Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 14:01   #9
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Lieselotte siedziała cały czas przy Hassanie, którego nie odstępowała na krok, od czasu gdy jechała z nim na jednym koniu. Napomknęła tylko coś cicho o niepokoju, w jaki wprawia ją taka ilość krasnoludów, jakby się tłumacząc. Gdy zobaczyła, jak Hassan pokonał cały kufel w jednym podejściu, spojrzała na niego niedowierzając. “Ma w sumie prawo, napracował się przy smilodonach”, pomyślała. Sama sporadycznie pociągała ze swojego kufla, tylko ze względu na to, że pragnienie dawało się we znaki oraz miała na tyle taktu, by w tak ciężkiej sytuacji nie wybrzydzać u gospodarzy. Piwo było… znośne.

- Ty to masz spust, Hassanie - powiedziała drowka spoglądając na wojownika z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. - Już myślałam, że pochłoniesz to razem z kuflem.
- Założę się, że nie wypije więcej niż ja. - Gorthak właśnie odstawiał wypity przez siebie kufel, po czym oblizał wargi. Z zadowoleniem poklepał się po brzuchu. - Niezłe, dajcie tego więcej.
- Ja bym jednak stawiała w tej dziedzinie na krasnoluda niźli na jednego z was. - skomentowała Saxa i podniosła kufel w stronę gospodarza i kupiła duży łyk po czym zasiadła z resztą i słuchała rozmowy która miała nastąpić.
- Jakbym miał srebro, to mógłbym się założyć. - Wojownik poczekał, aż doleją mu kolejną porcję. Piwo było rzeczywiście całkiem dobre.

Awen spoglądała z uśmiechem na pozostałych. Nagle jej twarz przybrała poważnego wyrazu. Sprowadziła ich tu przecież sprawa ważna i niecierpiąca zwłoki.
- Dwaflinie, podejrzewam, że chciałbyś wyjawić nam przyczynę waszych problemów a zarazem powód dla którego tu się znaleźliśmy - zapytała nagle kapłanka wywołując natychmiastową ciszę i skupienie uwagi pozostałych na krasnoludzie.

Siwobrody krasnolud machnął ręką do wycierającego jeden ze stołów garsona i poprosił o dolanie piwa. Wychylił kufel dopijając resztę zawartości i zamyślił się wpatrując w puste naczynie.
- Ekonomia, moi drodzy. - Zrobił dłuższą pauzę, podczas której chłopak od podawania trunków uzupełnił kufle lejąc wprost z beczułki. - Można spalić miasto, odbudują. Można wyrżnąć mieszkańców, przyjdą nowi. Ale jak zniszczycie handel i ekonomię wszystko szlag trafi. - Dwaflin rozejrzał się po was zanim kontynuował.
- Ledwie pół dnia drogi stąd jest mała osada rolnicza, Ossington. Jako, że to najbliższe skupisko ludzi w pobliżu, a jazda przez puszczę jest trudna i często niebezpieczna mieliśmy z nimi dobry układ. Oni mieli spore nadwyżki jedzenia, a nam nie brakuje żelaza. Wymienialiśmy się na dobrych dla obu stron warunkach. Jedzenie za narzędzia pracy, podkowy i wszystko inne czego rolnikowi potrzeba. - Krasnolud zamilkł jakby wspominając lepsze czasy. - Od paru miesięcy zaczęło się psuć. Rolnicy mieli coraz mniej jedzenia na wymianę, a nasze zapasy zaczęły szybko topnieć. Wydobycie żelaza to ciężka robota, a krasnoludzki górnik musi dobrze zjeść. Kiedy okazało się, że handlowanie z bardziej odległymi wioskami nie wystarczy, większość zajęła się polowaniem i zbieractwem. Widzieliście kiedyś krasnoluda na polowaniu? Aż przykro patrzeć. - Brodacz westchnął ciężko i pociągnął łyk piwa. - Niedawno wysłaliśmy jednego z naszych, żeby sprawdził jak mają się sprawy w Ossington. Szybko wrócił i nie miał dobrych wieści. Rolnicy sami zaczęli głodować i opowiadają dziwne historie o elfach, które ich nękają i widmowym jeźdźcu mordującym niewinnych. Boją się wychodzić na pole. Taak… - Zamyślił się. - Jak rozeszły się wieści o tym, to musiałem odprawić Gil-Esila, reprezentanta z Tarsa. I tak dobrze, że skończyło się na paru siniakach i podbitym oku. Zbyt wielu twierdzi, że elfy z Tarsa chcą nas po prostu stąd wykurzyć. Liczę jednak, że uda wam się odkryć o co w tym wszystkim naprawdę chodzi i rozwiązać problem.

Kapłanka z uwagą wysłuchała tego co miał im do przekazania krasnolud. W jego głosie usłyszała nutę, która bardzo ją zaniepokoiła. Sprawa wyglądała na bardzo poważną.
- Dziękujemy za tak rzeczową relacje Dwaftlinie. Postaramy się przywieźć wam dobre wiadomości. Mam jeszcze jedno pytanie do ciebieczy droga do Ossington jest przejezdna? Mamy wóz i kilka koni.
- Była kiedy jeszcze handlowaliśmy z Ossington. - Odparł Dwaflin. - Teraz trudno mi powiedzieć. Nasz goniec nie wspominał by miał jakieś trudności po drodze, on jednak szedł na piechotę. To było kilka tygodni temu.
- Jaki zysk miałyby elfy z Tarsa, gdyby was stąd wypędziły? - spytał Allayn. - Wszak same nie pójdą do kopalni. Chyba dotychczasowy układ był dla nich korzystny? - Spojrzał na Dwaflina. - Podobnie jak i dla was?
Na pytanie zaklinacza Ulgrim przysunął swoje krzesło bliżej.
- Hmpf! Wąskodupce z Tarsa czekały pewnie aż żelazo zacznie płynąć szerokim strumieniem żeby przejąć kopalnie. Ot co! - Krasnolud spojrzał na nestora i zamilkł zmieszany. Shillen na słowo “wąskodupcy” spojrzała krzywo na krasnoluda.
- Dziękuję Ulgrimie - odrzekł nestor. - Nie chcemy chyba naszym śledczym podsuwać niesprawdzonych tropów popartych jedynie jakąś paranoją? - Dwaflin przeniósł wzrok na Allayna. - Sęk w tym, że nic by na tym nie zyskały. Puszczę zamieszkuje wiele elfów, także tych dzikich, które niekoniecznie mają powiązania z Tarsą. Jeszcze ten jeździec… sam nie wiem co o tym myśleć.
- A może słyszeliście o kimś, kto jest zainteresowany waszą kopalnią? Albo na tyle zawiści wam zysków? - Półelf zadał kolejne pytanie.
- Wciąż łączą nas pakty handlowe z Tarsą i innymi miastami. Ten ktoś musiałby zaryzykować wejście w otwarty konflikt z nimi. Ale wtedy taki pośredni atak miałby sens prawda? - Uśmiechnął się Dwaflin. - Niestety, nic mi nie wiadomo, by ktokolwiek ostrzył sobie kły na kopalnię. Nawet elfy, które odkryły złoża wolały zaprosić nas niż same wydobywać rudę. Viridistan też niespecjalnie się nami interesuje. Mają dużo bliższych kopalń.
- Wasze wyroby stanowią dla kogoś aż taką konkurencję, że aż tak się opłaca was zniszczyć? - Allayn usiłował znaleźć następny powód zaatakowania krasnoludów.
- Haha, mamy świetnych kowali - zaśmiał się krasnolud. - Myślę jednak, że gdyby ktoś chciał nas zniszczyć to pewnie sabotowałby też prace w kopalni, ale zamiast tego poprzestał na Ossington.
- Nikt się tu ostatnio nie pojawiał podejrzany? - spytał Gorthak, odłożywszy kolejny kufel, zastanawiając się, kogo trzeba będzie ubić, by rozwiązać problem….
- Wydaje mi się, przyjacielu, że póki co to my wyglądamy najbardziej podejrzanie w tej wiosce - zażartowała Awen, po czym zwróciła się do krasnoluda. - Dwaflinie, czy jest jeszcze coś, o czym powinniśmy wiedzieć zanim wyruszymy?
- Podejrzany, hmm - zamyślił się siwobrody. - Nie, poza wami ostatnia osoba spoza wioski która tu przybyła to był jakiś szlachcic. Chciał nam zaoferować pomoc z jedzeniem zanim jeszcze dowiedzieliśmy się o tych morderstwach w Ossington. Też był chyba od Langwellena. Jak mu było… Adrian? Odmówiliśmy. Uzależnianie się od miasta, które jest tak daleko prędzej czy później nic dobrego by nam nie przyniosło. Wrócił przez ten portal, którym przyszliście i więcej się tu nie pojawiał. - Krasnolud wziął kolejny łyk z kufla i odwrócił się do kapłanki. - Chyba powiedziałem wam wszystko co wiem. Niewiele tego, ale gdybyśmy wiedzieli gdzie jest wróg to pewnie sami byśmy się z tym uporali. Pozostaje wam sprawdzić u źródła, w Ossington. Dziwna wioska, swoją drogą. Mają tam jakieś wielkie kamienne kręgi. Powiadają, że przeklęte, ale miejscowi o nie dbają.
- Wspomniałeś o jeźdźcu… - Hassan zainteresował się bardziej godnym do pokonania przeciwnikiem, którego zabicie być może rozwiązałoby problem.
- I co miałeś na myśli mówiąc o nim ‘widmowy’? - Saxa również zainteresowała się jeźdźcem, ale chyba od innej strony niż jej towarzysz. Znała mnóstwo opowieści o różnego rodzaju fortelach mających na celu przepędzenie ludzi lub stworzenie sztucznej legendy miejsca. Z tego co wiedziała, nigdy one nie poszły tak daleko, by ludzie ginęli...przynajmniej nie specjalnie.
 
Obca jest offline