Hiroshi patrzył na zdarzenie zdumiony. Nie rozumiał, co się działo, jak zapewne wszyscy jego koledzy. Nie potrafił tego skomentować, w jego głowie nic nie składało się w jakąś rozumną całość. Zastanawiał się, czy to sen, przewidzenie, czy może ktoś dosypał im coś do bidonów z piciem po meczu. Z nierozumnym wzrokiem wsiadał i wysiadał z samolotu do Furano. Nie zamierzał o tym z nikim rozmawiać spoza drużyny, bo i tak nikt by nie uwierzył. A koledzy również niewiele mogli powiedzieć. Niektórzy szukali czegoś po necie, on sam nie miał zamiaru, skoro i tak miał od nich bieżącą relację. Czy jeszcze kiedyś spotkają tego mężczyznę? Czy ktoś im wyjaśni, o co chodzi? A może wydarzenie pozostanie już tylko w ich pamięci, dając im jedynie możliwość wspominania o nim tylko w klubowym gronie?
***
Na wezwanie od Hajime, że ten spotyka się z Makiko, Hiroshi bardzo się ucieszył. Znaczyło to, że dziewczyna odnalazła się, żyje. Wciąż istniało ryzyko niebezpieczeństwa, więc z miejsca był gotów do pomocy. To on widział, rozmawiał, a nawet walczył z porywaczami. Oni także jego kojarzyli, dlatego przygotowując wszelkie środki ostrożności względem zdrowia Makiko, wolał pozostać nierozpoznany. Zabrał najszczelniej okrywający go płaszcz z szafy, włożył okulary przeciwsłoneczne i nałożył czapkę, zakrywającą jak największą część twarzy. O chłodnej porze, poza okularami, nie był to pewnie aż tak bardzo dziwny strój. Tak ruszył za Hajime, wypatrując w jego i Makiko okolicach wszelkich niebezpieczeństw i podejrzanych postaci. Obserwując z dystansu, nie słyszał rozmowy, ani nie zamierzał w nią ingerować. Ciekawość go zżerała, o co chodzi w tej sytuacji, ale Hajime na pewno będzie wiedział najlepiej, jak zapewnić jej bezpieczeństwo.