Gustaw mógł się spodziewać problemów i takie też stanęły na drodze. Barek nie było i pozostała przeprawa łodziami rybaków. W sumie to było nawet dobrym rozwiązaniem. Sierżant teraz wiedział, że wróg także nie przekroczy rzeki większymi siłami a raczej porównywalnymi. Chyba że na raty.
- Dobra nasza. Bert dogadaj się z rybakami tylko po cichu. Lepiej by graniczni do samego końca nie wiedzieli co zamierzamy.- Wydał rozkaz niziołkowi.
- Ja z Karlem, Olegiem i Walterem pokrążymy po porcie i magazynach udając, że dowiadujemy się o przesyłanych dobrach na południe. Niech myślą, że to nasz cel. Detlef z Galebem zorganizujcie śniadanie na które niebawem przyjdziemy. Bert jeśli z nikim się nie da załatwić dawaj na śniadanie i wrócisz za ta godzinę.- Gustaw kiwnął głową na dom nadzorcy portu.
- Loftus. Realizuj plan. Mówiłeś, że coś napiszesz. Gdzie będziemy wiesz. Leo idziesz z nami. Pani Inspektor musi zapracować. Lepiej by się nie kapnęli, że dowiedzieliśmy się iż wiedzą o naszym przedstawieniu.- Uśmiechnął się i ruszył.
Po skończonym śniadaniu von Grunnenberg posłał Olega do Berta w celu dowiedzenia się czy załatwione i gdy już mogli nakazał szybki wymarsz.