Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 11:13   #130
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu placu niedawnej bitwy Oleg był dziwnie milczący. Jedynie od czasu do czasu szeptał jakieś niezrozumiałe słowa i potrząsał głową, by w końcu silnie uderzyć się kilka razy otwartą dłonią w czoło. Seria klaśnięć i gwałtownych ruchów przykuła uwagę grupy do jego osoby. Frietz odwrócił się i uśmiechnął, jakby w końcu udało mu się pozbyć natrętnych myśli.

---------------------------------------------

Czekaj, ja pójdę - Oleg zaproponował słysząc słowa Galvinsona i zrzucił plecak - Ty się nadźwigałeś dzisiaj, a ktoś musi im pomóc rozbić obóz i rozpalić ogień, bo sami to se nawet porządnej swawojki nie wykopią. - Frietz odruchowo pokręcił głową spoglądając na nieco zagubionego Waltera. Odczepił dwie przytroczone do plecaka menażki. Związał ich skórzane paski ze sobą i przewiesił przez ramię. Wyszperał też krzesiwo i hubkę.
- Spróbuję znaleźć wodę przy okazji, a może nawet coś do zaparzenia -uśmiechnął się pod nosem i sięgnął do kieszeni. Wyciągną szpulę dratwy i wręczył ją Galebowi razem z krzesiwem - Zwykle jak zakładam obóz zabezpieczam okolicę. Sznurek nisko nad ziemią, jakieś hałaśliwe dzwoniątka do niego i nikt do nas potajemnie nie podlezie. Gdybym nie wrócił przed zmrokiem, może mógłbyś zrobić to za mnie?

Frietz sprawdził pobieżnie łuk. Przez tors przewiesił na ukos zwiniętą linę. Wyciągnął z kieszeni zapałki by sprawdzić ich stan i wyszperał z plecaka pochodnię, którą zatką za pas trzymający kołczan. Na koniec szarpnął za klapy płaszcza w geście gotowości i czekał z niejasnym uśmiechem, na odpowiedź krasnoluda.

Gdyby nie wciąż nieco opuchnięta od alkoholu twarz, to można by powiedzieć, że Oleg nie jest zwykłym, bezdomnym pijaczyną, a prawdziwym, wartościowym łowcą. Generalnie od momentu opuszczenia miasta zdawał się zachowywać inaczej. Nie tylko nie pił na umór, ale był spokojniejszy, bardziej racjonalny i nabrał pewności siebie.
Nawet stojąc przed Galebem, który całą swoją postawą budził respekt zdawał się sugerować, że zatrze ślady lepiej i szybciej, choć nie chciał urazić kompana, którego mimo krótkiej znajomości i złych doświadczeń z jego pobratymcem, obdarzył zaufaniem.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 05-09-2018 o 11:24.
Morel jest offline