Esmond po raz kolejny stwierdził, że wędrówka w tak licznym towarzystwie ma więcej wad, niż zalet. I nawet jeśli mniejsze grupki były bardziej narażone na niebezpieczeństwo, to jednak w bardziej 'kameralnej' atmosferze lepiej się wędrowało i łatwiej można było dojść do porozumienia.
- Chodźmy zlikwidować te wieże strażnicze - powiedział do Balkazara. - Ryfui, idziesz z nami? - zwrócił się do harpii.
Gestem nakazał Chisanu ruszyć przodem.