Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2018, 10:09   #15
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po około godzinie Shillen wynurzyła się zza krzewów i podeszła do drużyny.
- A więc tak… - zaczęła. - Niedaleko znalazłam strumień, orkowie przesiadują pewnie koło jakiegoś pomostu i czają się na przejezdnych. Możemy spróbować, przejść przez strumień, problem w tym, że jego głębokość wynosi około metra i wóz może nie dać rady. - spojrzała na wóz łotrzycy. - Na szczęście trochę dalej znalazłam kładkę po której możemy spokojnie przejechać… To znaczy, konie dadzą radę bez problemu. W przypadku wozu… da radę, ale lekko nie będzie.
- Czyli prościej i szybciej by było pozbyć się orków? - spytał Allayn.
- Prościej na pewno, szybciej niekoniecznie - odparła łowczyni. - Przeprawa przez kładkę będzie szybsza, istnieje jedynie ryzyko, że wóz się przewróci.
- W takim razie nie bawmy się z kładkami jak smarkacze, z orkami damy sobie radę, we dwóch z Hassanem damy radę je przegonić, co? - Gorthak wyszczerzył się do smagłego wojownika.
Hassan potwierdził skinieniem głowy.
- Ja bym mogła nawet przez ten zwykły głębszy strumyk jechać, najwyżej zeszłabym go przepchać, ale jak aż troje z nas poczuje się lepiej, mając swoją ‘zabawę’ z zielonoskórymi to proszę bardzo nie będę dalej oponować - wypowiedziała swoje zdanie Saxa, może upuszczenie krwi przeciwnikom to jednak dobry pomysł, ona sama wolałaby omijać bezpośrednie konflikty, ale Hassan i Gorthak to doskonali wojownicy i pewnie poradziliby sobie sami bez udziału reszty - kto wie może w ostatecznym rozliczeniu okaże się to nawet opłacalne dla nas.
Drowka westchnęła.
- No i po co ja się męczyłam z tym zwiadem. - Udawała rozczarowaną, jednak widać było, że przebieg sytuacji jej pasował. Podeszła do swojej klaczy chwyciła wodze od Lieselotte, złapała się siodła i jednym zgrabnym ruchem wspięła się na grzbiet konia.
- To jedźmy skopać kilka orczych zadków - rzuciła. Po chwili spojrzała na na Lieselotte. - Skąd masz te pierzaste bydle? Całkiem fajne.
- Ładny prawda? - zachwyciła się zwierzakiem Lieselotte - To magicznie przyzwana dusza z innego Planu egzystencji, która przybiera formę zwierzęcia, którego formę określa mag swoją siłą woli podczas rzucania zaklęcia - wyjaśniła dumnie nekromantka.
- Macie zamiar szarżować od razu czy rozgrywamy to bardziej taktyczne? - zapytała złodziejka, zastanawiając się czy Krów z wozem będą musieli kogoś stratować w bardzo brutalny sposób.
- Osobiście wolę dyskretne sposoby, ale to zależy od reszty. - odpowiedziała drowka, widać było, że do walki i zabójstw podchodzi w sposób profesjonalny, bo nie dało się wyczuć w jej głosie niechęci, którą słychać gdy zwykle zwraca się do łotrzycy.
- Hassan, Gorhtak chcecie się rzucać na oślep czy my mamy się podkraść i zdjąć paru na cichacza? - mówiąc ‘my’ kiwnęła głową w stronę elfki.
- Roztropnie jest zmiękczyć wroga przed walką. - Hassan pokiwał głową. - Podkradnijcie się, a my z Gorthakiem, Panią Lieselotte, Panią Awen i Allaynem podjedziemy traktem. Niech myślą, że nas mają. Ugryzą kamień. - Wojownik nie chciał kombinować nadmiernie na niewielki oddział orków, które również przedkładały brutalną siłę nad taktykę.
- No, zawszę mogę się z ich hersztem pojedynkować - odparł hardo pół-ork.
Saxa kiwnęła głową na znak zrozumienia.
- Allayn, zastąpisz mnie - powiedziała złodziejka mając w zamiarze poprawić swoją broń i zabierając dostatecznie dużo bełtów do kuszy.
Drowka bez słowa kiwnęła głową, po czym zeskoczyła z konia i sięgnęła po swój łuk.

Podczas gdy Shillen robiła rekonesans, Lieselotte również nie próżnowała. Na jej ramieniu siedział czarny kruk, którego przyzwała podczas swojego rytuału. Ptak obserwował z uwagą wszystko dookoła, a kiedy łotrzyca i łowczyni ruszyły na zwiad, to na polecenie swojej pani poleciał za nimi obserwując teren z powietrza. Po niedługim czasie awanturniczki usłyszały szum wody. Zwalniając tempo metodycznie zbliżały się do strumienia, aż zza drzew zgodnie z przewidywaniami Shillen wyłonił się solidny most, a za nim niewielki namiot i ognisko. Ich uszu dobiegły odgłosy czyjejś kłótni. Mimo, że strumień nie był bardzo szeroki, a roślinność trochę się tu przerzedzała, orki nie dostrzegły was, a same były na widoku. Dwa z nich krzyczały coś do siebie żywiołowo w swoim rodzimym języku, jednak nie ten widok wydawał się wam niecodzienny. Tuż za nimi z trudem dostrzegliście stworzenie, które dla mniej doświadczonych oczu mogło się z tej odległości wydać tylko kolejnym krzakiem, albo porośniętą mchem skałą. Troll siedział zgarbiony tuż obok namiotu pociągając co chwilę nosem.

Przez chwilę obserwowałyście w ciszy obrót wydarzeń, aż waszą uwagę przykuł ruch odrobinę dalej od orczego obozu. Mimo że podejście bliżej i sprawdzenie jego źródła wydawało się zbyt ryzykowne, to Lieselotte oczami swojego kruka, lustrującego orki z koron drzew, zobaczyła to, co nie udało się zwiadowczyniom - ogromną sylwetkę leśnego giganta.

- Są… - szepnęła drowka. - Tak jak myślałam. - Sięgnęła do kołczanu, aby wyciągnąć strzałę.
- To co? Zaczynamy? - spytała złodziejkę, wymieniając z nią porozumiewawcze spojrzenie.
- Mam iść przodem i pokazać ci jak się unika linii strzału towarzysza w czasie prowadzenia ostrzału? - Saxa nie lubiła wracać do tej sytuacji, która popsuła relacje między kobietami ale z uwagi, że obie będą znowu do kogoś strzelać, może łatwiej byłoby ustalić, która idzie pierwsza. A nie jak ostatnim razem, kiedy tego nie zrobiły i elfka w ostatniej chwili weszła złodziejce na linie strzału i oberwała z kuszy, co spowodowało reakcję łańcuchową, która zakończyła się jedną wielką katastrofą.
- Skupmy się może na planie, a potem to ja pokażę ci, jak nie strzelać do sojusznika tylko do obranego celu - odgryzła się Shillen. - Do dzisiaj noszę bliznę po twoim nieudolnym strzale, ale powspominamy sobie później, leć.
Saxa przytaknęła i ruszyła przodem skradając się do dwóch kłócących osobników. Szykując się do idealnego strzału.
Drowka po cichu podążyła za Saxą.
- Strzelamy jednocześnie. Wybieraj, którego bierzesz - szepnęła, przyklękając obok łotrzycy i szykując łuk.
- Biorę tego z lewej - powiedziała złodziejka ustawiając się do strzału - Na trzy?
Elfka skinęła twierdząco głową.
- Raz…- zaczęła odliczanie Saxa.
- Dwa…- dołączyła elfka.
- Trzy..- powiedziały razem i dwa pociski poleciały w stronę zielonoskórych.

Hassan wolno prowadził konia. Uśmiechnął się pod wąsem, czując, że kapłanka z tyłu chyba też wprawnie jeździ na koniu.
- Podjedziemy do tego drzewa. Gorthak, jak dziewczyny zaczną strzelać zablokujemy most. Pani Awen i Pani Liesellote wezmą ich czarami z obu stron zza drzew. Allayn... Troll? Na pewno masz coś ognistego w zanadrzu? Zostawmy wóz tutaj, bo jak gigant go zobaczy, to Saxa się wścieknie widząc na nim jakiś kamień. - Wojownik zachichotał i podjechał do drzewa. Potem zsiadł z konia, ujął mocniej glewię i czekał, aż świsną strzały łotrzycy i łowczyni.
Pomysł z ukryciem wozu był czymś, co Allayn poparł bez chwili wahania. Saxa miałaby złamane serce, gdy jej domkowi na kółkach coś się stało, dlatego też półelf odprowadził wóz na skraj drogi, gdzie pojazd był niewidoczny i, teoretycznie przynajmniej, bezpieczny.
- Troll, to przynajmniej nie będzie nudno, tak my z Hassanem frontu, a reszta niech wspiera jak będzie trzeba, ale dajcie nam się trochę rozruszać… - Gorthak zrobił młyńca swoim toporem, gotów do działania.
- Z miejsca, w którym ukryli się nasi zwiadowcy nie widać za dobrze tego giganta - poinformowała Lieselotte, gdy jej całkowicie czarne oczy ponownie przybierały swój naturalny, niebieski kolor. Chwilę po tym przyleciał jej kruk i usiadł jej na przedramieniu. Nekromantka pogłaskała go po łebku i powiedziała prawie szeptem:
- Polecisz teraz do Shillen i Saxy. Powiesz im “gigant”. Teraz leć!*
- Kolejna miła niespodzianka... - powiedział równie cicho Allayn. - Czyli faktycznie kładką byłoby szybciej - dodał żartobliwym tonem.
 
Kerm jest offline