Jasmal uśmiechnęła się na widok pojawiającego się jaszczura.
- Chodź - Powiedziała w jego narzeczu, zapraszając do wnętrza budynku niemym już gestem dłoni. Była przemoczona i było jej zimno, mimo ciepłego klimatu, w jakim przyszło im wojować z nieumarłymi. Do tego wszystkiego mokra sukienka kleiła się do ciała, wywołując poczucie dyskomfortu...
Wewnątrz wyglądało inaczej niż się spodziewali. O wiele, wiele bardziej przestronnie, zupełnie jakby byli w sporej posiadłości a nie jakiejś małej chatce. Szybkie rozejrzenie się po otoczeniu wyłowiło ewentualne zagrożenie na fotelu, tym jednak postanowili się zająć towarzysze Calishytki. Nie miała więc zamiaru wchodzić im w paradę, i nadal zachowując ostrożność, zaczęła myszkować tu i tam.
Przy okazji szukała również jakiś - miała nadzieję - niezbyt zatęchłych czy tam i zakurzonych koców, by ściągnąć mokre odzienie i się nimi opatulić. Powoli już dostawała "gęsiej skórki" i w ogóle zaczynało nią nieco trzepotać z zimna.
O, czy w tym zakątku znajdowało się coś jakby pracownia alchemiczna? Jakieś dzbany, fiolki... może znajdzie coś przydatnego?
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |