Pierwszy stróżował wraz z jednym zbrojnym i psami Morn. Służba była nudna. Urozmaicona była jedynie majaczeniem przez sen oraz rzyganiem Lei. Zresztą sam Mor nie czuł się dobrze, miał jakieś sense w jelitach. Zbrojny, który sprawdzi stan dziewczyny zameldował, iż ma olbrzymią temperaturę i poty. Poza tym z majaków wynikało, iż ściga ja nieumarła lady Diana. Po tym jak złożył ten meldunek, zrobi też znak mający odpędzać zły urok.
W tym czasie Amberlie obudził sen proroczy sen. Obudziła towarzyszy. Szybkim słowami opisała swój sen. Widziała dwie plamy czerni rozrastając się jedna rozrastała się z kościoła Wauken druga z Bezsłonecznej Cytadeli. Widział też wersje przyszłości, gdyby postąpiła w taki a nie inny sposób. - Muszę wyruszyć bez was, tylko z Leą towarzysze, tak tyko mamy szansę na pokonanie zła. Tutaj chora na nic się nie przyda, tam w mieście może pomóc chociażby potwierdzając moje podejrzenia. Przyślę wam za to dwa branty i dwóch zbrojnych. - to mówiąc przygotowywała zwierzę do podróży podając miksturę przygotowaną przez druidkę. - Powinni dotrzeć do was przed południem. - po czym ułożyła owiniętą w skóry dziewczynę na grzbiecie sam dosiad zwierzę tuż za chorą. ***
Obudziły was okrzyki zbrojnych oraz ujadanie psów pilnujących w wiedźmiej porze. - Atak, atak.
Gdy towarzysze wyjrzeli z namiotów ujrzeli zbrojnych siekących krzaki. Krzaki? Przecież na terenie obozu nie było żadnych krzaków.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |