Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2018, 23:53   #154
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Przed bitwą.

Fala zombie nadciągała powoli, lecz nieubłaganie. Na początku widział ją tylko wysforowany przed grupę Loftus, którego działania spowodowały magiczną ciemność na prawej flance wroga.

Inni... cóż, głównie to czekali. Oleg przygotowywał płonące strzały, Diuk podszedł dwa metry do przodu i ustawił się obok Waltera, Leo wzięła kilka płonących patyków, wyszeptała coś do ucha Barona, a potem poszła... po coś. Przy najbliższym ognisku zorientowała się, że właściwie to nie wie po co idzie i wrzuciła patyki do niego.
Gustaw zignorował szepty akolitki i razem z Galebem poszedł po worki z obrokiem, by z nich zbudować "barykadę". "Skwarek", jak pieszczotliwie zwano krasnoluda, mimo krótszych nóg zdołał chodzić szybciej i zabierać więcej ładunku naraz, a dzięki jego wiedzy rzemieślniczej worki trzymały się lepiej niż wydawało się, że powinny. Sierżant Laluś, któremu zawsze gadanie szło lepiej niż robota za to strzelił taką mowę, że nawet jego oratorskie zdolności nie pomogły. Nawet jeśli jego żołnierze nie byli wcześniej przekonani o nadchodzącej zagładzie, to teraz już tak.
Bert, zwany ostatnio Kulką przygotował sobie dwie "kulki" i kuszę. A Detlef zajął pozycję Galeba na skraju linii obrońców, częściowo skryty za barykadą. I czekał, jak reszta.

***

Rundy 1-4

Zombie były zbyt głupie by się zatrzymać lub choć zwolnić. I paradoksalnie, właśnie dzięki temu marsz nieumarłych zwolnił - wystarczyło, że jeden się potknął, na nim przewrócił się drugi i trzeci, czwarty wlazł w zator i się zaplątał... po krótkiej chwili leżało lub stało w korku już kilkadziesiąt stworzeń, a te za nimi również były zablokowane. Lewa flanka nie została objęta czarem wędrownego czarodzieja i postępowała do przodu normalnie, zbliżając się do niego na dziesięć metrów.
Pierwsi nieumarli wstąpili w blask rzucany przez rozpalone przez Olega ogniska.
I wtedy dopiero Ostatni ich zobaczyli. Mimo odległości, ciemności i dymu z pożaru (Karlowi udało się podpalić trawę przed linią Ostatnich) zombie wywierały wielkie wrażenie. Połowa drużyny zmartwiała. Walter, Karl, Gustaw i Detlef (Szarpidrut, Kloc, Laluś i Wybuch) nie byli w stanie nic zrobić. Leo (Młoda) nie była szczególnie przerażona, wierzyła, że bogowie ją ochronią, wędrowiec Oleg (Flaszka) w pijanym widzie widywał nie takie rzeczy, ignorował więc nieumarłych i rozpalił mały ogień by było od czego zapalać strzały. Bert (Kulka) i Galeb (Skwarek), skupieni na mechanizmach spustowych kusz, wycelowali i wystrzelili, jak na komendę. Pociski zniknęły w mroku. W tych warunkach trudno było powiedzieć czy trafili. Loftus vel Badyl miał tego dnia sporo szczęścia do czarów. Wiatry magii słuchały go, a osiągany poziom mocy pozwalałby mu na rzucanie nawet trudniejszych czarów. Teraz jednak, gdy zombie były coraz bliżej, a on nie miał żadnego wsparcia, delikatnie zaczęły trząść mu się dłonie i choć dwukrotnie już, już, niemal splatał pasma Ulgu, ostatecznie przeciekły mu między palcami.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 18-09-2018 o 23:16.
hen_cerbin jest offline