oczami i powiedziała:
- No jak już musisz to mu to daj, bo do łba dostanie jak mu tak tym przed pyskiem będziesz machał… - “robią mi z wilka pieska kanapowego” pomyślała. Zwierzak słysząc zgodę swojej pani, podniósł łeb i postawił uszy wpatrując się w wojownika.Ten podał mu mięso, uśmiechając się do niego i głaszcząc po głowie i drapiąc za uchem. Wilk chwycił mięso łapczywie i zaczął szarpać je swoimi ostrymi zębami.
Bress? Nazwa niezbyt dobrze się Allaynowi kojarzyła, ale miał nadzieję, że przeszłość go nie dopadnie. W każdym razie z deklaracją wolał poczekać, aż się wypowiedzą inni.
Awen potrzebowała chwili do namysłu. Podjęcie decyzji w warunkach dręczących ją wątpliwości wymagało od niej określenia prawdopodobnych konsekwencji i możliwych kompromisów z którymi przyjdzie się jej zmierzyć. Sam fakt pracy dla Melendreza był dla niej nielicznym wyjątkiem od zasady. “czy poradze sobie z tym zadaniem?” - Awen rozejrzała się wokół siebie ale jej spojrzenie było inne niż poprzednio. Uśmiechnęła się pierwszy raz odkąd znalazła się w grupie nieznajomych, co nie umknęło uwadze pozostałych. Przyglądając się obecnej sytuacji z innej perspektywa, Awen dostrzegła że to co wcześniej wydawało jej się być pechem może przynieść w przyszłości dobre rezultaty. Kierując głos w kierunku reszty grupy zdecydowanie zapytała.
- To kiedy ruszamy? A może idę sama?
- Sama? I myślisz, że pozwolimy ci zgarnąć całą kasę dla siebie? - spytała drowka.
- Tak, nie myśl że pozwolimy przejść takiej okazji zarobkowej koło nosa - dodała trochę spóźniona w tym łotrzyca, która zawtórowała drowce nawet nie przemyślając swojego postanowienia.
- Ruszymy razem - wojownik wciąż drapał wilka za uchem - no, chyba, że ktoś ma inny pomysł na spędzenie reszty dnia w mieście? - popatrzył po pozostałych
- Zgoda - odparła Awen - przyda wam się dobry kapłan, rozumiem że dzielimy się po równo?
- Inna opcja chyba w grę nie wchodzi. - odparła drowka spoglądając na wojownika, który według niej zbytnio spoufalał się z Rahnulfem. Hassan widząc wzrok elfki puścił w końcu Rahnulfa, kiwając twierdząco głową.
Wilk usiadł przy swojej pani, ta zaś objęła dłońmi jego wielki, kudłaty łeb i zaczęła go głaskać słuchając co reszta ma do powiedzenia.
- Wilk się nie wlicza do podziału - zaznaczyła Saxa, ot tak.
Drowka spojrzała na nią krzywo.
- Wiem tancereczko-lafiryndo, jemu jako nagroda wystarczy coś co będzie mógł zjeść. Najlepiej żywego, ma silny instynkt łowiecki, prawda? - spojrzała na wilka dalej głaszcząc jego łeb. Ku zdziwieniu obecnych ostatnie słowo zaakcentowała wręcz z czułością.
- Gdyby się wliczał, kasowałbym za swojego konia. To oczywiste, że podział jest od głowy - wojownik mruknął w odpowiedzi. - Znaczy się, mamy pomóc krasnalom, znajdującym się setki mil stąd...mamy im jedzenie dostarczyć czy sprawdzić ich kopalnię? I co ma do tego Viridistan?
- Koń nie pomaga pozbywać się przeciwników, Hass, ale i tak się wlicza jako dodatek do mrocznej suki - mruknęła Saxa odgryzając się elfce.
- Ekhmm, czyli kwestia podziału uzgodniona? - zapytała Awen.
- Mnie nazywasz suką? - drowka warknęła na łotrzynię. - To ty przesiadujesz starym, napalonym dziadom na kolanach i kręcisz przed nimi dupą - dodała pod nosem po elficku.
- DOSYĆ! - huknął Hassan - uciszcie się choć na chwilę, aby ten czarownik przekazał nam szczegóły. Potem możecie zejść na dół i drapać się do woli! - warknął, próbując doprowadzić do porządku obie kobiety.
- Uważaj, bo będziemy się bić w błocie dla twojej uciechy - powiedziała łotrzyca to już pod nosem że by tylko ci co stali najbliżej mogli słyszeli jej sarkazm, ale dała skończyć wypowiedź czarodziejowi.
- Dziękuję - rzekł czarodziej masując jednocześnie skronie. - Naprawdę mam jeszcze dzisiaj wiele pracy. Szczegóły podziału możecie ustalić w trakcie podróży. Jaka jest wasza decyzja?
 
Dust Mephit jest offline