Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2018, 08:44   #11
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dziewczyna siedziała przy stole.
- Już trochę lepiej pod względem ciepła. Dobra kąpiel ... - przyznał jednak przerywając swoją wypowiedź. - Pięknie wyglądasz, Amando - wyrwało mu się. Kiedy wszedł, zaś rozczesująca włosy kobieta wyglądała niczym modelka pozująca któremuś spośród antycznych rzeźbiarzy. Podszedł do herbaty, uniósł filiżankę wpatrując się w nią. - Czy mogę wznieść toast za nas? - spytał podnosząc filiżankę prawie do ust. Dwuznaczny toast nie przekraczał norm, równie bowiem mógł być za ich współpracę przy odnowie domu. Szlachcianka jednak domyślała się, że nie o to chodziło mężczyźnie.
- Toast herbatą? - Amanda mrugnęła do niego unosząc swoja filiżankę i wypijając ostatni łyk. Skomplementował ją. Czyli to nie była jej fantazja? Też myślał o czymś więcej? Przesunęła wzrokiem po jego ciele, szukając wybrzuszenia, które zobaczyła wcześniej, jednak nie zawiesiła go na tyle długo by mogło to być odebrane dwuznacznie. Ostrożnie odstawiła filiżankę uśmiechając się. - Bardzo angielski gest.
- Jest cieplejsza niż wino - odpowiedział mężczyzna. - Włosi rzeczywiście wznoszą toasty karminowym prosecco, ale nie tym razem.
Usiadł przy niej.
- Rozgrzałem się troszkę, ale tylko troszkę - powiedział poważnie. - Amando ... - przerwał siadając przy niej i kierując swe oblicze ku jej pięknej twarzy. Widać sposób, jakim pragnął rozgrzać ich ciała był bardzo włoski. - Bellissima ... - wyszeptał kiedy ich wargi ponownie poczuły swój ciepły dotyk.
Sinclair tak bardzo się starała by nie wyszło na jaw jak mocno jej na tym zależało. Powoli, drżącymi dłońmi, objęła Tomasso wokół szyi i pogłębiła pocałunek. Tęskniła za tymi wargami. Zupełnie jakby cieszyła się nimi nie poł godziny temu, ale przed laty. Właśnie bywa niekiedy, że chwile stają się bardzo długie, dłuższe niźli dziesięciolecia. Chyba dla niego było podobnie, bowiem mogła czuć ciepło jego ust oraz namiętność jego pocałunku. Początkowo lecitkiego, jednak później coraz mocniejszego oraz śmielszego. Męskie wargi dotykały jej ust, pieściły je coraz intensywniej, zaś język swawolnie wkradł się poza nie dotykając jej języka.
- Bellissima ... - tylko chwilkę przerwał całowanie, ale szybko jego usta powróciły do niej, męskie dłonie zaś wściznęły się za nią, obejmując, tuląc oraz przyciągając do siebie kobiecą piękność.
Amanda przysunęła się jak najbliżej w duchu przeklinając, że siedzą. Chciała być bliżej. Jej, tak długo, ignorowane i zaniedbywane ciało domagało się uwagi drżąc od najdelikatniejszego dotyku. Ostrożnie uniosła się i usiadła okrakiem mężczyźnie na udach.
- Tomasso. - Chciała powiedzieć coś jeszcze. Domagać się więcej jednak podniecenie zamknęło jej usta wymuszając powrót do pocałunku. Całując się Amanda poczuła nagle, jak jego dłonie przestają ją obejmować. Jak przesuwają się wzdłuż ciała po szlafroku do przodu, wreszcie jak zbliżają się do paska szlafroka, który nosiła ...
- Amando ...
Poczuła, jak sploty paska są luźne, jak opada na dół, szlafrok zaś jest niczym nie przytrzymywany opierając się wyłącznie na jej ciele. Włoch całował ją, jednak jego dłonie zaczęły się wślizgiwać pod materiał skrywający kobietę. Tomasso był podniecony. Spojrzenie mężczyzny błyszczało, pocałunki coraz mocniejsze, jego język coraz śmielej penetrował jej usta. Gdyby opuściła spojrzenie na jego szlafrok, byłaby tak odpowiednia wypukłość. Męskość Wenecjanina mocno napierała na kremowy materiał.
- Amando ...
Jego dłonie dotarły do jej ciała przez poły szlafroka, wślizgnęły się wędrując bezpośrednio po jej ciele, po bokach na wysokości talii.
Brytyjka opuściła dłonie pozwalając szlafrokowi zsunąć się na ziemię. Przez chwilę wpatrywała się w oczy Tomasso, po czym opuściła wzrok i drżącymi dłońmi sięgnęła do jego paska. To tylko dwa lata przerwy.. Kobieta nie staje się od tego dziewicą! Z pomieszaniem paniki i ciekawości rozwiązała szlafrok Włocha, odsłaniając złośliwca, który tworzył tą charakterystyczną wypukłość pod materiałem. Zarumieniła się bardziej widząc w jakim jest stanie i ponownie podniosła wzrok na jego oczy.
- Tutaj? Czy może.. Przeniesiemy się na łóżko? - Spróbowała się uśmiechnąć.

Dokładnie jeśli chciał, mógł ją obserwować całą. A chciał!!! Bardzo chciał. Mogła poczuć, jak jego spojrzenie omywa ją, jak pożera wręcz, jak jego usta zaczynają się leciutko otwierać zaś języczek mężczyzny powolutku, samą końcówką, przesuwa się po lekko rozchylonych wargach. Pragnął jej, to było widać. Po zachowaniu, ale też najbardziej po wyprostowanej, napiętej części ciała, która unosiła się w powietrzu niczym wyprostowany taran. Tomasso nie miał się czego wstydzić. Jego męskość była naturalną, solidną niczym korzeń męskością, przyzwoicie długą oraz dosyć grubą. Nieco ciemniejsza niźli reszta skóry była poprzecinana sinymi żyłkami, niekiedy wręcz uwypuklający się na śniadej skórze Włocha. Najpierwszy jednak widok, czyli purpurowy czub, pokrywało kilka kropelek przezroczystego śluzu. Kolejny dowód zmagającego podniecenia.
Wzrok brytyjki cały czas umykał w tamtą stronę. Starała się zrozumieć jak doszło do tej sytuacji? Wszystko co robili do tej pory było po prostu miłe, niezobowiązujące i nagle siedzieli naprzeciwko siebie zupełnie nadzy. Wpatrywała się w mężczyznę niecierpliwiąc się. Może po prostu powinna unieść biodra.. Przesunąć się nieco do przodu.

Chciał odpowiedzieć na jej pytanie: tutaj, bo nie wytrzymam. chcę cię wziąć tutaj, natychmiast, teraz! ale powstrzymał się. Łóżko było wszak parę metrów i pewnie na nim byłoby najwygodniej i najdłużej ... pozostawiłoby chyba najmilsze wspomnienie ich pierwszego razu. Ponadto jego wielkość pozwalała na swobodę miłosnych igraszek. Kiedyś należało ponoć do poprzednich włascicieli palazzo, ale pozostawili je nie wiedzieć dlaczego. Wykonane pewnie przed stuleciami przez jakiegoś ciesielskiego mistrza nie trzeszczało, nie chybotało. Wziął je więc Tomasso do siebie spośród innych mebli nabywając jedynie dobry materac.

[MEDIA]http://rayabernathy.com/wp-content/uploads/2018/05/wooden-sleigh-beds-for-sale-splendid-4-piece-victorian-renaissance-cherry-king-sleigh-bed-bedroom-set-of-wooden-sleigh-beds-for-sale.jpg[/MEDIA]

Patrzył na jej ciało. Na pokryte rumieńcem oblicze, blond włosy, seksowne usta usta ... na smukła szyję oraz cudowne piersi, szczupłą talię, ładne nogi, krągłe biodra, na leciutkie włoski meszku, który pomiędzy udami skrywał jej kobiecy kwiat. Ale to było jedynie mgnienie.
- Piękna moja ... - wyszeptał łapiąc ją nagle na ręce oraz niosąc ku połączonej z tym pomieszczeniem sypialni. Chwila moment, kiedy leżała na wysokim łóżku, którego nie powstydziłby się najbardziej wyrafinowany angielski lord, nad nią zaś pochylony mężczyzna,którego namiętne usta zaczęły pieścić pocałunkami jej brodę, delikatną szyję kierując się ku piersiom. Może nie był to najlepszy pokaz ars amandi, jednak pożądanie zaczynało wszystko zwyciężać. Chciał ją, pragnął jej, chciał jak najszybciej upieścić, scałować jej piersi, jej szparkę namiętności, aby doprowadzić dziewczynę do owego cudownie upajającego stanu przyjemności, zaś wtedy posiąść ją, wbić się, połączyć miłosnym węzłem gwałtownego szaleństwa. Bowiem chyba ono ich opętało, kiedy tak ni stąd ni zowąd poczuli do siebie coś wyjątkowego.
Amanda wydała z siebie cichy okrzyk zaskoczenia gdy mężczyzna ją podniósł. Oplotła go nogami opierając ręce na jego ramionach i dała się zanieść do łóżka, a potem na nim ułożyć.

Tutaj zazwyczaj sypiał. To był jego pokój. Czuła jak podniecenie zaczyna ją dręczyć, nogi drżały lekko i musiała je powstrzymywać by nie rozwarły się lubieżnie. Co on o niej pomyśli? Drugiego dnia znajomości! Czuła na sobie jego pocałunki i wiedziała, że nie wytrzyma tak długo.
- Tomasso… - Policzki zaczęły palić, usta drżały nazbyt świadome słów, które zaraz mają je opuścić. - ...weź mnie, proszę.
Chciał przedłużać, całować, ale widać było, że nie wytrzyma długo. Tymczasem ona czuła to samo. Dosłownie to samo. Identyczne pragnienie rozsadzające wręcz ciało, napięcie które krzyczało niczym głośnik spikera.
- Chcę cię - jęknął, bowiem trudno było nazwać zwykłymi słowami ów dźwięk namiętności, który wypowiedziały jego usta. Dłonie męskie zaś same chwyciły jej kostki unosząc je oraz rozchylając. Rozszerzył je mocno podnosząc do góry oraz oni to przyklękując, ni to przysiadując. Był mokry, jego penis mokry kolejnymi kropelkami intymnego śluzu. Pewnie chętnie ponapawałby się owym widokiem rozgorączkowanej pożądaniem kobiecości, ale gnany identycznymi wiatrami po prostu zbliżył penisa do jej cipki ... Uderzył mocno! Wszedł w nią zdecydowanym, głębokim pchnięciem, które wbiło sie w nią niczym strzała wchodząca w przygotowaną tarczę.
- Ach! - wyrwało się samo z jego ust, które wzdychały głośno całkowicie bez jakiejkolwiek świadomości, zaś biodra mocno pchnięte do przodu także przejęły kontrolę. dobijając do pełna, a potem cofając się, żeby uderzyć ponownie. Czuł wręcz ogarniające go szaleństwo. Fale ciepła przechodzące od miejsca połączenia ich ciał, przez całą skórę roznosiły rozkosz do każdego, najdalszego wręcz zakątka. Dawała mu coś, czego nie doświadczył z inną i gdyby pomyślał o swoich poprzednich razach, byłyby wobec tego co się działo, bladymi cieniami. Ale nie pomyślał, bo nie chciał i nie mógł oderwać się myślami od Amandy i od tego, jak właśnie się kochali do kompletnego obłędu.
Kobieta chwyciła się mocno pościeli i krzyknęła gdy ich ciała się połączyły. Było ciasno. Zbyt ciasno, zbyt gorąco. Jak dobrze, że była tak mokra, że nakręcała się od tamtego pocałunku. Po dwóch latach przerwy jej ciało zacisnęło się na mężczyźnie jakby chciało go zgnieść. Czuła jak oddech grzęźnie jej w gardle, widziała jak świat wokół robi się zamglony by zniknąć w końcu gdy jej całe jestestwo skupiło się na tym co działo się między jej udami. Tomasso poruszał się w niej coraz szybciej. Jego biodra zbliżały się, jego jądra uderzały wręcz swoim woreczkiem o jej ciało, kiedy wchodził na pełną głębokość. Był zbyt podniecony, żeby analizować, żeby czuć cokolwiek poza narastającym uniesieniem. Pomiędzy nogami też narastało dodatkowe naprężenie, wywołujące u niego dodatkowy jęk męskiej rozkoszy. Czuł jak napięcie jest coraz mocniejsze, albo raczej jego receptory odbierały to zapewniając kolejną falę przyjemności.
- Ach! - mocniejsze uderzenie bioder wywołało niemal krzyk wewnątrz jego umysłu. Napięcie rosło. Penis szalejący w niej, żądło wbijające się raz po raz w głębiny kobiecego kwiatu drżał oraz twardniał coraz mocniej, choć wydawało się to nie możliwe. - Aaaaa! - krzyknął nie potrafiwszy stłumić tego. Krzyknął, kiedy wraz z mocnym pchnięciem jego męskość zadrgałą oraz wystrzeliła w jej rozpalone wnętrze tysiące jasnobladych kropelek nasienia, które popędziły uderzając hurmem jej gorące ścianki.
Amanda doszła wraz z nim. Jej dłonie zacisnęły się na prześcieradle tak, że pobielały jej knykcie. Okrzyk nie był w stanie wyrwać się z jej gardła, ale wraz ze spełnieniem przyszedł upragniony oddech. Wypełnił ją! Doszedł w niej! Czuła jak euforia wypełnia jej głowę jak strudzone ciało w końcu ogarnia ulga. Z trudem łapiąc oddech skupiła spojrzenie na swoim kochanku, widząc jak wzrok pomału się wyostrza, jak zaczyna łapać detale jego twarzy. Uśmiechnęła się szeroko nie mogąc wydusić z siebie słowa. Tymczasem on jeszcze był w niej nie mogąc się poruszyć. Leżał niemal na niej podpierając się łokciami, mając swoje oblicze tuż nad nią. Jego męskość dopiero teraz powolutku zaczęła się kurczyć, mięknąć oraz pomniejszać. Jednak jeszcze nie tyle, żeby opuścić bezpieczne gniazdko. Czuł jak całe napięcie jego ciała pomniejsza się, ale ogarnia je poczucie błogie, takie prawdziwe wspaniałe, pełne przyjemności wypełniającej każdy skrawek wręcz.
- Ufff - wreszcie powiedział pochylając się leciutko oraz całując jej nosek. - Jesteś niesamowita … - męskość w tym samym momencie wysunęła się z niej przypominając już coś bardzo małego. Włoch zaś sam uniósł się odchylając na bok, układając przy niej oparty na łokciu.
Amanda jęknęła gdy mężczyzna opuścił jej ciało, poczuła jak gorące płyny zaczynają wypływać z jej kwiatuszka chwilę później.
- Ty też… - Przekręciła się na bok wtulając się w swojego kochanka. - To było jakieś szaleństwo.
Skinął obejmując ją. Leżał na lewym boku, przeto jego prawa ręka objęła jej plecy przytulając ją oraz przyciągając.


- Ale szaleństwo cudowne, Amanda, ja … myślałem że zwariuję, że po prostu zwariuję od przyjemności - powiedział patrząc w jej błękitne oczy. To było silniejsze niż to, czego doświadczył kiedykolwiek przedtem. Jak gdyby byli dopasowani, jakby współgrali ze sobą nakręcając wzajemną rozkosz uprawiania miłości. Chciał … chciał więcej! Ale jak każdy mężczyzna musiał odczekać trochę.
- Mrr - jego dłoń gładziła jej plecy. - Powiedz co … łuuuup! - nagle jego słowa przerwało uderzenie czegoś o podłogę. Na krześle obok łóżka stała niewielka skórzana torba, jakoś niedbale położona i pewnie pod wpływem drgań zsunęła się, uderzając o podłogę. Była rozpięta, kiedy upadła wyleciał z niej długi, nadzwyczaj giętki element.

[MEDIA]http://www.originalprop.com/blog/wp-content/uploads/2009/10/Profiles-in-History-Hollywood-Auction-Review-Indiana-Jones-Whip.jpg[/MEDIA]

Amanda prawie podskoczyła na łóżku. Powoli podniosła się i spojrzała ma nietypowy przedmiot.
- Bat? - Obejrzała się na Tomasso. - Twój?
- Nooo mój - chyba zaczerwienił się niczym uczniak schwytany na oglądaniu pornosów. - Kiedyś, wiesz kiedyś moim idolem był Indiana Jones. W myślach przeżywałem jego przygody i tak dalej. Wtedy też dostałem ten bat, jakby nie było, jego symbol. Ile razy ja się sam nim uderzyłem, a wierz mi, bolało, zanim nie nauczyłem się, jak Indiana … - parsknął śmiechem. - No ale zamiast Indianą zostałem przewodnikiem. Zawszeć to coś podobnego. Ale bat pozostał. W pokoju dalej mam coś, co nazywam salą treningową oraz kiedy mam czas, bawię się nim, ażeby nie wyjść z wprawy - opowiadał poważnie swoją specjalną tajemnicę.
Na twarzy Amandy pojawiła się czysta ciekawość.
- Niesamowite. - Usiadła na łóżku by po chwili z niego wstać, zupełnie nie zważając na strugi znaczącą jej uda. - Mogę? - Nie czekając na odpowiedź sięgnęła po bat prezentując mężczyźnie swoje okrągłe, teraz odrobinę zaczerwienione pośladki. - Nigdy nie spotkałam nikogo umiejącego się posługiwać czymś takim. - Jej dłonie wodziły po skórze bata gdy uśmiechnęła się do Tomasso. - Sama umiem strzelać, podobno całkiem nieźle. - Widać było jak zawahała się na chwilę. - Pokazałbyś mi?
Tymczasem mężczyzna wpatrywał się w jej sylwetkę. Amanda należała do smukłych dziewczyn, które czarowały swoim wyglądem, szczególnie jeśli ktoś nie był ślepy oraz lubił ten typ kobiecej urody. Spojrzenie Tomasso biegło po jej główce okolonej burzą opadajacych włosów, przez plece, wąską talię … Nobi miała zgrabne oraz smukłe, biodra bardzo seksowne, zaś jej pupa przyciągał spojrzenie mężczyzny.

Wyskoczył gwałtownie z łóżka stając za nią oraz dotykając z tyłu jej ciała swoim twardym ciałem.
- Oczywiście, chodźmy - wskazał na drzwi obok po prostu pociągając ją za rękę. Naga kobieta z batem! Podniecające, bardzo podniecające …

Mężczyzna otworzył drzwi, za nimi była sala niemal pusta, ale to niemal wyglądało dziwnie. Po pierwsze na ścianach były powieszone drewniane tarcze. Stało tam kilka krawieckich manekinów, ale mających wszystkie kończyny oraz głowę. Gdyby się przypatrzeć, mocno były przetarte na szyi oraz przegubach, także twarzach. Do tego pod sufitem znajdowało się kilka krążków różnej grubości. Identycznie było widać, iż ktoś intensywnie używa ich.
- Nie uczyłem się od nikogo walki batem, podobno ktoś w Chinach zna taką sztukę. To po prostu trening - wyciągnął dłoń po bat. Widać było, że kobieta niechętnie rozstaje się ze swoją zdobyczą jednak grzecznie wręczyła mu ją. - Jesteś obłędna, obłędnie, cudownie wyjątkowa … - przyznał patrząc na nią. Mogła spokojnie dostrzec, jak teraz wręcz napawa się jej wdziękami, jak pieści spojrzeniem jej krągłe cycuszki, jak omywa każdą część jej ciała męskim pragnieniem. - To co, zaczynamy? Lepiej stań tam pod ścianą - wskazał miejsce. - Jest bezpieczne.
Amanda zajęła wskazane miejsce.
- Często zdarza ci się.. Nie trafić? - Widać było, że nie jest pewna jak sformułować pytanie. Z fascynacją śledziła każdy jego ruch skupiając się na bacie nawet bardziej niż na nagim męskim ciele.
- Zależy w co - mówić to ustawił się na środku. Wtedy nagle jego dłoń wystrzeliła gwałtownie do przodu i wraz z trzaskiem prężącego się bicza splótł się trzask uderzenia w środek tarczy. Ten jest łatwy, ale inne … - tym razem wykonywał szereg ruchów. Pracowała głównie dłoń, ale też stopy oraz reszta ciała. Kompletnie nagi mężczyzna wręcz niemal tańczył po pokoju. Mogła się domyślić, że powtarza wypracowane ćwiczenia. Bat trzaskał, zaś jego końcówka waliła kolejne miejsca. Faktycznie trafiał, ale też przy takich mniejszych tarczach, zdarzało mu się uderzyć nie w samo centrum ale obok. Poruszał się po pokoju. Widziała jak przemierza kolejne cele. Jak manekiny są uderzane po twarzach samym końcem, albo prosto w pierś. Nagle stanął na drugim końcu pokoju. Bicz wystrzelił w górę owijając się wokoło jakiegoś drążka. Mężczyzna wybił się i lecąc parę metrów nad podłogą wręcz niemal wpadł na Amandę, zaś poruszony później wprawną ręką bat odkręcił się sam pozostając przy nim.

Ponownie stali razem i może dostrzegła to już podczas wykonywania ćwiczeń, ale teraz napewno, że jego miecz ponownie zaczyna się budzić.
- Chcesz spróbować? Powiem ci jak, żebyś się nie uderzyła …
Odrobinę zaskoczona brytyjka oparła się o ścianę na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Przez chwilę wpatrywała się w mężczyznę osłupiała by w końcu się uśmiechnąć.
- Chętnie spróbuję. - Oderwała się od ściany stając przy Tomasso tak, że ich ciała niemal się spotkały. Jego dłonie objęły ją na moment przytulając, jednak po chwili wypuściły, ale niedaleko.
- Wobec tego poróbujmy … - poprowadził ją na środek pokoju stając dokładnie za nią. Stanął tuż za nią, za jej plecami, przytulając wręcz tak, że pomiędzy swoimi pośladkami poczuła jego unoszącą się dopiero męskość, która zaczynała się budzić oraz podnosząc, napierać lekko na to seksowne miejsce. - Ujmij bat prawą dłonią. Przy kciuku ma być wyjście do części długiej. Odchyl dłoń do prawej. Tak bedzie bezpiecznie, lekko wyprostowaną, tak - trzymał jej rękę od tyłu swoją oraz komenderując. Przy okazji zapraszając nieco dotykiem męskiego żądełka … - Teraz ręka lekko do tyłu. Zamachnij się, ale nie zmieniaj oddalenia od ciała ręki, żebyś się nie uderzyła. Ruch musi być względnie długi. Dlatego wycofaj ramię - przesuwał jej rękę we właściwe miejsce. - doskonale, dawaj!
Amanda wykonała zamach, ale z wielu powodów: głównie obecności męskości kochanka i braku jakiegokolwiek doświadczenia, wyszło to raczej mizernie. Tomasso musiał jednak przyznać, że brytyjka jest całkiem wysportowana. Bat wykonał łuk ale niestety powrócił w kierunku kochanków, zahaczając o ciało Tomasso.
- Przepraszam! - Amanda obróciła się w stronę mężczyzny skupiając całą uwagę na jego rozciętym ramieniu. Oczywiście, przedtem czuła, jak drgął, jak jego mięśnie nagle zesztywniały, łącznie z tym, co czuła na swojej pupie. Chyba zbladł na chwilę przygryzając wargi, żeby nie syknąć.
- Cóż - powiedział wreszcie wypuszczając powietrze, zaś na jego oblicze powrócił uśmiech - nie pierwszy raz, oj nie pierwszy. Zdarzyło mi się nawet uderzyć się po twarzy albo w jaj … - przerwał. - Amando, chcę się znowu kochać - powiedział głośno. - Chcę cię wziąć tutaj, nie wytrzymam dłużej - po jego ramieniu spłynęło parę kropelek krwi. Można się było domyśleć, że celowane uderzenie potrafiłoby wywołać groźniejsze skaleczenia.
Brytyjka zarumieniła się. Nie to, że cała ta sytuacja nie wywołała w niej przyjemnego dreszczyku, szczególnie dosyć charakterystyczny dotyk mężczyzny, jednak nie nawykła do takich oświadczeń w Anglii.
- Dobrze… ale rana? - Spojrzała na krwawiące ramię i po chwili namysłu pochyliła się by ją zalizać. - Tak podobno się szybciej goi. - Język brytyjki powoli przesunął się po świeżej ranie.
- Tak … wierzę - rzeczywiście Włoch nie żartował. Czując jej język na swoim ciele poddawał się jej zabiegom. Dziwne, musiała czuć jego krew na swoim języku, niczym seksowna wampirzyca. - Mrrr, miłe - jego druga dłoń zaczęła pieścić jej włosy, dotykać je, przesuwając po blond główce. - Jak smakuje? - wyszeptał.
- Tobą. - Amanda uśmiechnęła się stając wyprostowana przed mężczyzną. - Czyli bardzo dobrze. - Zarumieniła się bo nie miała pojęcia co dalej. Ten krócitki akt podniecił ją jednak nie miałą pojęcia jakby mieli to zrobic w takim.. Nietypowym miejscu. Bardzo rzeczywiście innym i takim przesiąkniętym jego osobistą tajemnicą. Mogła się domyślić, że nikt tutaj nie bywał, poza nią właśnie teraz. Jeszcze kolejne przytulenie, jeszcze poczuł jego dłonie na swojej krągłej pupie.
- Pragnę cię - odwrócił ją przodem do ściany naciskając lekko tak, żeby się pochyliła oraz odpowiednio wypięła. Przy jej głowie, dosłownie tuż obok była ręka manekina, mocno otarta po setkach uderzeń, czy może nawet więcej. Po drugiej stronie tarcza z czyjąś twarzą, wielokrotnie przeciętą.

Tomasso był za nią. Już przed chwilą i czuła i widziała, że jego wojownik, jego włócznia ponownie się wyprostowała. Działała na niego niczym najlepszy afrodyzjak, zaś on stojąc za nią mógł teraz widzieć ją od tyłu, cudownie wypiętą, pokazującą swoją kobiecość. Wąska talia oraz szerokie biodra wspaniale podkreślały płeć, ponadto rozrzucone na plecach włosy. Podniecały! Tak samo jak podniecała rozchylona szparka, którą jeszcze skrapiało szereg kropelek ich poprzedniej zabawy. Różowe płateczki jej kwiatu były takie delikatne i właśnie pomiędzy nie miało się dostać żądło jego trzmiela.
- Jakaś ty piękna, jaka seksowna - wyszeptał ujmując w swoje dłonie męskość odpowiednio celując. Przy wypiętej pupie nie było to trudne.
- Ach tak … - mocnym pchnięciem znalazł się w niej i tak na momencik znieruchomiał napawając się głębokością wejścia oraz pozwalając jej poczuć wszystko. Wcześniej to było szaleństwo, teraz też, ale jednak wolniejsze, pozwalające się cieszyć sobą. - Amando … - jeszcze powiedział przed lekkim wycofaniem się, takim, że jego nabąblona żołądź niemal wyszła z jej pochwy dotykając płatków, jednak potem ponownie się wgłębiła mocno. - Mrrr … jesteś cudowna.
Zszokowanej Amandzie znów zaparło dech w piersi. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w znajdującą się przed nią ścianę i czując jak mężczyzna znów podbija jej ciało. Tak po prostu. Chciał ją i ją wziął. Do tego przy ścianie! Jęknęła gdy dobił do końca.

Na szczęście teraz już była nieco przyzwyczajona, jej ciało nie spięło się tak bardzo i mogła się w pełni cieszyć perfekcyjnie wyprowadzonymi sztychami. Cieszyły ją jego komplementy wypowiadane po włosku, tym ciepłym głosem, przypominały bardziej jakąś melodię.
- To wspaniałe. - Wyszeptała i przymknęła oczy by w pełni móc cieszyć się tą chwilą. Tomasso poruszał się tym razem wolniej, niz poprzednio. Jego wbijajace się ruchy dochodziły do końca niemal uderzając tylną ściankę, nie mniej jednak były bardziej posuwiste. Mniej gwałtowne. Mogła czuć nie tylko siłę męskiego wejścia, ale też każdą karbkę pochwy, którą podrażniał seksownie jego penis. To było średnio szybkie, ale jednocześnie pozwalające się delektować zbliżeniem. Był w niej. Był wewnątrz oraz cieszył się tą chwilą. Cieszył się sobą oraz przyjemnością, którą jej dawał. Poczuła jak pochyla się nieco. Wczesniej opierał dłonie na jej biodrach przyciągając dziewczynę do siebie. Teraz ręce mężczyzny sięgnęły do jej bujających pod wpływem kolejnych pchnięć piersi. Ujął je mocno i trzymają, obejmując je przyspieszył ruchy.
- Bellissima … - szeptały wielokroć jego usta nad uchem kochanki.
- Tomasso. - Tylko tyle zdążyła wyjęczeć Brytyjka, bo wraz z dotykiem mężczyzny na jej piersiach szybko przyszedł szczyt. Kiedy stała się tak wrażliwa? A może to działania tego konkretnego kochanka wywoływały w niej tak mocne przeżycia. Oparła się czołem o ścianę oddychając z trudem i oddając swoje ciało włochowi. Który jednak potrzebował jeszcze chwilę. Kolejne pchnięcia tylko jeszcze bardziej przedłużały szaleńczą przyjemność Amandy, kiedy wreszcie przyszedł ten moment, że wraz z jękiem Tomasso uderzyły w jej ciało kolejne porcje wystrzeliwanego nasienia. Jego biodra odruchowo jeszcze poruszały się, zaś czerwony czub zagłębiony wewnątrz kobiecego ciała wyrzucał jeszcze nieco mniejsze porcje …



Oddech za nią wskazywał dobitnie, co potrafiła uczynić z nim, jak bardzo jej ciało wpłynęło na niego, na to co czuł …
- Amando … - wydukał tylko. - To było … to było absolutnie … - uniósł ją, albo dokładniej, jej pochyloną górę tak, że stała przed nim. Obejmował ją mocno jeszcze nie wychodząc z jej cudnego wnętrza. - Czuję się niesamowicie - powiedział obejmując ją w takiej pozycji oraz próbując ucałować usta.
- Przyznaję, że nie… nie spodziewałam się że zdarzy mi się to robić w taki sposób. - Brytyjka obejrzała się ponad ramieniem swojego kochanka. Pocałowała go delikatnie. - A już na pewno nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba.
- Ja też, przy tobie … - brakowało wymownym Tomasso słów. - Amando, jesteś niczym promień słońca - powiedział tuląc ją. Chwilę później ponownie jej kobiecość została sama, opuszczona przez malejącą oraz samoistnie wychodzącą męskość. - Wiesz, nawet nie czuję już naszej zimnej kąpieli - zażartował uwalniają ją ze swych objęć oraz stając z boku przy niej.
- Ja też nie. - Brytyjka zaśmiała się. - Choć… cieszę się, że miałą miejsce. Pewnie inaczej nie byłabym tu teraz i… czy mogłabym tu zostać?
- Przecież wiesz, że nie wypuściłbym cię. Że nie byłbym zdolny cię wypuścić, a gdybyś chciała wyjść wręcz albo błagałbym, żebyś pozostała, albo najpierw porwał gdzieś, a potem dopiero błagał - wyjaśnił - zależnie od okoliczności. Amando, czy zamieszkasz na stale ze mną? Będzie ci łatwiej nadzorować remont - uśmiechnął się filuternie. Oddychał jeszcze ciężko. Widać było, że jego ciało przeżywa jeszcze chwile rozkoszy. Zanikające już i malejące, ale ciągle wspaniałe. - Masz ochotę na wspólną kąpiel? - spytał.
- Ja… - Amanda zarumieniła się aż po czubki uszu. - Chciałabym. Chciałabym tu zostać, nie musieć męczyć się z tym hotelem i jego obsługą.. Mieć ciebie obok i takie chwile… jak najczęściej. - Wzięła głębszy oddech przygotowując się na to co musiała powiedzieć. - Ale najpierw chciałabym ci coś opowiedzieć. Wolałabym.. Byś poprosił mnie o to wszystko gdy się dowiesz, dobrze?
Spojrzał na nią dziwnie.
- Jesteś pod nadzorem Interpolu, albo jesteś szpiegiem, albo, no nie wiem, jesteś kosmitką? - patrzył na nią zupełnie zaskoczony takimi słowami.
- Gorzej…. Jestem pod nadzorem mojego brata. - Amanda westchnęła ciężko. - Może lampka wina?
- Brata? Ale przepraszam, eee nie mów, że jesteś niepełnoletnia … - widać było, że kompletnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Brytyjka pociągnęła go za rękę w kierunku kuchni. Wydobyła z szafki dwa kieliszki i wino. Niestety miała problemy z mówieniem na ten temat, a teraz musiała bo od tego zależało czy będzie miała wymarzony dach nad głową. Nalała im obojgu i upiła niewielki łyk.
- Mam prawie trzydzieści lat, nie wiem czy w jakimś kraju uchodzi to za nieletniość. - Odetchnęła czując w ustach delikatną goryczkę.
- Mój brat… ma wobec mnie nie do końca braterskie uczucia.
- Że co proszę … - wypił łyk wina. - Amando, nie wiem do końca, co jest z twoim bratem, ale jeszcze raz proszę cię: zamieszkaj ze mną, bądź ze mną, kochaj się ze mną i przepraszam, ale fuck off z dziwnymi skłonnościami twojego brata. Przecież jest bratem! Sam mam rodzeństwo, brata oraz siostrę. Trzeba być szaleńcem, żeby … - nie dokończył. - Chcę być z tobą i chcę ciebie, czy ty także chcesz mnie i czy chcesz zamieszkać ze mną?
- Chcę, ale zrozum… mój brat nie pozwala mi mieć partnera. Według niego nikt… nikt poza nim nie powinien mieć do mnie dostępu. Jest szalony. Groził moim ex, przekupywał ich. - Amanda wyrzuciła z siebie wszystkie obawy. - On… dysponuje częścią majątku mojego ojca. Ma środki by robić wiele… wiele złych rzeczy.
- Jakiś wariat … - powiedział cicho, jakby do siebie. Czyżby jej poprzedni chłopak, Włoch, właśnie dlatego ją pozostawił. Został przekupiony, czy co.
- Amando - powiedział po chwili - tego co przed chwilą, no wiesz, tego nie da się kupić. Może nie mam Ferrari, ale gdybym sprzedał to palazzo, stać byłoby mnie na McLarena, rezydencję oraz podróże dookoła świata. Ale nie o to chodzi. Nie dam się szantażować nikomu, a już najmniej komuś, kto chciałby rozdzielić z mnie z tobą. Jakby zaś co, potrafię się odgryźć, możesz mi wierzyć. Jeszcze raz spytam: czy zostaniesz ze mną? - widać było, iż jest nieco zdezorientowany oraz zdegustowany postawą brata Amandy. Jakiś wariat, autentyczny wariat, nie zaś normalny, kochający brat. Przecież powinien się cieszyć, jeśli jego siostra kogoś znajdzie, kogoś pokocha, jeśli ktoś pokocha ją. Widocznie powinien się leczyć, jendak tego już nie powiedział głośno. - Pragnę być z tobą, przy tobie, w tobie Amando. Czy pragniesz tego samego? - podszedł do dziewczyny ujmując jej smukłe dłonie.
- Tak… ale Tomasso nie chcę by stała ci się krzywda. - Usłyszał w głosie brytyjki szczerą obawę. - Dobrze mi tu… naprawdę pokochałam to miejsce. - Spojrzała na mężczyznę. Czuła coś do niego, ale nie chciała tego oceniać po drugim dniu znajomości. - Ja.. chciałabym mieć cię obok… w sobie. - Ostatnie słowa wyszeptała tak, że włoch ledwo je usłyszał.
- Mi też dobrze przy tobie … - zawahał się nagle. - Mam pytanie, czy ten twój brat nadzoruje cię sam, czy wysyła kogoś? Masz może jego zdjęcie, albo ewentualnie kogoś, przez kogo działa? - spytał jakby coś zamyślał. Pewnie zresztą tak było.
- Lubi mnie widzieć. - Amanda zarumieniła się, co zdradziło Tomasso, że bart musiał ją dosłownie podglądać. - Ale wiem że ma swoich ludzi. Czasem zatrudniał kogoś lokalnie.. Czasem przysyłał zaufanych ludzi z Anglii. Mam zdjecie… na laptopie ale został w hotelu.
- Wobec tego znajdziemy je później. Wiesz, twój brat może być potężny, ale Wenecja to mój teren. Bat to mała broń, ale są inne sposoby, które potrafią bardzo skutecznie zniechęcić - uśmiechnął się wesoło wręcz, jakby naprawdę pomyślał coś wrednego wobec brata. - To co, jeszcze po łyczku - wzniósł szkło - oraz chodźmy do kąpieli. Nim pomartwimy się później i właściwie, on też nie będzie miał lekko, jeśli spróbuje czegokolwiek.
Widział jak na twarzy brytyjki odmalowała się ulga. Przytaknęła entuzjastycznie i upiła jeszcze łyk wina, po czym odstawiła kieliszek na stół.
- Oddaję się w twoje ręce. - Mrugnęła do Tomasso, czując jak samo to sformułowanie wywołało w niej przyjemny dreszczyk.
- Uważaj, bowiem takie słowa wykorzystam - wesoło parsknął śmiechem. Właściwie dziwnie, siedzieli przy sobie cali goli. I było jakoś normalnie. Nie, stanowczo złe słowo. Było fantastycznie, jakby tak było dobrze. Wprawdzie przez owego brata nastrój na chwilkę opadł, ale udało im się ponownie powrócić. - Chodźmy. Niestety nie mam tutaj wanny na tym piętrze, tylko prysznic, jak widziałaś, ale swobodnie się zmieścimy.
Rzeczywiście kabina była dosyć duża, albo raczej nie tyle kabina, ile część podłogi wykafelkowana, oddzielona szkłem. Podał jej dłoń, ruszyli ku niej. Rzeczywiście bowiem mieli sporo do obmycia. Spać im się nie chciało, pomimo późnej nocy.
 
Aiko jest offline