28-08-2018, 14:33
|
#60 |
| Rycerz patrzył w milczeniu na drewnianą platformę, bo przecież nie most, w milczeniu. Splunął śliną na ziemię, trochę żeby oczyścić usta z pyłu, a trochę z niesmaku, który czuł. - Przepraszam, Pani. Dziękuję, Pani.
Brzmiał oschle, kapłanka aż popatrzyła na niego zaskoczona. Grossheim nie był jednak zły na nią, a na Zakon. Wszedł na samą krawędź platformy przyglądając się brzegowi po drugiej stronie rozpadliny. „Po co ta zabawa?” – pomyślał. – „Przecież to nie ma żadnego sensu.”
Gdzieś za jego plecami gadał Dieter, brzęcząc niczym natrętna mucha, przeszkadzając w skupieniu. - Jak już skończysz filozofować, przymierz się do przeskoczenia rozpadliny albo znajdź linę, będzie z tego większy pożytek. A może zaczekamy, aż jakiś zakonnik przyjdzie naprawić, co zepsuliśmy? W końcu próby trzeba przygotować dla tych, co przyjdą po nas.
Na twarzy nie miał nawet śladu uśmiechu.
__________________ Bajarz - Warhammerophil.
Ostatnio edytowane przez Phil : 28-08-2018 o 18:49.
|
| |