Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2018, 19:47   #17
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Juźka, skocz no do kuchni i skombinuj trochę miodu, albo wina. Trzeba by jakoś umilić ten wieczór - stwierdził Rogar siadając przy niewielkim stole. - W ostateczności może być piwo. Weź też trochę dla was.

- Pokornie dziękuję, wasza miłość. Już pędzę - obiecał sługa.

- A ty, Farek, zanim Juźka wróci, wybierz się do stajni i obacz czy dobrze opiekują się naszymi końmi. Nie muszę chyba mówić, o którego mi idzie w szczególności?

- Nie, panie - odparł Farek i wyszedł z pokoju.

Rogar poczekał aż umilkną kroki obu pachołków, a tymczasem wpatrywał się w sufit, szukając w nich niewielkich dziur, szpar i innych, oczywiście całkowicie przypadkowych, błędów budowlanych, które ułatwiłyby podsłuchiwanie lub podglądanie osób znajdujących się w pokoju, jeśli tylko podsłuchujący lub podglądający znalazł się nad jego sufitem. Szczególną uwagę poświęcał okolicom okna.

Obserwowane miejsce z wyglądu zdawało się zupełnie niczym nie wyróżniać. Inaczej było już w kwestii dźwięku. Gdy Rogar rozmawiał ze swoją służbą, niczego nie mógł dosłyszeć, nawet mimo skupienia swych uszu na podejrzanych miejscach. Kilka chwil po tym, jak pozostał sam w pomieszczeniu, wypełniając je ciszą, źródło hałasu poczuło się pewniej i zaczęło się ponownie poruszać. Można to było dosłyszeć po szuraniu, obijaniu się o ścianki, a nawet jednym cichym ”ałć!”, wskazującym na istotę człekopodobną. W konstrukcji nie było żadnych otworów, dziur, wskazujących, że goście mogli być podglądani. Raczej polegało to na zastosowaniu cienkich ścian, pozwalających słyszeć dźwięki, chociaż trzeba było się wykazywać słuchem powyżej przeciętności, by sprawdzać się w takich warunkach. Biorąc pod uwagę również prędkość poruszania oraz zwinność, na pewno zleceniodawca podsłuchu musiał zainwestować w lepiej wysportowanych szpiegów, niż ten znajdujący się aktualnie nad Zeldanem.

Szlachcic podszedł do kufra, który jakiś czas temu przynieśli jego słudzy, a w którym znajdowały się wszystkie jego rzeczy, które wziął ze sobą, a których nie miał w tej chwili na sobie. Bardzo szybko odnalazł pochwę, która w rzeczywistości była jedynie kawałkiem skóry zszytym z jednej strony cienkim skórzanym pasem. W niej spoczywał nóż myśliwski. Nie była to, tak jak jego zdobiony sztylet, broń, a jedynie narzędzie. Lekko zakrzywiona klinga z ostrym końcem była podobnej długości co kościana rękojeść. Oczywiście można było tego noża użyć w walce, ale raczej jako ostateczność, gdy wyczerpią się już wszystkie inne rodzaje uzbrojenia. No, może poza jednym, ale ten Rogar trzymał na naprawdę wyjątkowe okazje.

Wyciągnął nóż z futerału i powoli ruszył w stronę okna, starając się stąpać jak najciszej. Zastanawiał się z jakiego materiału wykonany jest pokryty tynkiem sufit, z drewna, czy cegły? Stawiał na drewno, łatwiej się przez nie podsłuchuje. Stanął pod miejscem, w którym jak mu się zdawało, znajdował się gwałciciel jego prywatności. Odczekał na chwilę ciszy, podczas której będzie on leżał nieruchomo i wyostrzając słuch będzie próbował wyłapać jakikolwiek dźwięk dobiegający z dołu. I wtedy… Zamachnął się i rzucił nożem w górę, tak aby ten wbił się w sklepienie i hałasem wystraszył intruza.

- Tuś mi, bratku! - krzyknął.

- Kurwa - kobiecy głos krótko skwitował zaistniałą sytuację. Trzeba było przyznać, że zachowując pozory, powiedziała to dość cicho, ale dosłyszalnie. Chwilę po wbiciu noża pozostawała w bezruchu, jakby zastanawiała się, co zrobić. - Panie, pewnie mnie słyszycie i doskonale wiecie, co tu robię - lekko nerwowo mówiła dość młoda osoba. - Jeśli pozwolicie, to za kilka minut podejdę do was i wyjaśnię, co będziecie chcieli wiedzieć- ponownie zamarła w bezruchu, oczekując odpowiedzi.

Kobieta. Tego się nie spodziewał. Specem od szpiegowania nie był, nigdy nie musiał się do tego uciekać, a w razie konieczności miał od tego Ilyria i Venitara, ale zawsze wyobrażał sobie, że kobiety mają inne metody uzyskiwania informacji. Efektywniejsze metody, jak uważał bazując na własnej wiedzy o słabostkach stanu rycerskiego, a w zasadzie całego rodzaju męskiego. Podsłuchiwanie przez ścianę, albo dziurę w podłodze przypisywał mężczyznom. Widać jednak od każdej reguły musi być jakiś wyjątek.

- Zejdziesz w tej chwili! - powiedział groźnym tonem. - Albo sam cię tu sprowadzę, ale to nie będzie dla ciebie miłe, zapewniam.

- Panie, o ile nie chcemy rozwalić pokoju, to muszę zawrócić do miejsca, z którego bezproblemowo mogę się wydostać - odpowiedziała kobieta. - To zajmie dosłownie chwilę, a nie mam zamiaru uciekać, chcę negocjować, byście nie wyjawili baronowi, że mnie odkryliście. A mam kilka ciekawych informacji, jakie mogę w zamian przekazać. Chyba, że chcecie rozwalić ten pokój, ale… to nie wiem, czy dobre rozwiązanie.

- Czekam - odpowiedział Rogar, po czym usiadł przy stole i uważnie nasłuchiwał odgłosów z góry.

- Zaraz będę - odpowiedziała, po czym Rogar mógł posłyszeć dźwięk tuptania nad sobą, które z każdą sekundą zaczynało cichnąć.
Po kilku minutach czekania szlachcic w końcu mógł usłyszeć kroki zbliżające się do jego drzwi. Bardzo lekkie kroki. Po zapukaniu, osoba ta sama otworzyła sobie drzwi, a Rogarowi ukazała się bardzo niska, przesadnie szczupła dziewczyna, z wyglądu maksymalnie czternastoletnia. Była zaniedbana. Brud znajdował się zarówno na kiepskiej jakości ubraniach, jak i na odkrytej twarzy i włosach, krótkich blond, dodatkowo zdobionych nawet pajęczyną, po której hasał z przerażeniem pajączek. Ale ona zdawała się tym zbytnio nie przejmować.

- Wybaczcie panie, nie zdążyłam się ogarnąć - powiedziała zdecydowanie dojrzalszym od wyglądu głosem, pasującym do tego, który przemówił do niego z ukrycia. - Jak się domyślacie, szpieguję dla barona. Są tu specjalnie zrobione tunele, w których osoba o moich rozmiarach może się przemieszczać i podsłuchiwać. Dotychczas nikt mnie nie dosłyszał. Do was. Wiem, że źle to wygląda, ale ja to tylko dla przeżycia… żeby mieć na chleb. Więc jak tylko mnie nie wydacie baronowi, że schrzaniłam robotę, to mogę wam spróbować powiedzieć, co usłyszałam u jakiegoś innego gościa - zakończyła, z nadzieją wpatrując się swoimi wyłupiastymi oczyma w Rogara.

- Powoli, powoli - szlachcic skinął ręką na podsłuchiwacza. - Siadaj - wskazał krzesło naprzeciwko.

Przez chwilę milczał badając wzrokiem dziewczynę, która zdecydowanie nie była, jak mu się wcześniej zdawało, kobietą. Nie udało jej się jeszcze rozwinąć nawet jednego ze swych walorów i chociaż młodsze od niej wychodziły już za mąż, Zeldanowi ciężko było wyobrazić sobie ją w tej roli. W zasadzie z trudem powstrzymywał się, żeby nie mówić do niej “dziecko”.

- Niestety nie mogę ci zaproponować żadnych słodkości, żeby ugościć cię jak należy - powiedział beznamiętnym tonem. - Dopiero się tu urządzam, jak widzisz. Będziesz mi więc musiała wybaczyć tę skromną gościnę. Przejdźmy wobec tego do rzeczy. Zanim zaczniesz mi opowiadać to, co najwyraźniej chcesz mi opowiedzieć, powiesz mi o paru rzeczach, które ja chcę poznać. Pojmujesz? Pytanie pierwsze. Dlaczego jego miłość baron kazał mnie podsłuchiwać?

Słowa o niemożliwości zaproponowania słodkości wyraźnie zdenerwowały dziewczynę, ale nie ośmieliła się skomentować. Dopiero po zakończeniu wypowiedzi, skinęła głową, by wyrazić pojmowanie wyłożonej jej sprawy i odpowiedziała.

- Baron wszystkich szpieguje - zamyśliła się na moment. - To znaczy, każdego, kto jest tego wart, czy jego pozycja jest dość wysoka, czy tam ten... Wiadomo, jak to baron mówi, że “tylko idiota będzie się zdradzał ze swoimi planami w moich murach”. Ale tu wcale takich nie brakuje. O was wspominał, że raczej nic ciekawego pewnie nie wyjawicie, ale kazał dać większe baczenie, jako że wciąż nie ma pewności, czy po śmierci… chyba pana ojca, wasz ród będzie miał taką samą politykę.

- Tylko idiota… To by się zgadzało - Rogar mruknął pod nosem. - Pytanie drugie. Jak długo podsłuchujesz co się dzieje w tym pokoju?

- Końcówkę rozmowy z Wanzem słyszałam - szybko odpowiedziała rozmówczyni. - Wcześniej byłam przy ich pokoju i słyszałam, jak się naradzają, by do was iść.

- Pytanie trzecie. Kiedy i komu składasz raporty? Bezpośrednio baronowi, czy jest jakiś, z braku lepszego słowa, pośrednik?

- Raporty składam z rana, gdy raczej wszyscy śpią, albo bezpośrednio po jakimś zdarzeniu, jeśli zostałam na takie uczulona. Im bliżej uczty, tym cięższy dostęp do barona, więc raczej komuś wyznaczonemu, czasem jest to jego szwagier, czasem małżonka, a czasem człowiek, którego znam tylko imię, albo pewnie raczej ksywkę. Wydaje mi się, że mógłby na stałe jakiegoś… pośrednika znaleźć, żeby to było lepiej zorganizowane, ale kto mnie tam z takim wyglądem będzie słuchał…

Ostatnie zdanie dziewczyna wypowiedziała z wyraźnym żalem, ale zaraz po tym wlepiła swój dość czujny i przytomny wzrok w Zeldana.

- No dobrze - szlachcic sięgnął do sakwy i wyjął z niej złotą monetę. Pokazał dziewczynie wybity na niej wizerunek króla Foltesta, a następnie położył ją na stole i palcem przesunął na środek stołu. - Ten oren jest już w połowie drogi do twojej kieszeni - powiedział nie zdejmując palca z monety. - A teraz opowiedz mi co podsłuchałaś w innych pokojach.

- No… - zaczęła powoli, jakby najpierw usiłując sobie jak najwięcej przypomnieć. - Pani Varlan zdążyła zdradzić męża z młodym Nahtlerem, gdy pan Varlan poszedł dopatrzeć osiodłania koni; Farest Evgin kombinuje, jak zwiększyć finansowanie swojej chorągwi, by mieć więcej kasy na budowę nowej rezydencji; a Wanz, który przyszedł odwiedzić was, z Wermudem i Erwynem Mousianem planują, jak dobrać się do skóry barona i szukają kandydata na nowego, wskazując jakiegoś Wulchana, kogoś z Falwittów i wasze nazwisko też się przy tej rozmowie pojawiło. A reszta, co usłyszałam, to jakieś duperele, w jaką kieckę się ubrać, co koniecznie zeżreć i kogo spróbować zerżnąć, ale to wszystko raczej nie nacechowane zbytnio względami politycznymi, które pewnie was, jak i barona, bardziej interesują.

- Ciekawe, że o spisku przeciw baronowi mówisz na końcu, jakby to była najmniej ważna informacja - rzekł Rogar z lekkim uśmiechem. Przesunął orena bliżej dziewczyny, a następnie cofnął rękę, pozostawiając monetę na stole. - Jest twój - rzekł zachęcająco, po czym sięgnął do sakwy po kolejnego, którego również położył na stole. - I mała premia za to żebyś powiedziała baronowi wszystko co tu usłyszałaś, oczywiście wyłączając naszą miłą pogawędkę. A gdybyś natrafiła jeszcze kiedyś na rozmowę, w której przewinie się moje nazwisko, z radością wypłacę ci kolejnego orena. A teraz możesz odejść.

- To dla mnie? - dziewczyna zapytała, niepewnie zabierając ze stołu monety. - Zresztą, skoro tak mówicie… dziękuję. I zrobię, jak mówicie.

Po tych słowach ukłoniła się. Rogar na jej twarzy wyłowił sporą dawkę niedowierzania. Szybkim i bezszelestnym krokiem wyszła z pokoju, jakby nie chciała dać mu możliwości do rozmyślenia się z zapłatą i zadaniem kolejnych pytań.

Niedługo potem wrócił Juźka z dwoma dzbanami i trzema szklanicami, które ostrożnie położył na stole. Zeldan miał już jednak dla niego kolejne zadanie.

- Pójdziesz zaraz do pana marszałka i powiesz, że pragnę się spotkać z jaśnie panem baronem jutro przed ucztą. Ale nie nalegaj. Jeśli oznajmi ci, że baron nie znajdzie czasu, podziękuj i powiedz, że w takim razie z radością spotkam się z nim dopiero na uczcie. Leć.
 
Col Frost jest offline