Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2018, 19:47   #4
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tajlandia. Raj dla turystów.
Dla tych co szukają słońca, plaży, egzotycznych wrażeń.
Zwłaszcza egzotycznych wrażeń… bo to co ściągało turystów do tego kraju nie były czyste i piękne plaże, turkusowe morze, czy luksusowe przysmaki.
Za piękną fasadą turystycznego raju, kryły się kuszące do grzechu “Ewy”. Tajlandia kwitła prostytucją. I narkotykami. I innymi zakazanymi przyjemnościami, po które przyjeżdżali spragnieni ich turyści z Europy i Ameryki.
Nie były to jednak bezpieczne wojaże. Zapuszczając się głęboko w uliczki miast można było trafić do miejsc, do których się nie chciało trafić… nawet będąc kuszonym do grzechu.

I stracić coś więcej niż czas i portfel. Nerkę na przykład.
Tajlandia miała takie miejsca, do których większość białych nie powinna się zapuszczać.
Douglas nie należał jednak do tej większości. I miejscowi o tym wiedzieli aż za dobrze.
Obudził się więc cały i zdrowy w starym łóżku z dwiema młodymi,acz doświadczonymi Tajkami. Mieszkanie było obskurne, ale tanie… idealne na urlop, przynajmniej dla niego. Bo był na urlopie i przepuszczał forsę na hazard, alkohol, opium i dziwki. Plaże bowiem i zabytki niespecjalnie go interesowały. A dżungla… mu się przejadła.
Niemniej… tym razem obudziła go wiadomość na telefonie. Ktoś się wielce postarał, by znaleźć do niego kontakt i zadzwonić. Ten ktoś oferował 20 + kawałków. Wystarczająco sporo, by przerwać wypoczynek i wrócić do dżungli.

Zainteresowany? Jak najbardziej.


“Titanium Microsystems”... moloch biznesowy. Dla Douglasa… solidny pracodawca. Przejażdżka odbyła się w miarę komfortowa. Odprawa przed misją… standardowa.
Sosnowsky słuchał ją jednym uchem. Wszak jego nie obchodziły przyczyny i cele… tylko konkrety. Co mają zrobić i jak? Kogo ma słuchać. Dla dwudziestu kafli najemnik mógł poudawać dobrze ułożonego pieska i szczekać na rozkaz. Siedział z tyłu, by mieć oko na całą gromadkę i przyjrzeć się właściwie z kim przyjdzie mu się trzymać przez te… kilka/kilkanaście tygodni na wyspie.
Siedział z tyłu, w milczeniu.

Siedział, przez co nie rzucała się w oczy, jego dość masywna sylwetka oraz muskuły. Blondyn spoglądał spode łba o kwadratowej szczęce na zgromadzoną grupę, oparty o metalową ścianę pomieszczenia. Nie potrzebował się odzywać, by być zauważonym… wysoki i szeroki najemnik w szarym mundurze polowym… choć trudno było określić jakiego państwa mundurze. Brak było naszywek i pagonów. Sam mundur, był założony niedbale… bardziej dla zapewnienia wygody niż schludności. Materiał był świadkiem wielu deszczowych i upalnych dni, przez które szary kolor munduru spłowiał całkiem. No i porządne skórzane… wojskowe buty. To wszystko w połączeniu z wielodniową opalenizną, dawało wrażenie osobnika, który na misjach zagranicznych w podzwrotnikowych krajach zjadł zęby.
-... Wyprawą ze strony wojskowej dowodzi Major Baker.
Major… taaa.Gęba i nazwisko było Douglasowi znane dość dobrze. Jeden z tych sztywnych służbistów, który nie znał słowa “nie da się.” Sosnowsky nie lubił takich typków, nie lubił pod takimi służyć. Potrafił jednak przyznać, że w przeciwieństwie innych znanych mu dowódców, miał przynajmniej głowę na karku i nie wydawał nieracjonalnych poleceń.


Douglas po odprawie wylądował przy barze wybierając wygodne miejsce i zamawiając kolejne kieliszki. To była ostatnia okazja by się zabawić i upić na całego. Potem… czekały go wszak wszystkie przekleństwa regularnego wojska: abstynencja od napojów wyskokowych, pobudki i… dyscyplina. Za tyle tysięcy Douglas gotów był je ścierpieć przez parę tygodni, ale to nie znaczyło, że to się jemu podobało. Więc zapijał te smutki ignorując resztę osób przebywających w tym samym miejscu co on. Jedynie jego głośne.
- Jeszcze!
Rozbrzmiewające od czasu do czasu, wraz ze stuknięciami kieliszków, przerywało milczenie mężczyzny.

Jednym okiem najemnik zerkał za siebie: to na czarnoskórego żołnierza robiącego z siebie przedstawienie, to na mężczyzn zgrupowanych wokół ślicznych: Japonki i blondynki.
Douglas uśmiechnął się ironicznie przyglądając temu wszystkiemu. Atmosfera jak na pikniku. No cóż… jeśli wszystko pójdzie dobrze, to to będzie piknik. Mała przechadzka po tropikalnej dżungli, parę ustrzelonych zwierzątek i dwadzieścia tysięcy na koncie.

Takie zadania to Douglas lubił.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline