Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2018, 21:48   #280
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
[media]https://pre00.deviantart.net/d5a7/th/pre/i/2009/122/3/a/the_flea___planetary_freighter_by_swithdrawn.jpg[/media]

Arkanianin podszedł do fotela i obejrzał go dokładnie. Słyszał że niektóre, bardziej paranoidalne osoby potrafiły zaminować własny statek na wypadek kradzieży. Gdy nie znalazł niczego niepokojącego usiadł ciężko na miejscu kapitana i wyszukał w kokpicie kontrolę drzwi. Zatrzasnął wszystkie wejścia, uruchomił zamki magnetyczne i znalazł miejsce na kartę startową. Włożył ją w slot i czekał na reakcję statku.
Minęło kilka sekund i podświetlił się jeden z przycisków obok miejsca na kartę. Sol go wcisnął i kokpit ożył. Razem z nim uruchomił się droid.
- JK7 gotowy do służby szefie - odezwał się cienkim, przesterowanym głosem. - Gdzie... O jejku - wyraził szczere zdumienie - Kim pan jest? Czyżbym znów zmienił właściciela?
- Na to wygląda. - odparł arkanianin - Mówią mi Cisza, twojego poprzedniego właściciela spotkał wypadek, ktoś wrzucił do pomieszczenia w którym był granat. Jest to dla ciebie problemem?
- Cóż, raczej tak! Zanim przyzwyczaję się do pana upodobań moje usługi będą na niższym niż chciałbym poziomie! - droid był naprawdę zasmucony takim obrotem spraw. - W związku z tym chciałbym przeprowadzić pełną diagnostykę systemów, a pana właściciela poproszę o wypełnienie tej ankiety, żeby przyspieszyć wdrożenie obsługi - podsunął mu mały terminal, na którym był formularz do wypełnienia. Wyglądało na to, że miał ponad dwa tysiące stron.
Sol odebrał terminal i odłożył go na bok.
- Niestety nie mamy czasu ani na jedno, ani na drugie. Przeprowadź tylko pobieżną diagnostykę żeby zobaczyć czy to cudo raczy wystartować i lecimy. Jakaś broń na pokładzie? - spytał droida.
- Szkoda... - krótko skomentował niechęć Sola do wypełnienia ankiety. - Jeśli chodzi o broń, to niestety ale bomby kasetowe nie zostały zamontowane. Dopiero na jutro planowana jest... była ta modernizacja.
W międzyczasie silniki się włączyły i zaczęły cicho mruczeć. W jednej sekundzie przykuło to uwagę wszystkich magazynierów.
- W naszym kierunku zmierzają kolejni pasażerowie - uprzejmie zauważył JK7. - Proszę ich poinformować o konieczności zapięcia pasów w trakcie startu.
- Są dorośli, powinni sami to wiedzieć. - odciął się Sol i położył dłonie na drążkach sterowniczych. Powoli zwiększył ciąg silników, póki statek nie oderwał się od ziemi - Uruchom tarcze. - poinstruował droida.
- Zamknąć śluzę wejścia! - droid nacisnął odpowiedni przycisk. - Ups! Ktoś tam stał. Panie właścicielu - mówił rzeczowym tonem, gdy wylatywali z magazynu, a podmuch silników przewrócił kilku magazynierów - trzeba będzie posprzątać i zamówić nowy czujnik, żeby uniknąć takich nieszczęśliwych wypadków.
- Jasne. Jak tylko spieprzymy z tej planety w jednym kawałku to kupię wszystkie ulepszenia jakie sobie życzysz. I do statku i do twoich obwodów jeśli czegoś potrzebujesz. - obiecał. - Na planecie jest jeszcze kilku moich znajomych których trzeba zebrać, ale są otoczeni działkami plot. Otworzą na nas ogień, czy statek jest zakodowany jako "swój"? - dopytał droida.
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie panie właścicielu - odparł. - Myślę jednak, że będzie problem wylądować gdziekolwiek oprócz wyznaczonych lądowisk. Przepisy zabraniają.
- Sprawdź czy mamy działające działa. - poinstruował droida. - I nie będziemy lądować, zatrzymamy się z metr nad ziemią. - odparł i obrócił statek w kierunku w którym byli mandosi. - Jak tylko działa plot wejdą w zasięg masz je rozpieprzyć, jasne?
- Tak jest panie właścicielu - droid nie stawiał żadnych przeszkód.
Wznieśli się na kilkadziesiąt metrów. Od tarcz frachtowca odbijały się bolty z broni ręcznej magazynierów i oddziału najemników nadbiegających od strony bitwy.
Powoli, gdyż manewrowanie w takiej gęstości powietrza było dla statku dużym wyzwaniem, dolecieli nad toczącą się bitwę.
Mandalorianie, choć było ich raptem jedna trzecia początkowego stanu, masakrowali właśnie wpuszczony w pułapkę odział szturmowy najemników Czerwonych. JK7 wykorzystując uzbrojenie frachtowca strzelił do pierwszego z dział przeciwlotniczych. Pierwszy pocisk rozbił tarcze, drugi zniszczył wieżyczkę. Drugie działo okazało się być już zniszczone wcześniej. Mandalorianie nie próżnowali.
- Cześć, ktoś zamawiał taxi? - rzucił przez komunikator do mandosów i zaczął powoli zniżać lot, równocześnie wypatrując innych zagrożeń. Gdy zniżył się wystarczająco by jego towarzysze dosięgnęli wejścia otworzył śluzę - Ruchy panowie.

Gdy Mandalorianie pakowali się w zaskakującym tempie na pokład Sol starał się przebić wzrokiem gęstą atmosferę Mustafar. Widoczność w tych warunkach sięgała ledwo kilkudziesięciu metrów, nie mógł więc sobie pozwolić na wyluzowanie. Mimo że misja się powiodła i zadali dewastujacy cios Kraytowi, wciąż byli w poważnym niebezpieczeństwie. Starczyło jedno pominięte działo przeciwlotnicze, jeden niezauważony krążownik i nie będzie czego po nich zbierać.
Z drugiej strony… Czy byłoby takie złe? Wreszcie mógłby odpocząć. Nikt nie siedziałby mu nad głową, nie musiałby dymać z jednego krańca galaktyki na drugi, zwyczajnie by przestał istnieć. A co było potem? Nie miało to większego znaczenia, stwierdził potrząsając głową. Zresztą dużo życia mu i tak nie zostało. Codziennie rano budził się i pierwsza rzecz którą robił to szczał krwią. Jego ciało, stworzone dzięki wysiłkowi inżynierii genetycznej się przeterminowało. Jedynym wyjściem była zmiana w pół maszynę, wymiana wszystkiego co mógł na stal i elektronikę. Nie był pewien czy cieszy go ten prospekt.
Arkanianin odgonił niepotrzebne myśli i poprawił chwyt na drążkach sterowniczych swojego statku w oczekiwaniu na informację od dowódcy oddziału naziemnego że mogli lecieć.
 
Zaalaos jest offline