Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2018, 15:26   #13
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amanda zaczęła się poruszać. Pomału unosić się i opadać. Wpatrywała się w niego przyspieszając i sięgnęła do swoich piersi. Patrzył jak zaczyna się pieścić, ściskać je delikatnie rozchylając usta. Och, to było jeszcze bardziej podniecające. Ułożył dłonie na jej biodrach i zaczął poruszać własnymi coraz mocniej. Dłonie pomagały koordynować siłę wzmacniając wspólny rytm, ale nie pozwalając, by się wysunęła.
- Cudownie - to słowo padało najczęściej, ale dokładnie tak czuł, coraz szybciej oddychając, coraz mocniej drżąc. Męskie spojrzenie wędrowało to po jej twarzy, to niżej, w miejsce, gdzie raz po raz pojawiał się jego członek, wysuwajac się z niej, pokazując niemal cały, zaś potem identycznie wsuwając, kiedy opadała w dół całą swoją mocą. Czuł doskonale, jak czerwona końcówka żołądzi szaleje wewnątrz jej pochwy, jak pieści, przesuwa się wzdłuż karbowanych ścianek dostarczając słodkiego dotyku oraz odbierając go. Kobiece piersi, które sama pieściła, właśnie to sprawiło, że poczuł już prawie szaleńczą namiętność. Jeszcze szybciej, jeszcze moment, podczas gdy nasienie, które ponownie wzbierało pod jego trzonem wywierało cudowne ciśnienie. Nacisk coraz większy, coraz mocniejszy, coraz … przed oczyma zaś wręcz mgliło się ...
- Aaa! - krzyknął strzelając gwałtownie, podczas kiedy jego dłonie zacisnęły się odruchowo na jej biodrach powodując, iż strzał dokonał się w jej tylną ściankę, w jak najgłębsze, jak najwrażliwsze miejsce. Amanda również doszła opadając biodrami na mężczyznę.


Usiadła na nim oddychając z trudem i powiedziała coś co on pomyślał całkiem niedawno.
- Jeszcze nigdy nie… nie robiłam tego tyle razy. - Uśmiechnęła się do Tomasso łapiąc oddech.
- Ja, ja też … - potwierdził głęboko oddychając mężczyzna. - O rety, to było … ufff ...jeszcze za każdym razem, no wiesz, bardziej chciałem i było coraz lepiej. Za jakiś czas to już nie mogę sobie wyobrazić - uśmiechnął się do niej. - Nie schodź z niego jeszcze, proszę - spojrzał na nią. Wyglądała tak seksownie, że chciał się napatrzyć. Jego męskość słabła oczywiście, ale tym razem jakoś wolniej niż poprzednio. - Wiesz, wyglądasz tak niesamowicie - powiedział ponownie posyłając uśmiech. - Chciałbym robić to często z tobą Amando, wiele razy, chciałbym uczyć się czegoś nowego, dawać ci jak najwięcej radości oraz cieszyć się, że jesteśmy razem, Amando - dziewczyna siedziała, Tomasso wyciągnął do niej dłonie przyciągając tak, że nie schodząc pochyliła się. Mogli się wreszcie ponownie pocałować.
Brytyjka pocałowała go namiętnie. Jej ciało zadrżało delikatnie, wywołując przyjemne falowanie w jej wnętrzu.
- Ja… nie wiem… ile czy.. To co mówię nie jest zbyt….wy...zdane... Ech nie chcę cię urazić… - Oparła się czołem o jego czoło. - Nie chcę ciebie dziś z siebie wypuszczać.
- Amando, to co mówisz jest po pierwsze cudowne, po drugie takie same, jako to co ja chcę powiedzieć, po trzecie więc podwójnie wspaniałe. Ja też nie chcę - jego słowa były gorące oraz pełne gwałtownej energii, jakby właśnie przez to chcące zaprzeczyć jej niedobrym myślom na swój temat. - Po prostu też nie chcę być gdziekolwiek daleko od ciebie, choć - akurat jego penis wreszcie zmalał na tyle, że wypadł z jej pochwy, kiedy mocno pochyliła się - choć jak widać, czasem nie każda część ciala chce słuchać. Chcę żebyś mówiła wszystko oraz chcę tego słuchać, kiedy mówisz, Amando, moja Amando … - przytulił ją bardzo mocno oraz czule, nie zmieniając zresztą pozycji, bowiem cały czas była na nim siedząc pochylona. - Oraz jeśli coś wypadnie niekoniecznie zgodnie z naszymi intencjami, zawsze można po chwili spowodować, by odnalazł właściwe miejsce - dodał cichutko.
Amanda zarumieniła się. Czuła jak z jej wnętrza znów wypływają ich soki. Znowu! To było tak niesamowite. Ta gorąca wilgoć drażniła ją przyjemnie, pobudzając jej ciało.
- To szaleństwo. Nie… nie wiem czemu tak reaguję. Nie robiłam tego dawno, ale nie spodziewałam się, że będę chciała aż tyle. - Uniosła się lekko prezentując przed mężczyzną swoje ciało. - Przepraszam jeśli jestem zachłanna.
- Zachłanna? I bardzo dobrze, chcę żebyś zawsze była zachłanna, bo ja jestem, a ty wyglądasz - uniósł się do pozycji siedzącej patrząc w nią niczym w obrazek dosłownie - niczym ktoś absolutnie najwspanialszy. Ja też nie robiłem tego dawno - przyznał się - i też nie myślałem, że tak to wyjdzie, ale teraz … wiesz teraz nie wyobrażam sobie bez ciebie … Amando, hm, może, no wiesz, może miałaś kiedykolwiek ochotę zrobić coś, kochać się jakoś specjalnie, jakoś inaczej, jakkolwiek, może masz jakąś ulubioną pozycję, miejsce chwilę, powiedz … boooo ja - zawahał się - mam i jeśli chcesz, wymienimy się naszymi pragnieniami, czy ulubionymi pozycjami, czy fantazjami, co ty na to?
- Ja… nie mam doświadczenia. Rzadko spotykałam się z kimś więcej niż raz… wiesz… oni potem znikali i… nie robiłam tego więcej niż raz w nocy… - Brytyjka mówiła coraz ciszej. - Niewiele można wtedy przetestować. Ale chcę usłyszeć co lubisz i sprawić ci nieco przyjemności.
- No wiesz, ja po prostu podobnie. Nie to, że ktoś znikał, ale szybko okazywało się, że to nie to, no i one odchodziły. Raczej więc tutaj mówię o fantazjach, czy marzeniach. Wśród nich było na przykład to, co robiliśmy pod prysznicem. Myślałem sobie, że jeśli będę już kiedyś z ukochaną, specjalną osobą, to chcę tam, no wiesz. Albo zawsze chciałem spóbować pozycji na pieska - cóż “doggy style” było własnie jednym z takich niespełnionych jeszcze rzeczy - no wiesz i tam inne, raczej na zasadzie, spróbujmy wszystkiego, czego tylko będziemy chcieli. Takiej miłości, takiego seksu, który da najwięcej przyjemności - przerwał na chwilkę. - Myślisz że to OK?
- Brzmi dobrze. - Amanda uśmiechnęła się ciepło. Jeśli tylko będzie mogła… tak chciała z Tomasso spróbować wszystkiego. - Czy…. czy chcesz mnie teraz tak wziąć?
- Chcę, jeśli dasz mi chwilkę - przyznał. - Mężczyźni potrzebują momentu na odzyskanie wigoru. Czy pozwolisz najpierw, że przez chwilę skupię się na twoich ustach i twoich piersiach. Jaaa chciałbym je popieścić - przyznał prosząco.
- Jakbyś nie zauważył jestem cała twoja. - Amanda cały czas siedziała na nim, czekając na to co zrobi.
- Zauważyłem, ale uwielbiam tego słuchać - wyjaśnił. Podniósł się na tyle, że ich usta ponownie zespoliły się. - Cudownie całujesz - wymruczał, potem ponownie spił swoje wargi z jej wargami. Na chwilkę, bowiem później pochylił się nieco próbując dostać się do jej piersi. Oczywiście mógł, ale … - … tak nam będzie wygodniej - ułożył ją na plecach na łóżeczku. Teraz mógł spokojnie zejść ku jędrnym cycuszkom, przez piękną szyję. Zatrzymał się n niej całując delikatną skórkę oraz pieszcząc ją języczkiem. Poruszał to lewo to prawo, przez grdykę, wreszcie niżej. Na dekolt, gdzie zaczynały się dwa kobiece pagórki.
- Są piękne, czy mówiłem ci już? - spytał. Po czym jego usta zaczęły się wspinać po jej prawej piersi, zaś lewą objęła jego dłoń, niczym miseczką stanika. Zaczęła się przesuwać po cycuszku, lekko go uciskając pełną dłonią, przesuwając się spiralnie ku górze, aż wreszcie dokładnie jak stanik ujmując cały atrybut kobiecości. Tymczasem usta podobnie. Zaczynały pieścić, wspinać się i otaczać wzgóreczek zdobiący pierś. Powoli wargi oraz całujący do rytmu języczek zbliżyły się do ciemniejsze obwódki otaczającej sutek. Wreszcie otoczyły jego samego. Całując oraz wciągając między nie. Lekko, ale zdecydowanie. - Jakież one są piękne - powtórzył.
- Cieszę się, że ci się podobają. - Amanda przyglądała się kochankowi. Nie wiedząc co ma zrobić z dłońmi oparła je na jego ramionach. Natomiast on przyglądał się bezpośrednio piersi oraz budzącym się do życia sutkom.
- Bardzo mi się podobają, są piękne, idealne oraz tak wspaniale, no wiesz,kiedy je pieszczę … - ponownie skupił się na piersi dziewczyny, tym razem już wyłącznie na rosnącej, twardniejącej malince oraz najbliższych okolicach. Dłoń natomiast pieszcząca drugi, uciskała lekko cycuszek tak, aby raz po raz podrażniać swoim wnętrzem różową malinkę. Brytyjka czuła jak jej głowa pomału odpływa. Każdy pocałunek, dotyk wywoływał w niej przyjemne drżenie. Nieświadomie rozchyliła nogi, już teraz zapraszając kochanka do swojego wnętrza.
Tomasso początkowo planował wziąć ją od tyłu, na pieska, ale także on był podniecony. Jego męskość stawała coraz mocniej i kiedy Amanda otwarła się, cóż, po prostu rzucił się na nią niczym chart na zdobycz leśną. Leżał na boku ale teraz wszedł pomiędzy jej nóżki łapiąc je za łydki oraz unosząc. Lubił to, lubił widzieć unoszące się kobiece biodra, wygięte ciało, które obnaża przed nim swoją tajemnicę.
- Pragnę cię - wyszeptał - moja piękna, moja droga - popatrzył w dół, gdzie jego męskość zbliżyła się do jej kwiatu. Czubk żołądzi ozdabiało kilka kropelek soczków, ale jej kwiat tak samo był zroszony. Przybliżył się, njpierw leciutko dotknął końcóweczką jej delikatnej lilijki. Potem powoli, tym razem bardzo powoli zagłębiał się w niej tak, żeby miała możność poczuć każde dotknięcie, każdy najmniejszy fragmencik ciała, którym się stykali. Chyba oszalałem, pomyślał oraz pomyślał, że jeśli tak, to najwspanialsze szaleństwo jakie kiedykolwiek go spotkało. Jego męskość dotarła wreszcie do samego końca wbijając się w nią oraz zatrzymała na chwilę.
- Jest mi tutaj bardzo tak bardzo wiesz - wymruczał niezbyt składnie.
Amanda jęknęła i spróbowała złapać oddech.
- Ale.. miałeś… - Zarumieniła się. Było jej dobrze bardzo dobrze, choć nie wiedziała ile razy jeszcze wytrzyma, a chciała sprawić Tomasso nieco przyjemności. - Myślałam, że weźmiesz mnie od… tyłu?
- Zaraz zmienimy pozycję, ale … nie mogłem się powstrzymać. Byłaś taka … nie mogłem się oprzeć ... - poruszył się parę razy w niej, ale ponownie powoli, podtrzymując wzajemne napięcie. - To teraz zmiana - wyszedł z niej bardzo szybko. Mogła zobaczyć przed sobą jego wyprostowaną na baczność męskość, skropioną, zroszoną wspólnymi soczkami. - O tak - pomógł jej obrócić się do pozycji na pieska. Lubił to, raczej w wyobraźni, ponieważ nigdy wcześniej tak się nie kochał, ale tak ułożona kobieta była straszliwie kobieca i taka bezbronna. Pochylona, wypięta do tyłu, pokazywała swoją lilijkę kobiecości i mogła tylko przyjmować to, co robił poddajac się jego działaniom oraz płynącej stamtąd rozkoszy. Ponadto wypinając pupę cudownie zaznaczała swoją płeć. Krągłe biodra, wąska talia oraz widoczna poniżej pośladków szpareczka sprawiały, iż zawsze miał na to ochotę. Jego poprzednie partnerki nie, ale Amanda chciała i sprawiało to, że był bardzo uszczęśliwiony.

Przyklęknął za nią, ustawiają dziewczynę, lekko rozkładajac jej nóżki, ażeby mógł pomiędzy nimi klęknąć.
- To mój pierwszy raz tak - powiedział. Trzymajac w dłoni penis zbliżył go do niej, po czym nacisnął. Tuż ponad tym był tylny otworek jej pupy, zaś poniżej wejście do wilgotnej, cudownej pochwy. Wszedł tym razem szybciej. Właściwie miał nadzieję, że Amanda polubi taką pozycję.
Brytyjka czuła się nieco dziwnie. Twarz wtulona w poduszkę i to że nie mogła zobaczyć kochanka nieco ją niepokoiło. Do tego pozycja nieco przypominała jej spółkujące konie lub psy,a jednak… Tomasso sięgnął bardzo głęboko, sprawiając, że aż jęknęła. Do tego te biodra, które uderzyły o jej pośladki. Było w tym wszystkim coś hipnotyzującego.
- Mój.. też… - wydukała i objęła mocno poduszkę.
- Ach! - ciała zbliżyły się do siebie sięgając samej głębi. Dłonie mężczyzny oparły się na jej biodrach sterując prędkością, pomagając łapać rytm. Kochali się w pozycji, cóż, na podobieństwo zwierząt, ale wszak wspaniałej także dla ludzi. Był głęboko. Mocno jeszcze przyciągnął jej bioderka, jakby jeszcze próbując nasunąć dziewczynę na wbijający się w jej kobiecość penis. Później leciutko popuszczał odsuwając się nieco na tyle, żeby prawie wyjść. Pomiędzy jej rozchylonymi płatkami, które szczelnie otaczały męskość, poruszał się coraz szybciej. Przód, tył, przód tył. Prawie wychodził oraz wbijał się jak najmocniej. Nawet chyba bezwiednie zaczął gładzić jej tylny otworek kciukiem. Tylko gładzić. Jego dłonie rozczapierzonymi palcami ułożyły się na pupie Amandy i kciuki były po prostu blisko tego miejsca.


Poruszał się, czuł oraz spoglądał na jej ciało, całkowicie bezbronne, uległe, pozwalające dominować wbijajacemu się mężczyźnie. Musiała mu się oddać całkiem, musiała zaufać, że chce dla niej wszystkiego jak najwspanialej. Była cudownie kobieca, tak inna od jego prostego ciała, tak wspaniale zaokrąglona, tak mocno pociągająca.
Amanda pojękiwała coraz głośniej. Czemu taki akt był tak przyjemny? Chciała go zobaczyć, widzieć jaką robi minę. Może lustro… duże… ta wizja i ruchy kochanka sprawiły, że doszła szybko z głośnym okrzykiem. Ale on jeszcze nie. Jak to bywało, dla mężczyzny każdy akt był nieco dłuższy, wraz z każdym wytryskiem każdy następny potrzebował nieco dłuższej chwili, nieco dłuższego seksu. Ona doszła, ale Tomasso jeszcze nie. Ruszał się w niej jednak coraz szybciej czując, że zaraz to będzie ….
- Ach! - jęknął wreszcie dokładnie w momencie strzału, który posłał spermę w jej głębiny. Jeszcze chwilę się ruszał, jeszcze parę nieco słabszych pocisków opuściło maleńką dziurkę na szczycie jego żołądzi. Aż wreszcie powoli zatrzymał się czując, że jest po prostu wręcz pijany rozkoszną przyjemnością.


- Amanda … to było … ach … to było … było super - wreszcie zdołał powiedzieć klęcząc ciągle za nią. Pochylił się mocno całując jej plecki. - Nie wiedziałem, że ta pozycja jest taka, taka podniecająca.
- To było… niepokojąco przyjemne tylko… - Brytyjka zawahała się. Czy powinna? Niby miała mu mówić o swoich fantazjach. - Czy miałbyś coś przeciwko zakupieniu lustra? - Obejrzała się ponad ramieniem na swojego kochanka. Jej twarz była cała zarumieniona. - Chciałabym cię widzieć.
Przez chwilę myślał, iż po prostu chciała móc się przygotowywać rano w pokoju. Potem nagle odpowiedzieć, że przecież go widzi, potem nagle zrozumiał. Jego dziewczyny może była wstydliwą kobietką, ale skrywała wewnątrz pokłady pragnień, które rozbudzone mogły doprowadzić ją bardzo daleko. Ją? Właściwie ich! Bowiem nie wyobrażał sobie kogoś innego przy sobie.
- Lustro … bardzo chętnie, świetny pomysł, ale masz jakiś pomysł, jak duże, gdzie je powiesić? - zawahał się. - Właściwie może na ścianie - wskazał jedną na boku łóżka po prawej stronie. - Albo dalej nad głową, znaczy słyszałem, że niektórzy umieszczają na suficie … Lustro hm, może zrobimy sobie z lustra noworoczny prezent, co ty na to. Jutro sklepy są jeszcze otwarte. Możemy się udać oraz coś wybrać przed odwiedzaniem palazzo.
- Chyba… najwygodniej by było gdyby było na ścianie… - Amanda lekko speszyła się i odwróciła głowę by ułożyć ją na poduszce. - Duże… marzy mi się jakiś antyk… chętnie wybiorę je z tobą.
- Nooo tooo akurat z antykami nie ma w Wenecji problemów. Wiesz, sklepów jest właściwie bardzo dużo. Problemem tylko są no wiesz, ceny. Przepraszam, ale takie lustra są bardzo drogie choć niekiedy można trafić na okazje. Hm, jeśli przejdziemy kilka sklepów może się taka trafi - noooo cóż, antyki potrafiły kosztować bardzo dużo, on zaś nie był aż tak zamożny.Jednak czasami można było dostać coś ciekawego, jeśli ktoś chciał szybko się pozbyć starocia. - Znam kilka sensownych sklepów, gdzie nie oszukują, ale starają się pomóc, oraz nie zdzierają, znaczy ze swoich - dodał szczerze.
- Chciałabym coś pasującego do łoża na dole… - Amanda mówiła cicho, widać było że wstydzi się mówienia o swoich fantazjach. - … do naszej sypialni.
- Do naszej sypialni … - powtórzył - do naszej sypialni … masz rację, kochanie, do naszej sypialni przyda się najwspanialsze lustro świata - ucieszył się. Masz świetny pomysł - naprawdę tak myślał, wszak takie zwierciadło można wykorzystać na różne sposoby. - Pomyślimy, jak je najlepiej wykorzystać - powoli opadł na łóżko układając się obok leżącej jeszcze w pozycji na pieska dziewczyny. Jego męskość już była tak mała, że nie mogła się wewnątrz jej jamki utrzymać. - Hmmmm, przytulmy się - mrucząco zaproponował Amandzie.
Brytyjka szybko wtuliła się w niego chowając swoją twarz. Powiedziała mu, że chcesz nim mieszkać gdy poznali się zaledwie wczoraj. Spanikowana przytuliła go mocniej.
- Powiedz… jeśli moje fantazje są dziwne, dobrze? - wyszeptała rozpalonym oddechem wprost w jego skórę.
- Dobrze - odpowiedział poważnie na jej obawę. - Ale słyszałem, że w uprawianiu miłości nie ma nic dziwnego, jeśli coś pasuje obydwu partnerom. Wiesz, nie używałem nigdy, ale słyszałem, że są naprawdę rozmaite dziwne rzeczy, takie przedmioty jakieś, podczas miłości. Lustro stanowi chyba najmniejszą spośród fantazji no a ponadto wiesz, ja też miałbym ochotę czasem na nie zerknąć, aby widzieć ciebie z drugiej strony - przytulił ją mocno.
Amanda przytaknęła ruchem głowy. Poczuła się nagle dziwnie bezpieczna. Może to dzięki temu, że pamiętała jak Tomasso używa bata? Pamiętała dotyk delikatnej skóry nietypowej broni, jej trzask, to jak uderzała o cele. Zadrżała delikatnie wyobrażając sobie jak ta skóra delikatnie smaga jej własną. Czemu czuła, że Tomasso nie zrobiłby jej krzywdy? Czemu mu ufała?
- Dziękuję. - Przymknęła oczy. Powinna uspokoić tą swoją pokręconą głowę.

Przez szybę usłyszeli uderzenia kościelnego dzwonu. Pięć głośnych uderzeń, które rozchodziły się na całe Stare Miasto w Wenecji. Właściwie nie było późno, baaaa powiedziećby można, nawet było już wcześnie. Ranek. Niektórzy już wstawali taką porą do pracy, zaś tacy powiedzmy piekarze nawet wcześniej, aby przygotować pieczywo, które musi trafić na szóstą do sklepów. Ta noc, najpierw spotkanie, potem pizza, potem wyścigi, potem ucieczka, potem magia … pocałunki pod mostem oraz szaleńcza miłość, której ciągle nie mieli dość. Choć chyba poczuł trochę zmęczenie. Organizm mężczyzny działał znakomicie pod względem potrzeb seksualnych, ale jednak chyba zaczął domagać się jakiego takiego poszanowania. Ziewnął rozdzierająco. Fantastyka nie wymyśliłaby, jak bardzo mu teraz było dobrze oraz tak naturalnie przy tej właśnie kobiecie. Wspólnie byli i co więcej planowali dalej wspólnie … obydwoje wspólnie … Kolejne szerokie ziewnięcie przerwało mu rozmyślanie.
- Kocham cię, wiesz - powiedział cicho tuląc ją. Nawet nie wiedział, czy nie śpi, bowiem powieki miała spuszczone, ale powiedział, co naprawdę czuł oraz naprawdę właśnie zrozumiał. Jakikolwiek kopnięty braciszek tego nie zmieni. Ponownie mocniej ziewnął. - Amando, ja spróbuję się chwilkę przespać, może się uda - wcale nie był tego taki pewny oraz nie był pewny, czy dziewczyna słyszy go, czy może także usnęła. Ostatecznie nie byłoby to niczym dziwnym po wszystkich szaleństwa tej nocy pięknej. Seks jest piękny, ale bywa jednocześnie mocno wyczerpujący.
Amanda słysząc dzwony zdała sobie sprawę, że za trzy godziny zadzwoni jej budzik. Wtulona w mężczyznę poddała się zmęczeniu i usnęła. Wydawało się jej, że słyszy jakieś słowa… miłe słowa. Ciepłe… ale ich nie rozumiała. On usnął także szybko, zaś przed snem krótko majaczyły mu się jeszcze ich niedawne wyczyny.

30 grudnia

Sobota, 30 grudnia, dzień który przywitał Amandę zapachem. Tak, dokładnie zapachem śniadania. Mogła to czuć przez otwarte drzwi, zaś z kuchni oprócz zapachów dochodziły głosy krzątającego się Tomasso, który cicho podśpiewywał “O sole mio” wyczerpując tym samym znaczną część swojego warsztatu operowego. Kawa, jajecznica, hm, czuła te zapachy. Widocznie Włoch obudził się nieco wcześniej oraz postanowił przygotować śniadaniową niespodziankę.
Brytyjka usiadła na łóżku a kołdra zsunęła się odkrywając jej nagie ciało. Wspomnienia poprzedniej nocy powróciły wywołując na jej twarzy rumieniec. Kochali się z Tomasso… i to tyle razy… Powoli wstała z łóżka czując, że jest delikatnie obolała tam na dole. Jej szlafrok podczas wczorajszych chwil namiętności pozostał w kuchni, więc zgarnęła jakąś koszulę włocha i zapinając ją na kilka guzików ruszyła w stronę źródła zapachów. Dosłownie niemal zderzając się z Tomasso, który na tacy. Carramba, to była srebrna taca mająca z 500 lat. tyle potrafiła wydedukować, albo też genialna podróba. Otóż na tej tacy stał talerz z jajecznicą, kawa, mleczko jeśli chciała oraz herbata w drugim kubeczku. Widocznie Włoch uznał, że Brytyjka może preferować poranną herbatkę. Ciepłemu fragmentowi posiłku towarzyszyła bułeczka, trochę musli oraz mleka. Włoch nie wiedział, że jego dziewczyna się już obudziła, prawie że nie wpadli na siebie, zaś tylko jakimś ekwilibrystycznym popisom udało się utrzymać tacę.
- Caro mia - spojrzenie błysnęło mu na jej widok, kiedy wreszcie stanął prosto. - Akurat zbliża się pora wstawania, a jak wstawanie, to dobrze rozpocząć je pocałunkiem - co natychmiast zrealizował - oraz śniadaniem. Co ty na to? - mężczyzna ubrany był w długi ręcznik otaczający biodra oraz dosyć śmieszne bambosze.
Amanda oddała pocałunek uśmiechając się. Poczuła się nagle… dziwnie domowo.
- Z przyjemnością skosztuję tych cudownie pachnących pyszności. - Uśmiechnęła się do mężczyzny i wróciła się do łóżka. On zaś poszedł za nią niosąc tacę.
- Ostrożnie, jest gorące, znaczy herbata - ułożył na pościeli przed nią, kiedy usiadła na łóżku. - Śniadanie do łóżka - zakomenderował - dla mojej ukochanej dziewczyny. Niestety nie ma wiele, ale Włochy to kraj ciepły. Owoce pojawią się już na wiosnę. Prawdziwe owoce, nie szklarniowe.
Także sam delikatnie usiadł obok niej, co by nie zaburzyć równowagi.
- Smacznego - uśmiechnął się, zaś Amanda mogła dostrzec, że jest już po porannej kąpieli. Widocznie wstał minimum pół godziny temu, nawet zakładając szybki prysznic.
- Nie chciałeś dłużej pospać? - brytyjka sięgnęła po kawę i upiła łyk. - Pyszne.
- Jakoś obudziłem się i już nie mogłem - przyznał poprawiając nieco tacę,która trochę zsunęła się na bok.

[MEDIA]https://www.anticstore.com/DocBD/commerce/antiquaire/romano-ischia-%7C-galleria-darte-e-antiquariato-653/objet/59011/AnticStore-Large-Ref-59011_05.jpg[/MEDIA]

Trudno było mu się przyznać, iż przez noc miał takie dzikie sny, że co cnotliwsze panienki pewnie omdlałyby na samo słuchanie owych gimnastyk. Zmęczył się snem.
- Rozumiem. - Amanda trzymała filiżankę obiema dłońmi i zaciągała się jej aromatem. Wyglądała uroczo przycupnięta na wygniecionej igraszkami pościeli, w jego niedopiętej koszuli. - Wspaniały poranek. - Wyszeptała.
- Wspaniały - potwierdził spoglądając na nią. - Czy mogę powiedzieć, że wyglądasz po prostu ślicznie? - odezwał się wesoło. Faktycznie na jego obliczu nie widać było niewyspania. - Odpoczęłaś trochkę, udało się choć chwilkę przespać?
- Tak. Spało mi się bardzo dobrze. - Amanda przyjrzała się ciału Tomasso, na dłużej zatrzymując wzrok na ręczniku. - Ty wyglądasz bardzo pociągająco.
- Kochanie, jeszcze jedna taka uwaga i wiesz co się stanie, mrrr, spędzimy wtedy tu więcej czasu tego ranka - przysunął się do niej i nic sobie nie robiąc z tego, że dziewczyna je, zaczął języczkiem pieścić jej uszko, leciutko jednocześnie podszczypując ustami. Chwytał końcóweczkę jej uszka oraz leciutko pociągał. - Cieszę się, że śniadanie smakuje - wyszeptał prosto do miejsca, które było teraz bliziutko jego twarzy.
Amanda zadrżała i ostrożnie odłożyła sztućce. Zobaczył jak jej piersi napięły się a pod jego koszulą zarysowały się dwa odstające punkty.
- Tomasso… pobrudzę pościel. - Wyszeptała i uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Jeśli odłożymy tacę na bok … - faktycznie wziął tacę, na którą dziewczyna położyła sztućce, obok na stolik, całkiem zwyczajny, nie pasujący do dawnego łoża. - Kocham cię - powtórzył słowa, które wyrzekł przedtem. - Kocham bardzo. I chcę się teraz kochać … jeśli … nie ma jeśli … jeśli ty także chcesz … - spoglądał na nią intensywnie siedząc na łóżku na boku. Jego oddech gwałtownie przyspieszył zaś na ręczniku, cóż, ręcznik zaczął się nieco uwypuklać.
Amanda zarumieniła się. Jednak to się jej nie śniło.
- Ja… ja chyba… - Opuściła wzrok i chwyciła koszulę, przez co ta bardziej opięła się na jej piersiach. - Ja ciebie też.
Mężczyzna drgnął. Przez chwilę maleńką jakby nic się nie działo, ale nagle poczuła znajomy pocałunek na swoim uszku. Tyle, że doszła jeszcze do niego lewa ręka, która dotknęła przez materiał koszuli jej piersi. Lekko muskając tam, gdzie pojawił się mały, ale widoczny pagórek.
Jego dłoń powoli objęła ową kobiecą słodycz niczym biustonosz lekko unosząc, a potem zaczęła nieco ugniatać lekko przesuwając się, podrażniając raz po raz nabrzmiała malinkę.
- Tomasso… - Amanda odezwała się rozpalonym głosem i sięgnęła do ręcznika mężczyzny. Ostrożnie pogładziła jego wypukłość.
- Ach - zareagował, zaś owa wypukłość pod jej dłonią natychmiast podskoczyła. Zaś jego dłoń odruchowo ścisnęła jej cycuszek nieco mocniej wyrywając z ust kobiety głośne jęknięcie. - To było … - zaskakujące, wspaniałe, podniecające? Wszystko! - Zdejmiesz ręcznik? - ni to spytał, ni poprosił, albo raczej i spytał i poprosił jednocześnie.
Amanda drżącą już dłonią sięgnęła do kawałka materiału i go zdjęła z zaciekawieniem patrząc co znajdzie pod spodem. No cóż, mogła się domyślić. Coś, co było w niej kilka razy, co trzymała już w dłoni, ale co pierwszy raz widziała w świetle dziennym. Wyprostowana męskość wręcz drapieżnie wysuwała się do przodu. Czerwona barwa główki była jeszcze intensywniejsza niźli przedtem, zaś żyłki na wierzchu męskości jeszcze bardziej sine. Kropelka białoprzezroczystej cieczy właśnie wypłynęła z niewielkiego otworka na szczycie owej czerwieni.
- Amando, czy … czy chcesz się kochać, czy chce wybrać jakąś, no wiesz, coś co ci najbardziej … - spytał drżącym leciutko głosem, ale widać było, że po prostu jej pragnie. Jego męskość drżała, zaś dłoń odwiedziła właśnie drugą pierś mocno pobudzając ją.
Brytyjka jęknęła cicho. Nadal… nadal wstydziła się by mu powiedzieć.
- Chcę… - Szepnęła. Odchyliła się do tyłu na łóżku, opadając na poduszki i rozchyliła swoje nogi. Tomasso dostrzegł pod swoją koszulą jej wilgotny kwiat. Amanda chwyciła dłońmi swoje uda i uniosła je tym gestem zapraszając kochanka. Absolutnie odważna. Wstydliwa, ale błyskawicznie ucząca się okazywać namiętność. Leżała pokazując mu swoje najintymniejsze miejsce. Straszliwie seksownie oraz to było rzeczywiście bardzo podniecająco. Weź mnie, kochaj mnie, posiądź mnie! Kochał ją i pożądał.
- Amando, to … to jest piękne - wyszeptał tylko podchodząc na kolanach pod jej szpareczkę. Przyklęknął chcąc ująć nóżki dziewczyny, bardzo zgrabne oraz smukłe. Powstrzymał się jednak. Tak ona pragnęła, a on chciał zrobić to wedle jej pragnień. Oddawała mu się. Widać było, że chciała, zaś on chciał ją posiąść. Ręką ustawił odpowiednio swoją męskość tak,iż dotykała jej lilijki, dokładnie odpowiedniego miejsca, wejścia do tajemniczego sezamu seksualnych bogactw. Drugą leciutko przytrzymał jej napięte bioderka. - Kocham cię oraz pragnę - słowa powiedziane bardzo poważnie, lecz jednocześnie pełne drżącej namiętności, której nie skrywał. Były wypowiedziane równocześnie z pchnięciem, które wbiło się w jej kwiatuszek. Przez mikrosekunde płateczki kryjące nieco jej pochwę, jakby chciały zatrzymać wbijający się oręż, ale też poddały się, opinając go tylko mocnym uściskiem.

Wspaniałe, po prostu wspaniałe, jak cudownie był zbudowany świat. Kobieta i mężczyzna, wzajemne dopełnienia. Oraz fastynacja. Niby budowa ciała mogła być obejrzana zarówno na lekcjach biologii, jak na tysiącach filmów erotycznych, gdzie pokazywano wszystko na wszystkie istniejące sposoby. Niby wszyscy wiedzieli o wszystkich totalnie wszystko, jednak jednak kobieta stanowiła dla mężczyzny zawsze zagadkę, tajemnicę oraz pragnienie. Jej ciało, szczególnie te najintymniejsze fragmenty były dla mężczyzny czymś, niczym Eureka dla Archimedesa. Znalazłem, odkryłem coś absolutnie niezwykłego krzyknął antyczny Syrakuzyjczyk. Wenecjanin mógłby mógłby powiedzieć teraz dokładnie to samo. Odkrywał ją, odkrywał coś cennego, wspaniałego oraz wyjątkowego. Odkrywał wspólną rozkosz oraz radość przebywania z kobietą, która kochał oraz pożądał. Odkrywał jej intymność. Było to dla niego gigantyczne odkrycie. Obrys twarzy, kształt ust, delikatność intymnych warg, falowanie piersi skrytych pod materiałem koszuli przy każdym pchnięciu.
- Kocham cię - powtórzył oraz przyspieszył ruchy już bez żadnej filozofii po prostu ciesząc się swoją wspaniałą dziewczyną. Uśmiechał się, uśmiechał i oddychał coraz szybciej. - Kocham cię Amando i kocham się z tobą kochać.
Widział jak rumieniec na twarzy kochanki rozlewa się coraz dalej. Amanda nie rozumiała jak można tak szczerze.. Tak ciepło wyznawać uczucie przy tak krótkiej znajomości. Chciała mu odpowiedzieć tym samym ale bała się, że nie zabrzmi to tak szczero. Wpatrywała się w niego z zachwytem. Chciała mu coś dać.. Cokolwiek. Wynagrodzić swoją opieszałość w wyznawaniu uczuć. Czy.. czy wspominał że podobają mu się jej piersi? Drżącymi dłońmi sięgnęła do guzików koszuli.
- P… pragnę ciebie Tomasso. - Rozpięła pierwszy guzik odsłaniając nieco ciała, a potem kolejny. Po chwili mężczyzna mógł obejrzeć jej, falujące przy każdym uderzeniu, piersi w pełnej krasie.
- Jesteś piękna - wyszeptał, albo raczej wydyszał. Patrzy na twarz kochanki oraz na jej biust. Poły koszuli opadły z niego na bok okzując cudne wzgórki kobiecości. Drżące, poruszające się wedle rytmu zespolonych ciał.
Łączyli się ze sobą. Amanda potrzebowałaby jeszcze lustra na suficie, aby zobaczyć to, co on. Mogłaby śledzić każdy moment, jak jej ciało rozstępowało się przed jego orężem, jak jej intymne płateczki pęczniały poruszając się podczas jego pchnięć, jak opinały męskość, przesuwały się po niej.
Obłęd istny. Nie minęło wszak jeszcze 4 godziny, kiedy szaleli nocą na łózku kochając się do totalnego szaleństwa. Obudzili się, było rano i co robili? Dokładnie to samo z niezmniejszoną energią oraz chęcią. Kochał ją oraz pragnął niczym wariat, zaś każdy kolejny raz tylko jeszcze bardziej zwiększał płynące uczucia oraz seksualne chęci.
- A ... man ... do ... - głęboko, głośno westchnął czując nadchodzącą rozkosz. Uwielbiał właśnie ten moment, nawet nie samego szczytu, ale jego zapowiedź. Kiedy energetyczne impulsy seksu gnały po jego ciele powodując coraz mocniejsze doznania. Biodra jeszcze przyspieszyły. - Amandooo ... - wystrzał uderzył we wnętrze jej ciała chyba najmocniej. Męskość Tomaso drgała wewnątrz niej wyrzucajac kolejne ładunki. - Ach tak, tak, tak - każdemu tak towarzyszyło gwałtowniejsze pchnięcie. Spojrzenie mężczyzny ograniczało się tylko do niej, poza tym nic. Tylko ona oraz on spojeni wspólną więzią.
Orgazm przepełniający go niemal powalił swoją intensywnością. Całe ciało drżało, usta nerwowo niemal łapały powietrze, jego samego zaś przechodziły kolejne cudowne impulsy przyjemności. Przyjemności dostarczonej przez nią, jak nigdy nikt nie uczynił tego przedtem. Amanda doszła czując jak kochanek ją wypełnia. Znów to ciepło rozlewające się po jej wnętrzu, to cudowne uczucie spełnienia i nie dająca się pominąć obecność. Jęknęła głośno, a jej ciało wygięło się w łuk eksponując wszystkie swoje walory: zaróżowioną skórę, napięte, jędrne piersi.


- Tomasso. - Wyszeptała dopiero gdy udało się jej złapać oddech i tylko tyle. Jej głowa znajdowała się w jakimś innym świecie uniemożliwiając jakiekolwiek skupienie.
Przez dobrą chwilę znajdowali się w identycznej sytuacji. Otoczeni chmurką ekstatycznej przyjemności, która przemieniała się powoli we wspaniałe spełnienie.
- Amando ... - Włoch po chwili padł na łóżku obok dziewczyny. - Niesamowite, po prostu oszalałem, ale to najwspanialsze szaleństwo, jakie kiedykolwiek mnie spotkało. - Leżąc obok niej na wznak ujął jej dłoń. Hm, o której musisz być u profesora? - spytał kobietę.
Brytyjka zerknęła na swój telefon.
- … Jakieś pół godziny temu. - Westchnęła ciężko. - Nie… nie chcę wychodzić, ale Rosso mi nie daruje.
- Uffff, poczuwam się do winy - przyznał, ale nie słychać było skruchy, raczej wypełnienie pełną uczucia przyjemnością. - Dobrze, Amando - zdecydował się proponując - to biegiem może przygotuj się i pędź do profesora. Ja tutaj też trochę ogarnę i ruszam. Długo będziesz u niego? Bowiem po tym moglibyśmy pójść przenieść twoje rzeczy tutaj oraz po antykwariatach jeszcze przed odwiedzinami palazzo, które planowane 16.00 - ustalał plan.
Amanda podniosła się z łóżka i zamarła.
- Myślisz.. Że moje rzeczy wyschły? - Spojrzała na niego pytająco, a on niestety znał odpowiedź. Nie wyschły. Ostatnio padało i w palazzo czuć było wilgoć i chłód.
- Hm, chyba nie ma sensu biegać oraz pożyczać. Koszule możesz ubrać moją, kurtkę także mam taką ogólną. Pasuje także na dziewczynę. Przebiegnięcie do twojego hotelu to 20 minut, taksówką wodną chwile krócej - zastanawiał się. Mogę ci jeszcze zapewnić, przecież wiesz, co tylko chcesz ... chociaż mam pomysł. Możemy przeszukać kilka szaf, tam są czyste ubrania, ale nie używane od dawna moje mamy. Może coś będzie pasować oraz będzie zapach jakoś przyzwoity?
- Spróbujmy. - Amanda uśmiechnęła się. - Chętnie pożyczę koszulę i kurtkę ale czułabym się nieswojo idąc naga od pasa w dół na bosaka.
Rzeczywiście, doskonale pojmował ową niechęć do pokazywanie się pół nago. Oczywiście dodając drobiazg pod postacią temperatury typu 5 stopni Celsjusza. Bowiem jakby nie było, troszeczkę mało.
 
Aiko jest offline