Panowie, nie przesadzajmy... - powiedziała, nie przejmując się chamskim zachowaniem medyka. - Jeżeli ktokolwiek z obecnych tutaj ma wyjść, to tylko wy - dorzuciła, pokazując strażniczą odznakę w postaci przybitego do drewna pergaminu. Wyjęła klucz, i otworzyła drzwi. Po chwili zamknęła kratę z trzaskiem, stojąc już w środku. - Wytrzymam. A co do czasu rozmowy z więźniem... Da się załatwić dłuższy pobyt. Tylko niech ktoś odchyli ten drewniany lufcik, unikniemy niepotrzebnych nieprzyjemności. - kontynuowała, jednocześnie sięgając kluczykiem do zamkniętego na kłódkę okienka. Było wielkości maleńkiej tarczy. |