Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2018, 10:00   #13
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Widząc kłótnię towarzyszy, mijane przez was krasnoludy patrzyły jedynie z politowaniem. Co poniektórzy kręcili głową mrucząc coś między sobą o elfach.

Wreszcie z karczmy wyszła Lieselotte, która nie mówiąc nikomu, musiała się jeszcze “poprawić”. Może nawet nikt nie zwróciłby uwagi na jej późne przybycie, gdyby nie nagły, głośny plusk błota. A przynajmniej czegoś, co Lieselotte miała nadzieję, że było błotem.
- Och nie! Fujka! - Piskliwy głos przerwał kłótnię elfów - Buty też będzie trzeba wymienić. O, Shillen, Hassanie! - skierowała się w stronę dwójki jeźdźców - Bo ja… myślę, że jeśli Shillen się zgodzi, to zmieszczę się razem z nią na jednym koniu, nie będę musiała pożyczać twojego, Hassanie. - powiedziała, jakby trochę nieśmiało.
- Hassan jak widać, radzi sobie dobrze z Karmazynem, ale faktycznie jakbyśmy jechały we dwie, to na jego konia może wsiąść ktoś inny - odpowiedziała elfka, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny, aby pomóc jej wsiąść. Po chwili jednak cofnęła rękę.
- ale najpierw buty wytrzyj, usyfisz mi siodło… - dodała.
Magini zrobiła skrzywioną minę, patrząc w dół, po czym wytarła obuwie w jakąś kępkę trawy. Chwyciła drowkę i podciągnęła do góry.
- To znaczy… ja nie chciałam, żeby Hassan męczył się jadąc na nieosiodłanym wierzchowcu. I koń! Żeby konia nie zranił zbroją! - Lieselotte szybko się poprawiła, żeby innym nie przyszły do głowy głupie myśli. - Shillen, a co ty tu masz we włosach? - Ponownie skrzywiła się, przypominając sobie, że elfka była jeszcze przed chwilą w stajni razem z wojownikiem sama.
- Co? Gdzie? - drowka sięgnęła dłonią do włosów, nie potrafiła jednak nic tam znaleźć.
- No gdzie? Weź mi to wyciągnij!
- Auć! No nie szarp się tak, bo nas zrzucisz! Już… - Lieselotte podała drowce źdźbło słomy i wyszeptała jej na ucho, prawie się czerwieniąc - Czy wy…?
Drowka w pierwszym momencie nie zrozumiała o co chodzi czarodziejce, jednak po chwili dotarło do niej co dziewczyna ma na myśli.
- Co?! Nie! Co ty… ty mi tu insynuujesz? Jak… Nie! - zaczęła wyrzucać z siebie potok słów, bo mimo iż między nią, a wojownikiem nic się nie wydarzyło, to faktycznie sytuacja mogła wskazywać na coś innego.
- Aha. To dobrze. To znaczy… to wasza sprawa! Ja nie… - Lieselotte postanowiła w końcu ugryźć się w język, bo jej policzki zaczynały przypominać kolorem dorodnego pomidora.
- Jaką sprawa? Nie ma żadnej sprawy, zresztą skąd ci to w ogóle do głowy przyszło? - odparła drowka, unikając wzroku innych towarzyszy.
- Gorthak, bierz moją chabetę. - Wojownik wskazał głową swojego konia. - Przyda się ktoś mobilny w razie draki, jak dziewczyny chcą jechać razem.
- W ten sposób więcej osób da rady pojechać wierzchem i nie będzie musiało iść pieszo. - odparła drowka, wciąż nieco speszonym głosem po dziwnych podejrzeniach Lieselotte.
“No i załatwione” pomyślał Hassan powodując Karmazynem za resztą kolumny. Chwilę podziwiał jeszcze osadę krasnoludów zanim nie wjechali do lasu.
 
BloodyMarry jest offline