Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2018, 15:43   #370
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 59 - Apel (39:30)

“Siedziałem i patrzyłem jak śpi. Gdybym wiedział co nas wszystkich czeka, sięgnąłbym wtedy po ten granat i wyciągnąłbym zawleczkę.“ - “Szczury Blasku” s.32



Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klubu “H&H”; schron cywilny; 32 620 m do Blackpoint 4; 4 220 m od CH Grey 301;
Czas: dzień 1; g 39:30; 270 + 60 min do Blackpoint 4
Czas: dzień 1; g 39:30; 30 + 60 min do Greypoint 301




Black 2, 8; Grey 32, 35; sala 2



No i skończyło się balowanie. Cela bez ścian upomniała się o swoich skazańców. Zupełnie jak koszary i komisariaty o swoich mundurowych. Zarówno w komunikatorach jak i przez głośniki rozlegały się wezwania z których jasno wynikało, gdzie i kiedy zaczyna się koncentracja. Koncentracja mozajki sił zbrojnych jakie zdołały schronić się w schronie. Wojskowych, komandosów, policjantów, ochotników i skazańców.

Koncentracja odbyła się w jednej z najbliższej wejścia do bunkra sal. W ciągu kolejnych minut pstrokaty, poszatkowany ranami, wgnieceniami na pancerzach, z licznymi pustymi ładownicami zaczynał gromadzić się w tej sali zaczynając doskonalić jedną z niezmiennych i niezbędnych czynności na każdej wojnie. Czekanie.

Skazańcy w Obrożach też czekali. Okazało się, że uzbierało się ich około tuzina. Większość w szarych barwach z dwóch rozbitych jeszcze na powierzchni grup. Gdzieś w międzyczasie Obroże poinformowały swoich właścicieli o śmierci Green 4. Nie zdążył wykonać zadania w wyznaczonym czasie więc jego Obroża wykonała na nim odroczony wyrok jaki wisiał nad każdym parchem. Skazańcy obsiedli dwie, podwójne prycze zyskując “swój” kącik. Pozostałe prycze były obsadzone przez podobne grupki z innych formacji. Jak nie wszyscy to większość z nich wykorzystała czas by doprowadzić się do względnego porządku. Rany były opatrzone, mundury niekiedy jeszcze mokre od prania, krew i błoto zmyte z broni i pancerzy. Nadal trudno było mówić, żeby ktoś tu miał paradny wygląd, widać było, że to ludzie którzy niejedno już przeszli by się tu dostać ale już nie wyglądali jakby ktoś właśnie wyrzucił ich z wyżymaczki.

Wśród skazańców jedynie Black 8 mogła się spodziewać tego co nastąpi. Nie tak dawno rozmawiała z jedną z najważniejszych osób w tym podziemnym schronieniu na jakie wszyscy tak bardzo wierzyli i zdawało się być ostatnią ostoją w tym chaosie.

- Wyjść na zewnątrz? W tej chwili? Odmawiam. - kapitan na chwilę uniósł brew i lekko przekrzywił głowę jakby sprawdzał czy się nie przesłyszał i właściwie zrozumiał to o czym mówiła złotooka saper. - W tej chwili na górze panuje sztorm kriogeniczny. Nie masz środka transportu a pieszo i sama nie wiem czy uda ci się dotrzeć chociaż na powierzchnię. - kapitan Raptorów pokręcił głową i z niechęcią mówił o pomyśle Nash. Przez chwilę zastanawiał się w milczeniu patrząc gdzieś w bok nim znowu się odezwał.

- Ale będziemy organizować transport Grey’ów na lotnisko. Bo pieszo też mają marne szanse tam dotrzeć. Możesz się z nimi zabrać. - dorzucił swój pomysł jaki mu wpadł do głowy albo o jakim dyskutował za zamkniętymi do niedawna drzwiami. Szarym skazańcom czas podstawowy już był liczony w ostatnich kwadransach w kilkukilometrowa przestrzeń, nicowana huraganowym wiatrem, mglistą krioburzą, lejami po bombardowaniach i chmarami xenos nie rokowała zbyt dużych szans, że ktokolwiek z nich dotarłby na czas do swojego checkpoint.

Z bezpiecznych połączeń z Herzog za wiele pomóc nie mógł. Głównie dlatego, że nie był w stanie stwierdzić jakimi możliwościami w tym względzie dysponuje blondwłosa paramedyczka. Zapewne dzięki Mayi i przez pośrednictwo anten wieży to Brown 0 mogłaby zorganizować jakieś połączenie ale paramedyczka prawdopodobnie musiałaby być właśnie przy Mayi w wieży. A Black 8 musiałaby mieć inny środek łączności niż służbowy komunikator i udawać, że Obroża niczego nie słyszy i nie nagrywa. W takim świetle jakimś wyjściem wydawało się zwykłe holo. Podał jej numer do Herzog. Nash mogła teraz zadzwonić do paramedyczki lub wysłać jej wiadomość jeśli miała własne holo.

- A o Elenio się nie martw. Jest w dobrych rękach. Jest poważnie ranny więc lepiej by tego nie czuł, pewnie dlatego podali mu te środki usypiające. I na pewno nic mu nie pomożesz jeśli dasz się teraz zabić. - Hassel dodał po chwili łagodnym i pokrzepiającym tonem. Położył dłoń na ramieniu saper by dodać jej otuchy. Przez chwilę nikt z całej trójki się nie odzywał.


---



No i się zaczęło. W szeregu zbiórka. W sali naprzeciwko gdzie zsunięto wszystko co się dało pod sciany więc powstała pusta przestrzeń pozwalająca na takie manewry większych grup. Okazało się, że razem jest ich z kilkudziesiąt osób. Samych skazańców było z około tuzina. Do tego resztki różnych wojskowych i policyjnych pododziałów. Zdawali się reprezentować całą rozpiętość możliwych specjalności, wyposażenia i typów ludzkich. Mężczyźni i kobiety, większość młoda, krótkowygolona, ze śladami walk na poszarpanych ciałach i pancerzach. Przed nimi wszystkimi przeszło się trzyosobowe grono inspekcyjne złożone z dwóch kapitanów, z Policji i MP, oraz jakiegoś cywila. Mówił głównie ten policyjny kapitan a wszyscy słuchali. Wygladało jak klasyczna inspekcja i apel w jakiejś wojskowej, policyjnej jednostce. Albo w standardowym więzieniu gdy do tego samego celu zbierano więźniów na placu czy korytarzu. Wszystko kamerowała jak zawsze czujna i obecna reporterka IGN.

- Na górze trwa krioburza. I jeszcze trochę potrwa. Ale my, a raczej Grey’e nie mogą czekać zbyt długo bo ich Obroża wykończy. Dlatego opuszczą naszą pogodną przystań i spróbują złapać powietrzną taksówkę. - kapitan zaczął apel mówiąc jednocześnie do wszystkich zebranych. Nakreślił też zrąb planu. Wszyscy skazańcy, mieli dostać się do dropshipa jaki będzie czekał na dachu klubu lub przed klubem. Black 8 lub Grey 86 miały dać znać gdzie im bardziej pasuje LZ. Jedynie maszyna latająca dawała szansę na dotarcie na lotnisko na czas we względnie bezpieczny sposób. Problemem oczywiście było najpierw przedrzeć się przez budynek klubu do tego LZ i czekającego tam latacza. Czas wyjścia z bunkra za 10 min. Rozejść się.

Po odprawie obydwaj oficerowie przeszli między rozchodzącymi się ludźmi do grupki skazańców. - Dostaniecie na wsparcie jednego kraba. - kpt. Hassel wskazał głową na kapitana żandarmerii wojskowej a ten skinął twierdząco głową. - Krab odprowadzi was do latacza a potem wróci do nas. Gdy będziecie wychodzić na parter dajcie nam znać. Sprowadzimy latacza na wyznaczone przez was lądowisko. Wcześniej nie ma sensu ryzykować uszkodzenia maszyny. Na lotnisku już wiedzą o waszej wyprawie. Słuchajcie komunikatów z HQ. Od chwili startu przechodzicie pod ich dowodzenie. Sytuacja na lotnisku jest kolorowa więc pilnie radzę słuchać co do was mówią. Przy wejściu MP wydadzą wam uzupełnienia na drogę a lekarze udzielą pomocy medycznej jeśli ktoś potrzebuje. - machnął głową w stronę stołu przy jakim stało dwóch żandarmów i jeden lekarz. Na stole leżały jakieś skrzynie i pudła. Patrzyli w ich stronę więc widać musieli być przygotowani na taki obrót sprawy. - Jakieś pytania? - popatrzył na tuzin twarzy czekając na jakąś reakcję.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline