apięcie zagęściło atmosferę i postawiło wszelkie zmysły w stan gotowości. Stawiam rozważnie krok za krokiem, by czegoś nie nadepnąć, albo trącić. Miejsce, nawet dla laika, jawiło się jako pełne magii, a jak każdy rozsądny wie, gdzie magia tam kłopoty. Zawsze bezpieczniej zakładać, że kłopoty. Obecność jaszczuroczłeka przyjął z mieszanką niepewności oraz ulgi, a samo dotarcie do fotela zdawało się nieznośnie przeciągać, jak gdyby pomieszczenie było z gumy i usilnie nie chciało doprowadzić ich do swej przeciwległej ściany. Wreszcie jednak dotarli do celu i obeszli łukiem, by mieć lepszy ogląd sytuacji.
Ten konkretny widok podziałał na niego w pewien sposób uspokajająco, gdyż najwyraźniej rzeczywiście mieli do czynienia jedynie z trupem, na co wskazywał stan dłoni, czy też raczej stopień ich rozkładu. Ten był rzecz jasna dość nietypowy, lecz biorąc pod uwagę charakter pomieszczenia oraz zapewne brak robactwa, był w stanie w logiczny sposób wytłumaczyć sobie taką, a nie inną sytuację. Zmieniło się to diametralnie, gdy Thazar postanowił odsłonić twarz, czy też może jej pozostałości, a w oczodołach zaświeciły się ogniki.
Następnie było uderzenie, łoskot blach i dźwięk spadających tomiszczy. Mimo wszystko jakimś sposobem utrzymał równowagę, lecz stracił swą szablę, którą wypadła mu z rąk. Leżała wprawdzie dość blisko, lecz wątpił, by sięganie po nią w tej konkretnej chwili było dobrym pomysłem. Nie spodziewał się również, że truposz przemówi. Czyżby mieli do czynienia z jednym z tak zwanych liczy? Magów, którzy w plugawym rytuale postanowili zdobyć ułudę nieśmiertelności?
Rozległ się brzdęk metalu uderzającego o kamienną posadzkę. Wywołało go umbo tarczy, którą odrzucił w stronę Thazara. Sam natomiast w kilku krokach znalazł się pomiędzy truposzem i czarodziejem, a rękach jego zalśniła stal szerokiego ostrza bułatu. Przyjął defensywną postawę trzymając ciężar ciała nisko, broń zaś trzymał tak, by w razie potrzeby móc wykonać wypad i uderzyć, gdyby tamten próbował czegoś podejrzanego.
–
Nikt, kto usilnie szukałby zwady – rzekł, prawnie nie usłyszawszy słów Thazara.