Szli uważnie i czujnie. Musieli odnaleźć kompanów i z nimi zorganizować skuteczny atak.
- Gdzie ta kultystka przeklęta?- Warczał pod nosem mag.
Gdy mijali plac Otto na chwilę znieruchomiał. Tam odbywał się rytuał. Czy ten przeklęty wódź chaosytów tam był? Nie mógł się dłużej zastanawiać i ruszył za resztą co chwile oglądając się na uliczkę prowadzącą na plac główny.
Mijany oddział był dość liczny a obecność demona rozgniewała maga. Jednak ten nic nie zrobił. Teraz biegł z zaciśniętymi zębami i gdy ujrzał Sviena doskoczył do niego.
- Gdzie reszta? Mieliśmy razem działać a nie osobno!- Syczał mag i po chwili rozkaszlał się i musiał oprzeć się o ścianę pobliskiego budynku.
- Przyjrzyjmy się im i działajmy szybko bo następna grupa idzie.- Rzucił Otto oglądając się na ulicę którą zapewne będzie szedł mijany oddział.
Mag zamierzał pochwycić uciekinierkę. Wolałby któryś z kompanów się tym zajął bo on sam z tymi napadami kaszlu mógłby nie podołać. Skupił się nad wiatrami magii, których było dość niewiele i ustawił się w odpowiednim miejscu by mieć widok na rozgrywającą się scenę i uliczkę z której mogą nadejść posiłki dla heretyków.