Olegario, który dotychczas tylko przyglądał się dyskusji, postanowił w końcu zareagować, gdy Ari był już na skraju wybuchnięcia. Sekretne motywy jego kompanów i ich osobiste interesy nigdy go nie interesowały. Fakt, że przy okazji może się zmierzyć z co lepszymi bestiami i umyślnie wystawiać się na niebezpieczeństwo mógłby kogoś o zdrowych zmysłach zdenerwować, ale włócznik do tej grupy ludzi raczej nie należał. Jeśli na szali ważyła się jednak możliwość rozlewu krwi pomiędzy kompanami... Co z nich byłaby za najemnicza kompania, gdyby siebie nawzajem powybijali?
-Dobra, dobra, już spokojnie dziewczyny, nie drapcie się! - wtrącił się, wchodząc pomiędzy dyskutujących.
-W rzyci mam wasze tajemne zlecenia, zakony, jakichś nienazwanych hrabiów z Gównogrodu i całą resztę. Bierzemy jedną robotę naraz, a na razie jest nią wycieczka krajoznawcza w poszukiwaniu kurhanu i nabazgrolenie mapy. Jeśli PRZY OKAZJI uda nam się rozwiązać wasz problem to świetnie, ale priorytetem jest ta robota. Komu to nie pasuje - wychędażać mi stąd w tempie przyśpieszonym, wypije wasze zdrowie z panami krasnoludami. - rozejrzał się po reakcjach towarzyszy, u niektórych szukając posłuchu, u innych poparcia swojej płomiennej przemowy motywującej.
-Kłamałem, nie wypije waszego zdrowia. A teraz się zorganizujmy jak zawsze: Rudy do gotowania, reszta przygotować obóz i zaprzyjaźniać się z khazadami. Jak pójdę się odlać, to ktoś w międzyczasie niech ustali warty. Hugon, dasz radę odbyć wartę z kimś innym niż ta Twoja kochanica, którą zostawiliśmy w klasztorze, czy mamy przygotować jakąś szkapę na jej podobiznę, żebyś nie zmarzł w nocy?