Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2018, 10:57   #103
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Tajemniczy skoczek opadał w las jakieś dwadzieścia kilometrów od miejsca lądowania Rafa i Johna. Jak wiadomo kilometry w lesie liczą się podwójnie. Zebranie się w grupę nie przysporzyło kłopotów. Raz że John czuł się prawie jak u siebie, a dwa Kimberly wołała pomocy. Niestety, jak tylko John i Raf wpadli n apolankę zoabaczyli ją chowająca się za drzewem, a przed nią stał tygrys. Odwrócił łeb jak tylko usłyszał zbliżających się. Pochylił łeb, a wargi skurczyły się odsłaniając zęby. Warknął z cicha.

Ręka komandosa sama złapała kolbę pistoletu. Ale nie zdążył wyjąć broni. Polanę rozjaśnił zielony blask. Pojawiła się świecąca kula, która nagle urosła do wysokości człowieka, a jej środek zapał się odsłaniając mroczna czeluść. Zielonkawa otoczka drgała i to zapadała to pryskała zielonymi iskrami. Nagle zabłysła mocniej i zaczęła się zapadać. Tuż nim zamknęła się przez dziurę przeskoczyła czarno odziana postać w masce na twarzy. Przybysz przetoczył się i stanął na nogi. W dłoni trzymała zakrwawiony sai. Jego wygląd nieprzyjemnie kojarzył się z niedawnymi zdarzeniami. Zwłaszcza ze zdartymi w wyniku tych zdarzeń czubkami butów Rafa.

Tygrys mrużąc złowróżbnie ślepia powoli wycofał się do dżungli, najwyraźniej nie chcąc mieć do czynienia z pojawiającymi się znikąd dziwadłami.
Kimberly wciąż siedząc za drzewem zapytała:
- Co się tu dzieje? Kim wy wszyscy jesteście?


Witamy nowego gracza. Teraz wpadnijcie sobie w ramiona, albo zgodnie z tradycją MK, dajcie po pyskach

 
Mike jest offline