Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2018, 10:06   #14
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Drużyna wróciła wraz z Ulgrimem do garbarni. Tym razem zapach dochodzący z wnętrza był znacznie bardziej intensywny i z wyraźnie odczuwalną nutą świeżej krwi. W środku powitała was zmęczona twarz Morda, który wręczył wam kły i niedoschnięte jeszcze, choć dobrze przygotowane tygrysie skóry. Bez zwłoki odebraliście więc trofea i udaliście się dalej.
Ulgrim doprowadził was do szlaku wiodącego na północ, gdzie pożegnał was życząc szerokiej drogi i pomyślnego obrotu spraw.

Choć ścieżka kilkakrotnie zmieniała się w gęste błoto, z którego jakieś dziki pewnie robiły sobie barłóg, a raz zablokowana była przez pień drzewa, to bez trudu omijaliście te przeszkody dzięki nawigacji Shillen, która poruszała się po puszczy z niezwykłą zwinnością. Po kilku godzinach drowka przystanęła na chwilę badając otoczenie. Łowiecki zmysł rzadko ją mylił. Jakieś dwa kilometry na północ, najprawdopodobniej przy drodze,którą zmierzaliście musiało obozować pół tuzina orków.
- Stójcie. - elfka ściągnęła wodze konia zatrzymując go, jednocześnie wymuszając zatrzymanie się towarzyszy jadących za nią.
- I co Shillen, coś tam jest przed nami? - zawołał zaciekawiony Gorthak.
- Wyczuwam około pół tuzina orków. Jakieś dwa kilometry na północ. - odparła łowczyni.
- Wiem, że nie jest to zastraszająca liczba, ale wolałam was ostrzec, żeby nie było niespodzianki.
- Orki, nie poznałem zbyt wielu oprócz mojego ojca jak byłem bardzo młody, najlepiej pamiętam, takiego jednego co mi krwi na arenie utoczył ale ja mu więcej. Zobaczmy co one tu robią, może mają coś wspólnego z tym bajzlem. - Gorthak podbiegł na przód grupy i rozglądał się dookoła.
- Chcemy je ominąć? - zapytała Awen wychylając się zza Hassana.
- Moglibyśmy. Pół tuzina orków to niewielkie zagrożenie a walka może nas spowolnić - mruknął wojownik. - Z drugiej strony, mogą napaść na jakiegoś podróżnego - Hassan zastanawiał się. - Może sprawdzimy, czy gdzieś nie czai się ich więcej?
Shillen pokręciła głową.
- Wyczułabym je - odparła. - Pytanie czy nie ma z nimi innych stworzeń, ja potrafię wyczuć tylko te humanoidalne.
- Szkoda, że nie mamy żadnych zaprzyjaźnionych ptaków - stwierdził Allayn.
- Prrrr…- Saxa zatrzymała wóz widząc znak od łowczej. - Nie płacą nam żebyśmy uganiali się po lesie za orkami… chyba że mamy podejrzenia, że sześć orków sabotuje nam krasnoludy.
Hassan podjechał koniem aż pod sam wóz, aby nie musieli na siebie krzyczeć
- Shillen, znajdziesz obejście?
Drowka spojrzała na wojownika.
- Myślę, że nie powinno być większego problemu - odparła, po czym spojrzała na Karmazyna. - Swoją drogą, jak on się sprawuje?
- Spokojny jak cielę - uśmiechnął się wojownik.
- Serio? Coś ty mu zrobił? To do niego niepodobne. - Elfka zaśmiała się. - No, dobrze to poszukajmy jakiegoś obejścia.
- Sześciu orków się boicie, naprawdę? Może oni coś wiedzą? - Gorthak dał wyraz swojemu niezadowoleniu, zaciskając pięści.
- Ja się nie boję i z chęcią bym im pokazała gdzie ich miejsce, ale uważam, że walka z nimi jest też marnowaniem, czasu i energii, a jak zauważyła Saxa… swoją drogą nie wierzę, że właśnie przyznam jej rację… To nie jest część naszej misji i nie dostaniemy za to pieniędzy - łowczyni wyjaśniła pół-orkowi.
- Dopóki nas nie zaczepiają, to nie traćmy na nich czasu - poparł ją Allayn. - Ani to sławy nie da, ani pieniędzy.
- Nie mniej bądźmy czujni i nie dajmy się zaskoczyć - dokończyła złodziejka przygotowując na wszelki wypadek w zasięgu ręki kuszę gotową do użytku i dziwiąc się że drowka nie udławiła się przy przyznawaniu jej racji.
- Albo można tam pójść i zapytać, co tu robią. Wpierw spuścić łomot, bo to lubią. - Wojownika ciągnęło do walki z orkami, choć wiedział, że nie jest ona konieczna.
- Widzę, że kogoś tu wyjątkowo ciągnie do mordobicia. - Drowka wyszczerzyła zęby, a jej oczy zabłyszczały dzikim blaskiem. Sama miała ochotę na upuszczenie orkom trochę krwi, jednak zależało jej też jak najszybciej zająć się zadaniem i jak najszybciej odebrać obiecaną nagrodę.
Wojownik uśmiechnął się i zrezygnowany pokręcił głową.
- No dobra, nie będę się upierał.
- Sama bym im z chęcią nakopała do tych orczych zadków, ale jak wspomniał ktoś wcześniej… - Shillen specjalnie nie wspomniała o tym, że słowa te padły z ust zaklinacza - ...nie będziemy mieć z tego żadnych większych korzyści. No może oprócz satysfakcji. Poszukam drogi, którą ich obejdziemy. Szkoda naszej energii na tych kilku orków - dodała, po czym przekazała wodze Lieselotte i zsiadła z konia.
- Czekajcie tu.
- Z największą chęcią rozprostuję kości – zgodziła się Awen energicznie zsiadając z konia. Zaczerpnęła w płuca rześkiego powietrza, po czym zwróciła się do wojownika – Dla pana jazda konna to chleb powszedni prawda? Widać wprawę i wielką zręczność godną podziwu.
Hassan zsiadł z konia i podszedł wolno do Awen, uśmiechając się cały czas. Popatrzył jej w oczy, i leciutko przekrzywił głowę - Dałbym głowę, że usłyszałem komplement, Pani. Czyżbyś próbowała mnie usidlić Pani Awen? - stał i uśmiechał się, taksując jej twarz. Jedną rękę założył na pasek, drugą trzymał swoją glewię w nisko opuszczonej dłoni.
-Ja...nie miałam tego na myśli - odparła czerwieniąc się kapłanka, po czym dodała - Zawsze doceniam profesjonalnie podejście i kompetencje.
-Świetnie się składa, bo ja również - zaśmiał się serdecznie wojownik - To na pewno kwestia nóg. Jak koń narowisty, trzeba nieco mocniej ścisnąć - Hassan patrzył śmiało w oczy kapłanki.
- Dziękuję za radę - uśmiechnęła się Awen. - Może do końca naszej misji nauczę się lepiej jeździć konno.
Wojownik roześmiał się rozbawiony.
- Z wielką chęcią mógłbym Panią nieco poduczyć, ale chyba ciężki ze mnie nauczyciel. Męczyła byś się Pani tylko. - Wojownik uniósł brew, wciąż się uśmiechając.
- Postaram się być pojętnym uczniem - zaśmiała się kapłanka, po czym życzliwie dodała: - O ile przeżyjemy naszą wyprawę, ja w rewanżu mogę nauczyć pana obcowania z tekstem.
- Oh, skąd takie podejrzenia, że nie przeżyjemy? To tylko chwilowy problem, który najpewniej da się rozwikłać. - Wojownik mówił to z pełnym przekonaniem - szczerze wierzę w nasz profesjonalizm i jestem przekonany, że nasza współpraca będzie bardzo...owocna - również życzliwie dodał. Oczy Hassana aż błyszczały choć miał pewien problem ze zrozumieniem, o co chodzi w tym całym “obcowaniu z tekstem”.
- Tylko gdzie tu znaleźć bibliotekę? - śmiał się
W międzyczasie Lieselotte także zeszła z konia. Wyciągnęła z tobołów, które niósł jej osiołek mosiężną misę i przykucnęła z nią, kładąc ją na pół metrowej skarpie, która sąsiadowała z traktem. Zaczęła szeptać frazy w dziwnym języku, który od samego słyszenia potrafił przyprawić o ciarki. W misy umieściła drobinki węgla i suszone zioła, które rozpaliła w naczyniu, a dookoła rozniósł się zapach kadzidła. Skupiona na swoim zajęciu, nie zwracała uwagi na całą resztę drużyny i dopiero po godzinie, przed maginią zaczęło się coś materializować. Od bezkształtnej, chaotycznej masy, aż w dużego i dumnego kruka. Chowaniec rozejrzał się ciekawskimi, czarnymi oczyma po wszystkich i zatrzepotał skrzydłami.
- Jakiś ty śliczny! - rzekła Lieselotte.
Hassan spojrzał na kruka, dał kroka naprzód i delikatnie ujął kapłankę pod rękę.
- Chyba trzeba się odsunąć. Widziałem kiedyś jak coś takiego wybuchło. Niby nic się nie stało, ale potem trzeba czyścić płaszcz. - Mrugnął okiem do Awen.
Lieselotte spojrzała oburzona na odchodzącą parę.
- Nie jestem jakimś pospolitym guślarzem! Myślałam, że to wiesz! - wyrzuciła magini Hassanowi, po czym odwróciła się do nich plecami i posadziła sobie kruka na ramieniu.
- Brrr... - Saxa patrzyła na bestię na ramieniu magini. - Zazwyczaj widzi się gawrony i wrony, nagle widzisz takie bydle i wszystkie opowieści o porywaniu niemowląt przez te skrzydlate bestie zaczynają mieć sens.
- Biedne te niemowlęta - powiedział, na pozór poważnie, Allayn. - Ale kruki raczej nie mają takich zwyczajów.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 15-09-2018 o 10:13.
Obca jest offline