Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2018, 08:31   #163
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Ghulica doskonale znała swoją panią. Zaczynała igrać w jej pochwie, aż wampirzycy zakręciło się ze wspaniałej rozkoszy. Jednak zaraz do jednej ręki dołączyła druga. Paluszek wskazujący nacisnął wylizaną, wycałowaną, naślinioną pupę prosto na centralny punkt. Tylny otworek opierał się tylko przez moment poddając zaraz. Palec Gili wszedł w tyłek wampirzycy zagłębiając się od razu mocno. Ghulica tak to zrobiła, że ułożenie palców w pochwie zaczęło współgrać z tym drugim. Wampirzyca uczuła nagle, jak niemal wewnątrz niej się dotykają. Ruchy ghulicy przyspieszyły. Początkowo miała niewielki problem z odpowiednią koordynacją, jednak powoli dała sobie z tym radę.
- Kocham cię, pani. Pragnę cię doprowadzić - powiedziała pełnym uczucia głosem.
- Myhymmm - Agnese odpływała z rozkoszy. Markiz był taki czuły, kochający, pełen wigoru, ale Gilla swym kunsztem potrafiła najprostszymi ruchami doprowadzić ją do szaleństwa. - Powiedz moje imię, piękna. - Wyjęczała.
- Agnese - wyszeptała Gilla jej imię wedle życzenia - pragnę cię doprowadzić - powtórzyła zdanie sprzed chwili. - Pragnę cię pieścić, aż zaczniesz krzyczeć oraz wić się na moich palcach, pragnę, być nie myślała teraz nic, żebyś tylko odbierała moje pieszczoty - ghulica nie przerywała swojej zabawy w jej pupie oraz cipce. Wręcz jeszcze bardziej przyśpieszyła swoje ruchy A ciało Agnese odpowiedziało na jej pieszczoty. Krzyknęła dochodząc po raz kolejny. Zgodnie z prośbą swojej ukochanej nie powstrzymywała naturalnych ruchów ciała, które chciały pogłębić to zbliżenie. Nabijała się na nią, tańczyła na jej paluszkach.
- Gillo.. Gillo - Jęczała czując jak jej ciało szaleje z rozkoszy. Jednak ghulica nie przerywała. Orgazm pięknej signory był na tą chwilę czymś zbyt małym. Chciała go powtórzyć, chciała ażeby Agnese wręcz cały czas długi odlatywała dzięki niej, chciała by jej pani wręcz padła potem uszczęśliwiona przez swoją wierną służkę.
- Jeśli będzie chciała przestać, powiedz dość. Bowiem ja nie przestanę - wyszeptała ghulica.
- Nie chcę byś przerywała, ale… - Agnese nie przerywała ruchów bioder, a Gilla poczułą jak jej szparka błyskawicznie wraca do formy, szybciej niż zazwyczaj. - … ale chciałabym sprawić też tobie przyjemność.
- Wobec tego
- paluszki Gilli zwolniły, aż przestały się ruszać - proszę, wyprostuj się oraz ruszaj do łóżeczka z moimi paluszkami w sobie. Pochylę się odpowiednio - uśmiechnęła się. - Tam bardzo chętnie oddam ci się - wyszeptała do uszka Agnese pochylając się. Wampirzyca podniosła się i dała się poprowadzić, zupełnie jakby była zakuta w dziwne kajdany. Czuła jak do jej głowy napływają kolejne pomysły, jak podręczyć Gillę. Podeszła grzecznie do łóżka, czując że od tego ruchu jej ciało jest gotowe na kolejny orgzam.
- Co teraz moja piękna?
- Teraz
- Gilla wyjęła z niej palce oraz po kolei oblizała je niczym loda, albo nawet więcej. Właściwie każdy paluszek został wylizany oraz cały włożony do jej ust. - Jesteś bardzo smaczna, pani. Jednakże jeśli pytasz, co teraz - usiadła na łożu - jestem twoja i poddam się każdej twojej woli - widać było, iż właśnie to jest największą przyjemnością ghulicy.
- Położysz się wygodnie? - Spytała wampirzyca, wpatrując się w swoją śliczna kochankę.
- Oczywiście pani - Gilla położyła się na plecach rozkładając lekko nogi oraz ręce - Do twoich usług, śliczna pani, najpiękniejsza oraz najbardziej pociągająca pani całej Italii - wyrwało się głośno ghulicy.
Agnese położyła się na niej i zaczęła całować jej twarz.
- Mów moje imię kochana. Lubię jak je mówisz. - Wampirzyca całowała powieki, nosek ghulicy, jej szyjkę, a jedna dłoń zawędrowała do piersi i zaczęła ją pieścić.
- Acz pani Agnese, masz tak piękne imię, jak piersi, tymczasem one naprawdę są arcypiękne. Twa dłoń jest tak cudowna. Uwielbiam chwile, kiedy mnie dotykasz - jęknęła Gilla, której sutki gwałtownie zaczęły powiększać się oraz twardnieć pod wpływem dotyku wampirzycy, zaś ich kolor z jaśniejszego stał się ciemnomalinowy.
Wampirzyca zsuwała się niżej całując pomalutku jej obojczyk, ramiona, aż dotarła do piersi Gilli i postanowiła pozostać przy nich dłuższą chwilę. Całowała je, ssała, gładziła i ściskała były tak cudownie miękkie i ciepłe. Ghulicy się to podobało. Wyprężyła się nieco eksponując swoje wdzięki. Poprzednią kobietą, której ofiarowała przyjemność tego rodzaju, była Oko. Było wtedy super, jednak tam istniało wyłącznie pożądanie, tutaj zaś prawdziwe uczucie.
- Jestem tylko twoja, moja śliczna pani Agnese - jęknęła rozkosznie ghulica, kiedy wrażliwy sutek został jakoś nieco mocniej potraktowany.
Agnese kontynuowała swoja zabawę nie pozwalając rączkom nawet zbliżyć się do kobiecości ghulicy. Powoli, zaczęła nawet kąsać jej piersi, raz na jakiś czas zanurzając w nich kły, ale nie pijąc. Doprowadzała Gillę do cudownej rozkoszy. Każde ukąśnięcie to była fala przyjemności, która przenikała ciało sługi. Kobieta drżała.
- Ach … - jęknęła, zresztą po raz kolejny i kolejny znowu.
Wampirzyca zalizała kolejne ranki i usiadła między nogami ghulicy.
- Odnoszę wrażenie, że jest ci przyjemnie. - Powiedziała, kładąc dłoń na intymnych włoskach Gilli, które niedawno odrosły. Nie były jeszcze normalnie gęste, jak normalnej kobiety nie usuwającej intymnego meszku. Jednak zdecydowanie wyczuwalne.
- Bardzo przyjemnie, tak bardzo przyjemnie - powtórzyła ghulica wiercąc się lekko oraz rozkładając mocniej nogi. - Moja cipka pragnie cię, Agnese, ja cię pragnę - jęknęła.
Agnese uśmiechnęła się i po chwili zrobiła coś odrobinkę szalonego. Poderwała biodra Gilli do góry, tak, że jej pośladki oparły się o obojczyk siedzącej wampirzycy. Jedynie łopatki i głowa ghulicy leżały na pościeli. Agnese ucałowała wyeksponowaną przy tym szparkę. Pozycja nie była dla niej wygodna, ale Agnese była silna. Trzymając je pewnie zaczęła ssać jej płatki.
- Aaa! - krzyknęła zaskoczona ghulica, jednak po chwili jej “aaa” zmieniło tonację stając się jękiem rozkoszy. - Ach Agneeese, mocniej - uwielbiała kiedy wampirzyca się do niej tak dobierała oraz kiedy ssała jej kobiecy kwiat. Agnese poczuła wręcz na swoich wargach, jak ze szparki Gilli zaczyna wypływać coraz więcej kropel niewieściego soczku wskazującego, jak bardzo kobieta jest podniecona. Delikatnie szczypała jej płatki swoimi wargami, raz na jakiś czas tylko delikatnie zamaczając swój języczek w szeroko rozwartym kwiecie. Czuła doskonale, jak Gilla wije się odbierając te pieszczoty, jak porusza biodrami, udami otaczającymi jej głowę, kiedy całowała szpareczkę swojej sługi. Później jednak przestała się tak poruszać, zwyczajnie leżała odbierając rozkosz oraz cicho pojękując od uderzajacej przyjemnosci. Gdy Gilla opadła z sił wampirzyca, zamiast dać jej chwilę odpocząć, wpiła się ustami w jej szparkę i zaczęła ją mocno ssać, zupełnie jakby planowała wypić wszystkie soczki ghulicy. jej nosek przesuwał się po zawiązaniu płateczków.
- Agnese, ach, tak, bierz mnie, śsij - jęknęła Gilla głośniej nagle prężąc się pod wpływem nowej serii pieszczot. Szczególnie mocno reagowała na to miejsce, gdzie spinały się jej intymne wargi, delikatny węzełek, który zaatakowała wampirzyca.
- Dam ci coś lepszego, kochanie. - Wymruczała Agnese wprost w kobiecy kwiat ghulicy, drażniąc go swym oddechem. Nim kobieta zdążyła zareagować wgryzła się w jej pachwinę, ocierając się policzkiem o jej kobiecość. Teraz jednak piła i to piła pomalutku, dając się ghulicy cieszyć tym uczuciem. Gilla zaś swoim zwyczajem krzyknęła opadając na łoże. Pogrążyła się, jak zawsze w nieprzytomną krainę rozkoszy. Pod tym względem straszliwie przeżywała wspaniałe orgazmy. Ciało kobiety drżało, pierś wznosiła się gwałtownie, jednak powieki były opuszczone, choć nawet przez ów stan przebijało się ciche jęczenie erotycznej rozkoszy. Agnese zalizała rany i ucałowała to miejsce. Po chwili zlizała jeszcze soczki ze szparki Gilli i ułożyła ją na pościeli. Dłonią przesuwała po rozpalonym kobiecym ciele.
- Mam nadzieję, że było ci równie przyjemnie, co mi. - Wyszeptała. Ghulica jednak nie odpowiadała. Znając ją, przez jakiś czas nie da rady.

Wampirzyca usiadła na łóżku przez chwilę zastanawiając się, co robić, gdy tymczasem rozległo się pukanie do drzwi.
- Hej, tutaj Sophia i Alessandro, możemy wejść? - głos niewątpliwie należał do jej sympatycznego narzeczonego.
- Właśnie się przebierałam, czy możemy spotkać się w gabinecie, za kilka sekund? - Odpowiedziała, nie przerywając pieszczenia Gilli.
- Ach, rozumiem. dobrze - to już był głos Sophi. - Alessandro, mówiłam, że będzie na pewno zajęta - wampirzyca usłyszała, jak dziewczyna zwraca się jeszcze do brata. - To normalne, ze po tak długiej wyprawie chce chwilę odpocząć. Przecież jest kobietą, a nie jakimś berserkerem.
Agnese nachyliła się nad Gillą i przygryzła jej ucho.
- Idę się z nimi zobaczyć. - Wyszeptała. - Jak poczujesz się lepiej, dołącz do mnie, dobrze.
Podniosła się i przeszła do garderoby. Tam narzuciła na siebie lekki domowy strój i poprawiła włosy i makijaż. Dopiero po tych zabiegach, udała się do gabinetu. Trochę jej to zajęło, ale nie było niczym zdrożnym. Wręcz normalne, że każda wysoko urodzona pani musiała poświęcić trochę czasu na przygotowania. Kiedy szła tak korytarze dopędził ją Borso biegnący z dołu:
- Signora, kolejny list do ciebie. Przybył posłaniec, zostawił pismo oraz wybył. Właściwie nawet nie wiemy jak - wampirzyca zobaczyła, iż podaje jej pismo.

[MEDIA]http://www.thepublicprofessor.com/wp-content/uploads/2016/04/scroll.jpg[/MEDIA]

Właściwie nie wiedziała dlaczego, ale coś jej się w tym wydało, jakby znajome, jakby kiedyś miała z podobnym zapachem do czynienia. Ponadto była przekonana, że zapach na owym liście pozostawił wampir.
- Dziękuję Borso. Zaraz na to spojrzę. - Przesunęła dłonią po ramieniu ghula. - Zobaczę tylko po co szukał mnie mój narzeczony z siostrą.
Agnese weszła do gabinetu nie otwarłszy listu. Siedzieli już tam Sophia i Alessanro.
- Przepraszam, że naprzeszkadzaliśmy ci - zaczęła Sophia - bowiem to trochę moja wina. Mam urodziny za cztery dni. Wiem, że nie można robić obecnie wielkich przyjęć, jeśli nie jest się kardynałem - skrzywiła się. - Jednak pomyślałam, że moglibyśmy zrobić po prostu miły obiad, lub kolację - poprawiła się - w gronie bliskich. Oprócz nas i mojej kuzynki - wspomniała nastolatkę uwolnioną we młynie od łotrów porywaczy - byłby Alessio, Borso, Gilla, Kowalski z córką, ale może masz jakichś znajomych rzymskich, których chciałabyś zaprosić. Niestety, wszystkie moje przyjaciółki wyjechały chwilowo, ale myślę, że i tak będzie przyjemnie. Zaprosimy jakiegoś muzyka, może nawet chwilkę potańczymy - zaproponowała dziewczyna.
Agnese spojrzała na nią lekko zaskoczona, nie mogła sobie przypomnieć kiedy obchodziła swoje urodziny. Pewnie byłaby w stanie odtworzyć kiedy są… może nawet kiedy dokładnie została przemieniona, ale…
- To… bardzo dobry pomysł. - Otrząsnęła się z zamyślenia u uśmiechnęła się. - Jest chyba dosyć ciepło, moglibyśmy urządzić przyjęcie w ogrodzie.
- Świetnie.

- Doskonały pomysł - przyznał Alessandro, zaś w jego spojrzeniu wampirzyca wyczytała nutki zniecierpliwienia poparte miłością oraz pożądaniem.
- Tak, będziemy mieli stoły oraz muzykę. Wprawdzie nie znam muzyków na odpowiednim poziomie, jakichś harfistów, mistrzów mandoliny, albo czegoś podobnego, ale może ktoś wśród służby znałby. Albo może ty, Agnese znasz kogoś takiego przypadkiem?
- Nie przychodzi mi teraz nikt do głowy, ale obiecuję, że będziesz miała najlepszych muzyków. Choć przyznam że wolałabym by zagrali raczej dyskretnie.
- Wampirzyca podeszła do Sophie i w matczynym odruchu poprawiła jej włosy. W jej ruchach nie było śladu zniecierpliwienia. Sophie powolutku stawała się jej “malutką siostrzyczką”. - Poproszę mojego kucharza by przygotowano coś specjalnego, ah i może udałoby mi się zdobyć jakieś przedniejsze wino? Masz jakieś życzenia jeśli chodzi o prezent?
- Och dziękuję, oczywiście, że będą dyskretni, zaś na prezent chciałabym, żeby jeśli pozwolą na to warunki, żebym mogła wyjechać do ciebie do Florencji. Zawsze chciałam odwiedzić florencję. Tyle słyszałam na temat miasta Medyceuszy. chciałabym jakoś je odwiedzić kiedyś, lecz jako kobieta nie mam wielkich szans
- stwierdziła - chociaż Kowalski wspominał, że przez kilkaset lat można obejrzeć solidny kawał Europy nawet się specjalnie nie starając.
- Moja droga, podróż do mych rodzinnych włości mogę ci ofiarować w każdej chwili,
- Agnese uśmiechnęła się cieplej. - ... a może jednak pragnęłabyś czegoś szczególnego? Chciałabym ci dać coś co będzie ci przypominać o mnie… o nas. - Zerknęła na Alessandra.
- Jeśli tak, to chciałabym mieć wasz obraz. Wiem, że po ślubie nowożeńcy przeważnie zajmują się sobą. Wszak mają już siebie, dlatego chciałabym mieć wasz duży obraz, który, nawet jeśli nasze drogi powiodą gdzie indziej, będę miała pamiątkę.
- Myślisz bardziej o nas niż o sobie. Niech tak będzie.
- Agnese pogładziła delikatnie markiza po ramieniu. - To chwilkę zajmie, więc na pewno powstanie po twych urodzinach, ale otrzymasz ten prezent.
- Cudownie.
- Siostro kochan
a - odezwał się markiz - zaś co do mnie, przecież wiesz, że nigdy nie odprawię cię z zamku, ani nie zmuszę do niechcianego małżeństwa. Więc możesz być spokojna oraz sama decydować o swoim losie.
- To dobrze
- przyznała Sophia - wiem Alessandro, że jesteś dla mnie dobry. Nie pragnę odchodzić stąd ani tym bardziej wychodzić za mąż na razie. Kowalski wspomniał, iż przede mną bardzo wiele nauki, więc wolałabym się poświęcić obecnie magii - stwierdziła dziewczyna.
Agnese uważała, że kobieta potrzebuje mężczyzny i na odwrót, ale ugryzła się w język.
- Pozwolicie, że zerknę na list? - Odezwała się pokazując zwój.
Obydwoje skinęli, wampirzyca otwarła list przełamując kompletnie niezrozumiałą pieczęć, tam zaś stało:

Cytat:
Droga córko

słyszałem, że ponownie wychodzisz za mąż. Który to raz? Nieważne. Oczywiście życzę ci jak zawsze wszystkiego dobrego oraz tak dalej. Akurat mam wspaniałą możliwość być na Twoim weselu. Pojawię się więc za jakiś czas tam gdzie obecnie mieszkasz

Twój ojciec.
Agnese uśmiechnęła się ciepło i pogładziła pergamin. Nagle igraszki i wszystko wokół stało się nieistotne.
- Przyjedzie. - Szepnęła cicho, uśmiechając się ciepło do listu. Alessandro i Sophie mogli tego nie znać, ale Agnese kochała swego ojca chyba na każdy możliwy sposób. Łączyła ich dawna namiętność, nigdy nie złamane partnerstwo, więzy krwi i głęboki szacunek. Na tym weselu nie musiała widzieć nikogo innego… może przyjaciół. - Mój ojciec przyjedzie.
- Twój ojciec?
- Alessandro był autentycznie przestraszony. Chyba nasłyszał się, jak ojcowie traktują swoich zięciów, którzy zajmują się ich córkami. Pomimo bowiem, iż Agnese była bardzo dorosła, właśnie taki obraz stanął przed przestraszonym nagle markizem.
- Kochanie, wiesz, czy twój ojciec, znaczy mam nadzieję, że nie ma nic przeciwko twojemu ślubowi. Nie oddałbym cię oczywiście nikomu. Wiesz jednak, chciałbym jak najlepiej wypaść oraz przekonać go do siebie. Powinienem coś zrobić, jakoś się zachować, może lubi coś specjalnego - wypytywał narzeczoną.
- Oczywiście chciałabym podobnie - dołożyła natychmiast Sophia, raczej podniecona poznaniem nowego członka rodziny przyszłej bratowej.
- Nie, nie ma nic przeciwko. Przywykł już do swej niepokornej córki. - Agnese uśmiechnęła się. - Bądźcie sobą, on przede wszystkim nie lubi fałszu… - Wampirzyca przypomniała sobie jednego zabitego, kłamliwego wojaka. - Bardzo nie lubi.
- Oczywiście, rozumiem
- markiz liczył, iż tatko nie będzie niedyskretny pytając, jak tam ich intymne sprawy. Wtedy pewnie nawet jeśliby nie skłamał, to niewątpliwie się przymknął odpowiadając albo ogólniki, albo kompletnie nic.
- Agnese, jak on się nazywa? - pytała Sophia.
- Hm, gdzie mieszka twój ojciec? Wspominałaś, że gdzieś na północy. Czyzby podróżował? - dopytywał się także markiz. Widać rodzeństwo Colonnów ostro wzięło do siebie przyjazd najbliższej rodziny Agnese.
 
Aiko jest offline