Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2018, 12:26   #98
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Kolejny dzień dłużył się Jace'owi niemiłosiernie. Nie dość, że sprzeczka z elfką pozostawiła rysę na kolejnym dniu i jej zniknięcie na pewno było powiązane z nim, to jeszcze niecierpliwił się nie widząc nigdzie Klary. Co prawda było to niczym w porównaniu do tego co przeżywał Yan. Bliźniacy byli praktycznie nierozłączni, co powodowało, że młodzik nie potrafił dziś usiedzieć w jednym miejscu, ani znaleźć sobie zajęcia. Był niczym szerszeń i Jace mógł tylko domyślać jak bardzo spotęgowane uczucia kłębią się w nim.



Przez cały dzień starał się unikać ludzi, a w szczególności tych, którzy mogliby zarzucić mu nagłą ucieczkę Yastry, więc dopiero późnym popołudniem sprawy zaczęły się nieco rozjaśniać. Zanim zauważył Klarę, Yan już tam był. Obejmował czule siostrę pomagając jej iść. Jace dołączył chwilę później odciążając ją z drugiej strony. Za rękę trzymał małego Sama, który widząc co się dzieje nie oczekiwał wylewności ze strony ciotki.

Całą trójka milczała. Yan chyba telepatycznie czuł Klarę, Jace nie mając odwagi zadać pytanie. W końcu dziewczyna przemówiła streszczając to co się stało. Spojrzenie Yana mówiło wszystko: powinien był iść z siostrą i Jace zastanawiał się jak to się stało, że nie zignorował ustaleń i nie poszedł za nią?

- Trzeba Cię opatrzeć i musisz odpocząć. - powiedział w końcu. - Tu nie jest najbezpieczniej, ale nie będziemy nocą ruszać nigdzie. Wyruszymy z samego rana do Kelocha - spojrzał na Aurbin czekając na potwierdzenie - Tam będziemy mogli zadomowić się na troszkę dłużej. Zbudować prowizoryczne namioty i przemyśleć co robić dalej. - Był zmęczony, czuł jak wielki ciężar spadł mu z barków i nie miał ochoty brać kolejnego jakim było dowodzenie na siebie. Ważne tylko, żeby dowodzenia nie powierzyć elfce, ale póki co nie zanosiło się na to, żeby ktokolwiek miał taki zamiar. Opadł na trawę opierając się o gruby pień brzozy zastanawiając co dalej? Ile jeszcze im przyjdzie na takiej tułaczce?





 
psionik jest offline