Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2018, 20:24   #50
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Sandpoint to była porażka. Okazało się, że przez atak goblinów, nie udało się zrealizować nawet jednego przedstawienia, a ludzie chcieli zwrotu za pieniądze jak tylko groźba minęła. Nuka nie miała okazji zaprezentować się w efektownej, długiej czerwonozłotej suknie z głębokim dekoltem na plecach i rozcięciem sięgającym uda, w której zwykle, ku uciesze gapiów, wykonywała prestidigitatorskie sztuczki. Jej przybrane rodzeństwo nie dało pokazu niezwykłych akrobacji, a ich matka - Orneta nie wystąpiła ze swoimi tresowanymi pieskami.
Następne dni nie były lepsze, bo nie było chętnych na oglądanie popisów. Co gorsza, jeden z wozów częściowo spłonął podczas jednego ze wznieconych przez paskudne stworzenia pożarów. Przyjazd tu okazał się klapą i nie dziwne, że Orneta zdecydowała o wyjeździe. Zostali bez grosza, a do najbliższego miasta był kawał drogi. Nikt nie powiedział tego na głos, ale czuć było, że mogą nie dać rady wyżywić wszystkich gęb. A kto najmniej pasował?
Przebywając w mieście na początku słyszało się głównie o festiwalu i katedrze, potem jednak: o goblinach i bohaterach Sandpoint. Tych, co ponoć uratowali miasto i na dodatek zostali przyjęci do straży - na pewno z sowitą pensją - aby pilnować porządku w chwili nieobecności szeryfa. Widziała ich. Czarnowłosa gibka kobieta, nieokrzesany barbarzyńca, białowłosy i czarodziej z nieodłącznym krukiem. Nie wyglądali jakoś niezwykle. Dlaczego nie mogła być taka jak oni?

Tego ranka udało się ich podsłuchać. Przypadkiem zupełnie, lecz okazja... Zaginęła właścicielka karczmy, w której mieszkała większość z nich, a uszy półelfki wychwyciły słowo "huta". Była tylko jedna w mieście, tego już zdążyła się dowiedzieć. I nawet nie zastanawiając się co robi, może dzwon przed wyjazdem Ornety i reszty, Nuka zaplotła włosy w ciasne, przylegające do głowy warkocze, do pochewki w wysokim bucie włożyła sztylet, przez plecy przerzuciła lekką kuszę i niesino czymś, co uznała za przeznaczenie znalazła się przy budynku jako pierwsza. I to ona znalazła martwego kruka u stóp klifu pod cichą hutą szkła. Kruka wyglądającego tak samo jak ten gadający chowaniec, który nie odstępował czarodzieja z grupy "bohaterów". I fakt, czarnowłosego brakowało wśród obserwowanej zza rogu grupki podążającej w to samo miejsce, które ona już obeszła.

Zabawa w kotka i myszkę dookoła huty nie miała sensu. Nuka podniosła ostrożnie martwe zwierzę oglądając czy poza wyraźną raną na piersi nie ma jeszcze jakichś rzucające się w oczy obrażenie. Mimo, że nie znała ani ptaka ani jego właściciela ogarnął ją smutek. Spokojnym, choć pewnym krokiem, lekko kołysząc kształtnymi biodrami ruszyła ku grupie, która właśnie nieco się rozeszła.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline