Gdy Otto postawił stopy na suchym ladzie, a przynajmniej na śniegu go pokrywającym, roześmiał się jakby właśnie usłyszał przedni żart. Chwile mu zajęło powrócenie do normalności. Zwinietą linę przerzucił przez ramię jak szarfe i przetarł oczy. - A już się bałem, że cała ta wyprawa zanudzi mnie na śmierć. Dobrze... Pokręcił rozbawiony głową. - Ale koniec tych śmiechów. Trzeba przygotować obóz. Znaleźć miejsce, rozbić namioty, zobaczyć czy nie znajdziemy tu jakiegoś drzewa nadającego się na opał. Żarcie. - Wyliczył na palcach i zamyślił się na chwilę. - Doro, dobrze też sprawdzić czy i jak dobrze ta twoja kusza może wystrzelić linę. Chyba trzeba by przygotować jakiś specjalny bełt. Warto spróbować. - Zaproponował i zabrał się do roboty.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |