Slavador delikatnie zdziwiony i zadowolony z efektu swojego zaklęcia, począł rzucać następne, dłuższe. Złożył ręce jak do modlitwy i stał w bezruchu, gdy wstrząsnęła nim siła złego maga, który zrzucił kaptur. Zaklęcie podziałało również na niego, a sam zdążył zauważyć twarz maga.
-Aleś ty brzydki-rzekł głośno. Za chwilę pojawił się gryf, który przerwał zaklęcie i wyrządził szkody czarnej postaci. Salvador rozpoczął zaklęcie od nowa, ale zły mag był szybszy i rzucił kolejne zaklęcie, a następnie zniknął. Carthan spojrzał na siebie i stwierdził, że nic mu nie jest.
-Jestem gotowy do dalszej drogi-powiedział ze spokojem. |