Elfi mag podniósł wzrok na krasnoluda.
- I tak jesteśmy na celowniku wroga. Do tego taki stos da nam ogień do walki a dziki zwierz i tak nie podejdzie bo truposze już wszystko odstraszyły.- Rzucił i wzruszył ramionami.
- My widzimy w ciemnościach, ale nasi ludzcy towarzysze niezbyt, ale sie nie upieram.- Dodał i usiadł szykując się do posiłku.
Laurenorowi nie przeszkadzały truchła wilków. Jego nozdrza chociaż delikatne już przeszły chrzest podczas walk z orkami w centrum Bretonii. Tam wielu towarzyszy stracił i teraz miał bardziej oziębłe podejście do tego.