Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2018, 01:04   #6
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin Drayax był wojownikiem z dziada pradziada. To już nawet nie była jedynie tradycja rodzinna, a niemalże religia. Fach wojowników nie należał do najlżejszych jednak jaki inny należał. Draugdin lubił tą profesję. Był człowiekiem czynu i działania wprost, walki na pierwszej linii twarzą twarz z wrogiem, choć zdawał też sobie sprawę z konieczności i możliwości strzałów z dystansu, gdyż często było to jedną z najlepszych możliwych opcji. Tak więc nigdy nie zaniedbywał szkolenia w również tym kierunku. Był człowiekiem stanowczym i honorowym nigdy nie łamiącym danego słowa.

Wbrew utartym i dość możno niesprawiedliwym opiniom, że wojownik okuty w pełną zbroje płytywą robi więcej hałasu niż daje to pożytku Draugdin używał właśnie takie zbroi. Jednak jego zbroja było mistrzowsko wykonana i warta była swojej ceny. Wykonana z lżejszych stopów bez utraty wytrzymałości i stopnia ochrony użytkownika jednocześnie była mniejszym obciążeniem dla użytkownika, dawała odrobinę większą swobodę ruchów i paradoksalnie nie robiła aż tyle hałasu co pierwsza lepsza zbroja. W każdym razie warta była swojej ceny jak i wart był swojej wartości miecz, którym Draugdin się posługiwał.



Można przyjąć, że była to broń unikalna i cenie trudnej do ustalenia. Był to najcenniejszy przedmiot jaki posiadał, głównie z powodu, że otrzymał go od swojego ojca - mistrza kowalskiego - gdy zdecydował się wyruszyć w świat w poszukiwaniu przygód by zacząć zapisywać swoją własną historię.
Na pełny obraz wojownika składa się ciężki koń bojowy oraz ciężka samopowtarzalna kusza, która niejednokrotnie przechylała szalę zwycięstwa gdy wszelkie inne metody zawiodły.

Ostatnie zlecenie, które niedawno właśnie zakończył przywiodło do ponownie do doliny Nentir i miasta Winterhaven. Jako, że nie lubił nudy i nie tolerował lenistwa szybko też udało mu się znaleźć nowe zlecenie od niejakiego Sheldona Turnfina. Kontrakt obejmował ochronę statku na trasie z Fallcrest do Nenlast, a to oznaczało pracę na dobry miesiąc jak nie dłużej. Nie wahał się ani chwili i nim się spostrzegł był już w drodze do Fallcrest z resztą najemników, którzy również zostali wybrani do tego zadania. Drużyna zaś zapowiadała się wyjątkowo urozmaicona. I do tego jeszcze zwierzęcy towarzysze.

Draugdin dość trudno nawiązywał nowe przyjaźnie jednak gdy już kogoś polubił lub obdarzył swoją przyjaźnią Było to już tak n apoważnie. Do tego stopnia nawet, że za towarzysza czy przyjaciela nie zawahałby się oddać własnego życia. Jednak nowe przyjaźnie nawiązywał z niemałym trudem. Także większość drogi do Fallcrest raczej spędził milcząco.
Nieprzychylnym warunkiem był również fakt, że mniej więcej w połowie drogi pogoda zmieniła się aż tak drastycznie, że musiał z juków wydobyć ciepłe futro by nie zamarznąć. Dobrze, że pomyślał i o tym.

Gdy dotarli na miejsce miasto wyglądało na wymarłe. Jednak cóż się dziwić przy takiej pogodzie. Sam chętnie nie wychodziłby z karczmy z gorącym kominkiem i trzaskającym w nim drewnie. Wiedział tylko, że na tą chwile dwie rzeczy są najważniejsze. Odszukać pracodawcę niejakiego Barro Turnifa oraz znaleźć miejsce na przechowanie swojego konia, gdyż na statek raczej nie będzie go jak zabrać. Oczywiście za odpowiednią opłatą.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline