Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2018, 14:26   #14
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Szafy stały na tym samym piętrze w dwóch osobnych pokojach. Pokrytych dosyć kurzem, ale widać było, iż niekiedy są sprzątane.
- Gospodyni czasami robi tutaj jaki taki porządek - wyjaśnił wskazując na szafy. - Oczywiście nie wewnątrz, ale przeciera kurze.
Były wszystkie co do jednej bardzo stare, najmłodsza pewnie miała ponad sto, może sto pięćdziesiąt lat oraz oczywiście wszystkie wymagały odnowienia prezentując się obecnie po prostu kiepsko. Jednak podczas swoich najlepszych lat prezentowały się ładnie. Brytyjka oceniała je na XVIII wiek, poza tą jedną, trochę młodszą. Wszystkie były ładnie zdobione ora przeważnie wykonane z ładnego orzecha.
- Matka wyjeżdżając zostawiła tutaj właściwie całą swoją garderobę. Wszystko. Oceniła bowiem, iż nie ma sensu targać cokolwiek do Ameryki. Jaaa wiesz ... nie znam się na kobiecych strojach, mogę pomóc, ale musiałabyś mi mówić, czego szukać. Ubrania są ułożone, matka jest porządnicką skrupulantką - dodał ponadto otwierając wszystkie sześć sympatycznych szaf. Faktycznie, wewnątrz wszystkie ubrania były ładnie ułożone oraz odpowiednio posegregowane.
Ubrania były w dobrym stanie i część nawet pasowałaby do tego co było obecnie modne. Problem był jedynie z tym, że Amanda była wyższa od matki Tomasso i miała typową figurę w kształcie klepsydry. Szybko okazało się, że będzie musiała poradzić sobie w sukience, lekko przykrótki rajstopach i lekko ciasnych butach. Za to piękny dwurzędowy płaszcz okazał.się być idealny… no może byłoby lepiej jakby go poluzować w okolicy piersi. Pomógł brak stanika i tylko jedna warstwa ubrań.
- Pięknie ci - powiedział, choć momentami owa kompozycja ubrań wydawała się nieco dziwna.
- Jest cudownie. - Uśmiechnęła się do swojego kochanka. - To… zjemy razem obiad?
- Bardzo chciałbym - powiedział - jednak kiedy ... wiesz kochanie, kiedy wypuści cię profesor Russo. Musimy jeszcze przenieść twoje rzeczy - oczywiście istotne, żeby miała się jak ubrać. - Jeśli zaś nie wyrobimy się z przejściem po antykwariatach, możemy to zrobić później kiedykolwiek. Umówmy się tak: teraz odprowadzę cię do profesora oraz zerknę to tu to tam po antykwariatach, podzwonię, czy mają większe, historyczne zwierciadła. Jednocześnie czekam na twój telefon, że jesteś już po wspomnianym spotkaniu. Wtedy umawiamy się co do szczegółów obiadowych oraz decydujemy, co nam się uda zrobić. Kocham cię - zmienił na chwilę temat. - Cudowna moja, co ty na taki plan? - spytał kobietę.
- Brzmi dobrze. - Amanda uśmiechnęła się. - Chwilkę na pewno tam posiedzę… godzinę max dwie. Musimy ustalić program moich wykładów. Ale po tym jestem cała twoja.
- Wobec tego mamy już podjętą decyzję - ucieszył się Tomasso. - Dokończmy jeszcze jedzonko, może kawa ...

Jakiś czas potem ruszyli. Dzień był słoneczny, lecz dosyć chłodny. Jednak oczywiście lepsze to od deszczu, który na parę niedawnych dni opanował Wenecję. Było stosunkowo rano, turyści jeszcze spali o takich porach po nocnych imprezach, przeto nie było tłoczno. Przechodząc Amanda widziała, iż Tomasso wymieniał uprzejmości, musiał mieć całkiem sporą grupę znajomych. Nie było jednak gospodyni. Kiedy wychodzili nie słychać było codziennego hałasu sprzątania. Weekendy pani Polenta craciatelli miała bowiem wolne. Jednak już na ulicach widać było, iż bongiornował do wielu sklepikarzy oraz spacerowiczów. Amanda zaprowadziłą ich najpierw do hotelu gdzie odprowadzani zaciekawionym spojrzeniem recepcjonistki, dostali się do pokoju Brytyjki. Pierwsze co rzuciło się Włochowi w oczy to to, że SInclair się nie rozpakowała. Rzeczy leżały ułożone starannie w walizkach. Rzeczy których używała były wyprane i złożone przy wejściu i jakby gotowe by znów włożyć je do walizki. Zupełnie jakby kobieta w każdej chwili gotowa była opuścić hotel. Czyżby to przez brata?


Pokój okazał się być apartamentem złożonym z salonu z aneksem kuchennym, łazienki i sypialni. Już w progu Amanda zaczęła zdejmować z siebie pożyczone ubrania i złożyła je starannie i odłożyła do kosza przeznaczonego na branie. Zupełnie naga uśmiechnęła się do Tomasso i zabrała za wybieranie czystych ubrań z walizek.
- To zajmie tylko sekundkę.
- Ależ oczywiście - no nic dziwnego, że chciała się przebrać. Wszak każdy chyba najlepiej czuje się w swoim stroju, dopasowanym do wymiarów oraz oczywiście gustu. Ale nie dało się zaprzeczyć, iż podobała mu się owa nagość dziewczyny. Gdyby nie potrzeba spotkania … gdzie i tak się spóźniła, to przypuszczalnie nie skończyłoby się tylko na oglądaniu, oj nie. Czuł bowiem, jak napięcie niektórych części jego ciała gwałtownie rośnie, zaś języczek zaczął odruchowo oblizywać wargi.
- Kochanie - powiedział wreszcie - jeszcze chwila, a profesorek się nie doczeka. Kusisz moja droga, kusisz mocno.
Amanda obejrzała się na niego lekko zaskoczona, odkładając na łóżko komplet czerwonej bielizny. GDy dotarło do niej o co mu chodzi zarumieniła się delikatnie.
- Wiesz… przyznaję, ze zawsze chciałam skorzystać z tego łóżka inaczej niż śpiąc. - Wyjęła z innej walizki ciepłą sukienkę w odcieniu ciemnej czerwieni. - Może… - Widać było że się waha. - ubiorę się w łazience?
- Chyba jednak, że profesor wytrzyma jeszcze chwilkę, jak uważasz? - widać było, że ma na nią wielką ochotę. Skrzące spojrzenie, pokryte leciutka wilgocią usta oraz niewielka wypukłość na jeansach dowodziły pragnienia seksu. Wreszcie podszedł do niej, nie mogąc już wytrzymać. Odłożył sukienkę na bok, którą trzymała, oraz zaczął intensywnie, namiętnie całować.
- I… tak.. Wysłałam.. Mu sms’a. - Amanda próbowała przekazać mu jakąś informację ale jej ciało stanowczo wolało się skupić na pocałunkach. Przywarła do mężczyzny nagim ciałem.

Zawsze chciała wykorzystać to łóżko do czegoś innego niż zwyczajne spanie. Włoch pragnął zaś spełnić pragnienie dziewczyny. Tulili się, ona przywarła do niego, on zaś ją objął sunąc dłońmi po jej nagich plecach. Nagle poczuła jego dłonie spływające na jej pośladki, ujmujące je, zaciskające się na nich oraz jeszcze bardziej przyciągające. Usta zaś Tomasso wpiły się mocniej w jej słodkie wargi.
- Amando ... - cichy głos mężczyzny dotarł do jej ucha, kiedy już była prowadzona te parę kroczków w stronę łóżka.

Usiedli obok siebie na brzegu łóżka całując się. Ich usta nie odrywały się od siebie, podczas kiedy jego prawa dłoń obejmowała pieszcząc jej słodki cycuszek. Amanda z pewnością siebie, na którą nie pozwoliłaby sobie jeszcze poprzedniego wieczoru sięgnęła do jego spodni i drżącymi palcami zaczęła je rozpinać. Włoch widział jej nagie ciało oświetlone sączącym się przez, wypełniający okno, witraż światłem. Na jej gładkiej skórze i jasnych włosach tańczył liczne kolory. Oderwała się na chwilkę by na niego spojrzeć.
- Jak… masz ochotę mnie wziąć?
- Mrrr - wymruczał namiętnie - zobaczysz kochanie. Jego usta zaczęły spływać z jej warg niżej, zaś sam Włoch przeniósł się z łóżka na podłogę. W rezultacie ona siedziała na skraju hotelowego łóżka. Tymczasem Tomasso klęczał pomiędzy jej nogami dobierając się do jej kwiatu swoimi ustami. Dopiero później planował unieść jej nóżki oraz kochać ją stojąc przy leżance, podczas gdy ona leżałaby na wznak na niej.
- Jesteś cudownie smaczna - wyszeptał, kiedy jego usta dotknęły jej kwiatu oraz zaczerpnęły kobiecego nektaru.
Amanda jęknęła równie zaskoczona co poprzedniej nocy. Jakoś świadomość tego, że ktoś dotyka jej intymnych miejsc ustami wywoływała w niej dziwny dreszcz. Z rozchylonymi szeroko nogami wpatrywała się w poruszającą się nieznacznie poruszającej się czarnej czuprynie. Czuła mokry język na swym kwiecie i nagle dotarło do niej, że bardzo lubi to uczucie.
- To cudowne… - Szepnęła cicho pomiędzy jęknięciami które wyciągał z niej Włoch.
Słowa dziewczyny przynosiły dumę prawdziwemu mężczyźnie. Właściwie przeto nie ma co się dziwić, że Włoch poczuł się bardzo mile połechtany pod względem swojego męskiego ego. Jeszcze wzmocnił wysiłki, jeszcze szybciej jego języczek spacerował wewnątrz jej wąwozika, szczególnie skupiając się na najwrażliwszych punktach, które zaczynał powoli poznawać. Jednocześnie pieszcząc zdejmował ubrania.
Uniósł twarz powstając i podnosząc nogi Brytyjki. Dziewczyna leżała teraz plecami na łóżka, mężczyzna zaś stał na ziemi w odpowiednim miejscu.
- Amando ...
Męskość Tomaso chwiała się chwilkę przy jej nasączonym śliną oraz soczkami kwiatku. Był rozwinięty, mokry oraz obłędnie różowy. Wyginał mocno jej nóżki do góry oraz jeszcze dalej ustawiając kobietę tak, by ich zetknięcie było jak najłatwiejsze oraz najgłębsze.
- Amando - dotknął męskością jej płateczków - kocham cię - powoli, lecz jednocześnie energicznie pchnął do boju swojego rycerza tak, by dotarł do samego końca tajemniczej jaskini kobiecości. Aż jęknął, kiedy ciała połączyły się, zaś jego penisa objęły mocno ścianki jej pochwy. Były ciasne, ale też elastyczne oraz przesiąknięte wilgocią, idealne całkowicie, wspaniale kobiece.
Amanda która całkowcie oddała się cudownym doznaniom jakie zapewniał jej język kochanka, nawet nie zorientowała się, że nagle jej plecy dotknęły miękkiego łóżka. Za to obecność mężczyzny w swoim wnętrzu poczuła mocno i szybko wyrwało ją tą z rozmarzenia jakiemu się poddała. Jęknęła głośno, czując jak jej ciało zacisnęło się na męskości Włocha.
- Tomasso. - W jej głosie pojawiło się zaskoczenie pomieszane z rozkoszą.
- Amando ... - poprzez pokój rozległ się cichy, pomieszany z głębokim westchnieniem głos, później zaś dały się słyszeć jedynie odgłosy uprawiania intensywnej miłości. Westchnienia, jęki, chrapliwe oddechy ...

Tomasso poruszał się w niej coraz szybciej, ale nagle zwolnił.
-Amando chciałbym ... chciałbym teraz tak ... - powoli z niej wyszedł, ale potem już wszystko działo się szybko. Uniósł jej bioderka obracając do pozycji na pieska, ale tak iż ona klęczała przy boku, on zaś stał za nią. Nacisnął lekko na barki dziewczyny tak, by obniżyła głowę wypinając jednocześnie pupę. Amanda poczuła się dziwnie ale nie zaprotestowała. Powie mu o tym później.
- Jakaś piękna ... - wyszeptał zdając sobie sprawę, iż będzie lubił taką pozycję.
Cipka była rozchylonym kwiatem, mocno zroszonym. Palisko stojącego za nią mężczyzny wbiło się w nią mocno. Tym razem szybkiej oraz od razu szybko zaczęło się poruszać.
Brytyjka jęknęła głośno. To było dziwne… zbyt dziwne. Nie widziała go… to mógłby być każdy. Przymykając oczy wsłuchiwała się w głos kochanka. Chwyciła się pościeli i zacisnęła na niej piąstki. Każde uderzenie wyduszało z niej odgłosy rozkoszy.

Poruszał się w niej i nic więcej nie docierało, nawet natarczywe pukanie do drzwi. Było gdzieś dalej, podobnie jak inne odgłosy.
- Amando ... - jęknął. - Docho ... - doszedł w niej. Czuł jak jego męskość się spina, jak biodra coraz mocniej uderzają jej pupę, jak gwałtownie przesuwa się w niej wbijając coraz mocniej, wręcz dochodząc samą końcóweczką do tylnej ścianki. - Ach! Tak, Ach! - wyjęczał głośno nawet nie słysząc, iż jakiś głos odzywa się w rytm stukania.
- Signorita Sinclair, mogę posprzątać? Nie ma napisu: "Nie wschodzić" - pokojówka, która sprzątała pokoje mogłaby wejść, ale wyczuła, iż wewnątrz nie rozgrywa się coś zwyczajnego, coś takiego codziennego.
- Nie! - Amanda ni to wyjęczała ni krzyknęła dochodząc. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Po im zaś przyszła gwałtowna fala przyjemności. Podobnie jak przy Tomasso, który wręcz zachwiał się na nogach z uderzenia cudowną energią seksu.


- Signorita, czy wszystko w porządku? - pokojówka nie dawała za wygraną. - Dobrze się pani czuje?
- T..tak. - Amanda z trudem łapała oddech. - Za kwadrans… dobrze?
- Za kwadrans? Dobrze, czy … czy potrzebuje pani czegoś? - pokojówka miała jak najlepsze intencje. Pewnie słyszała rumor oraz jęki upojne kochanków. Pewnie właśnie podpowiadająca wyobraźnia kreśliła jej jakiś szaleńczy scenariusz filmu jamesobondowego. - Na pewno wszystko w porządku? - dopytywała jeszcze pewnie gotowa na to, by własną kartą odkliknąć elektroniczną blokadę oraz wejść do pokoju. Tymczasem właśnie Tomasso dochodził do siebie potrafiąc opanować się na tyle, iż nie grał nerwami pokojówki odzywajac się. Był wręcz oszołomiony przyjemnością wspólnej igraszki, ale wsadził sobie dłoń do ust, aby nie jęczeć. Wyszedł jeszcze z Amandy oraz klapnął przy klęczącej nadal dziewczynie na łóżku. Obdarował jej bok namiętnym pocałunkiem.
- Wszystko… wszystko dobrze. Dziękuję. - Brytyjka opadła bez sił na łóżko. - Niczego nie potrzebuję.
Odpowiedziała jej cisza. Dopiero później doszedł do ich uszu jakby odgłos przetaczania owego wózka pokojówki.
- Kocham cię - powiedział niezbyt głośno do swojej dziewczyny. - Kocham cię Amando - ucałował jej usta - ale chyba masz kwadrans na kąpiel, bowiem ponownie spróbują rozwalić ci drzwi - uśmiechnął się do niej patrząc, na jej piękne ciało, szczególnie na ... seksowny nosek.
- Tak… chyba tak. - Amanda westchnęła ciężko. Obejrzała się na mężczyznę i uśmiechnęła ciepło. - Brakuje mi twego widoku podczas takiego seksu.
- Wobec tego musimy się śpieszyć oraz kupić wspomniane lustro - pomyślał, iż wprawdzie on miał zdecydowanie lepszy widok, że patrzył na jej pośladki, plecy, na wchodzący w nią i wychodzący penis, jednak dodatkowe zerknięcie z boku mogłoby być cudowne. Wspaniale wygięta kobieca sylwetka, bujające się przy każdym pchnięciu wspaniałe piersi, wyraz twarzy … - Musimy kupić - potwierdził.

Dziewczyna ruszyła pod prysznic, zaś on zaczął się szybko ubierać. Nie chciał ingerować w walizki, ale przynajmniej ułożył odpowiednio pościel na łóżku oraz po prostu czekał na ukochaną Amandę.
Brytyjka wyszła spod prysznica już całkowicie ubrana. Choć sięgająca zaledwie połowy uda sukienka, kusiła by ją podwinąć. Musiała przyznać, że odrobinę się martwiła. Czemu Tomasso lubił tą dziwną pozycję? Czy robiła dziwną minę. Wychodząc starała się być pogodna.Najważniejsze, że czuła się z nim dobrze.Wydobyła z torby odrobinę lżejszy płaszcz i uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Idziemy?
- Oczywiście - przyjął zadowolony to, iż dziewczyna potrafiła być szybka podczas przygotowań. - Weźmy twoje walizki, zaś podczas wychodzenia załatwisz sprawy z hotelem - Włoch nie miał pojęcia, jak wyglądała jej umowa oraz czy była okresowa, czy przedłużana stale. - Jeśli oczywiście tak można - zaproponował spoglądając na nią, jakby oczekując na decyzje lub potwierdzenie.
Ich przygotowania do wyjścia przerwało pukanie.
- Signorina, jestem już. Kwadrans minął. Czy mogę wejść posprzątać? - pojawiła się pokojówka, ale wydawało się przypuszczając po szeptach, iż pod drzwiami jest jeszcze parę innych osób.
- Tylko tą małą… - Amanda zdążyła jedynie wskazać na niewielką walizkę, będącą najwyraźniej jej bagażem podręcznym. - Chwileczkę!
- Nie chcę robić zamieszania w hotelu. - Brytyjka uśmiechnęła się do Tomasso. - Potem każę posłać do palazzo jeszcze dwie walizki. - Rzeczywiście walizek było sporo na pierwszy rzut oka 5 ale Włoch nie był pewny czy jakaś nie znajduje się w łazience. - Wypowiem się już w nowym roku. Gdy wszyscy wrócą z wyjazdów.
- Zapraszam. - Amanda zwróciła się ponownie do drzwi i zabrała się za pakowanie laptopa i rzeczy potrzebnych do spotkania z profesorem.

Pokojówka okazała się, ku zdziwieniu Tomasso, dosyć młodą dziewczyną. Ku zdziwieniu, bowiem jej głos brzmiał tak bardziej chropowato, ale cóż, głosu nikt sobie nie wybiera. Miała ciemną sukienkę po kolana, biały fartuszek oraz pchała przed sobą wózek.
- Dzień dobry pani, państwu ... - poprawiła się patrząc nieufnie na pannę Sinclair oraz nieznajomego mężczyznę, zaś za nią stało kilka uważnie wpatrujących się pracowników hotelowych.



Dostrzegając, iż chyba sytuacja jest pod kontrolą, wspierający nieufną pokojówkę pracownicy poszli do swoich obowiązków.
- Jakieś specjalne życzenia, miss Sinclair? - spytała pokojówka biorąc się za poprawianie łóżka po nieudolnych próbach Włocha.
- Będę potrzebowała by przesłano dwie moje walizki do palazzo należącego do Pana Viscontiego. - Amanda skończyła się pakować i uśmiechnęła się do pokojówki. Tak jak ją uczoną najważniejsze to robić dobrą minę. - Czy były do mnie jakieś wiadomości?
- Nie wiem, proszę pani, jestem tylko pokojówką, ale wydawało mi się, że na portierni czeka na panią jakiś liścik oraz bukiet kwiatów. Musiałaby się jednak pani zapytać obsługi recepcji. Oczywiście walizki będą dostarczone, czy mogę prosić adres?
Visconti podał jej.
- Dziękuję, jutro wieczorem będzie dostarczone.
Amanda westchnęła ciężko.
- Kolejny bukiet… - Poprawiła torbę na ramieniu i spojrzała na Tomasso. - Idziemy?
- Tak, chodźmy - podał jej ramię oraz ruszyli.

Bukiet, który znalazła Amanda w portierni był wyjątkowo duży. Bardzo różne kwiaty połączone, trzeba było przyznać, nadzwyczaj zręcznie. Wyglądało wspaniale, zaś oczywiście liścik dołączono na różowej wstążeczce.
- Miss Sinclair, dobrze, że pani jest - wskazała bukiet oraz list. - Przed chwilą jakiś gentleman przyniósł to - zniżyła usta do szeptu - ten gorący, który był wtedy - popatrzyła średnio sympatycznie na Tomasso. Ewidentnie przegrał starcie ze wspaniałym nieznajomym.
- Dziękuję. Czy był jakiś list? - Amanda przyjrzała się bukietowi szukając ewentualnego liściku. - Czy przekazała Pani moją prośbę?
- Oczywiście, ale on chyba jest bardzo zaangażowany. Powiedział, cytuję: “Kiedy dama wygłasza takie słowa, to tylko bardziej pragnę ją zdobyć.”
Tomasso niemal usta otworzył.
- To jakiś znajomy? - spytał zdziwiony Amandę.
- Nie mam pojęcia kto i nie mam najlepszej opinii o ludziach, którzy nie chcą się przedstawić. - Amanda uśmiechnęła się do Tomasso po czym powróciła spojrzeniem do recepcjonistki. - Proszę je zanieść do pokoju. Po obchodach sylwestrowych będa się przenosić do innego lokum, ale ustalę wszystko z właścicielką, dobrze?
- Ooo, opuszcza nas pani? Oczywiście, przekażę pani dyrektor. Ona teraz wyjechała, będzie kilka dni po Sylwestrze, zastępuje ją pan kierownik Fabiano, jeśli będzie panic zegokolwiek potrzebować - widać było, recepcjonistka była osobą gadatliwą, uwielbiającą udzielać potrzebnych oraz niepotrzebnych informacji.
- Chodźmy - zwrócił się do Brytyjki Tomasso wpadając w jakąś wolną przestrzeń podczas wypowiedzi pokojówki, która musiała wreszcie nabrać oddechu - odprowadzę cię do profesora, zaś sam spróbuję podzwonić po antykwariatach.
- Dziękuję za tą informację. - Amanda skłoniła się i ujęła pod ramię Tomasso. Gdy wyszli z recepcji odetchnęła z ulgą. - Nie lubię takich sytuacji.
- Ale właściwie co się stało? Nie znasz tej osoby, która przyniosła kwiaty? - sam się zdziwił próbując się upewnić, co jest grane. - Przy okazji, idziesz na tramwaj wodny, czy jesteś umówiona gdzieś na Starym Mieście?
- Na uniwerku. Mam zobaczyć swoja salę i inne takie. - Amanda dała się prowadzić mężczyźnie. - Nie znam tej osoby, wysyła mi liściki, w których się nie podpisuje. Uwielbiam kwiaty, a te są przepiękne, ale to dla mnie niekomfortowa sytuacja.
- Na uniwerku … - powtórzył - … czyli niedaleko Grand Canal. Chodźmy - daj, poniosę - wyciągnął rękę, żeby przejąć od niej walizeczkę. Czy tamto lustro ma być jakieś specjalne? Wiesz bardziej wiszące, stojące … bowiem domyślam się, iż raczej duże?
- W sumie chyba mi obojętne czy będzie stało czy wisiało. Marzy mi się takie z metr na dwa. - Amanda uśmiechnęła się ciepło wyraźnie zadowolona ze zmiany tematu. Podała mężczyźnie torbę i już swobodniej ujęła go pod ramię. Jej brat pojawi się prędzej czy później, a ona.. Chce się cieszyć obecnością Tomasso tak długo jak to tylko możliwe.
- Takie wielkie? Cóż, spróbujemy. Dostać nowe lustro takiej wielkości nie jest problemem, ale takie mające dawny styl … ale zobaczymy, wierzę, że się uda - rzeczywiście miał nadzieję, że tak, natomiast co do tamtego dostarczyciela kwiatów … dziwne. Po prostu liczył, że się odczepi, kiedy zrozumie, iż Amanda ma swojego chłopaka.

Szli akurat koło restauracji, gdzie właśnie był włączony telewizor. Młoda spikerka ubrana w kostiumik armaniego opowiadała właśnie.
- Jesteśmy na miejscu prawdopodobnej zbrodni. Młody mężczyzna, według naszych poufnych informacji, turysta brytyjski, został zamordowany podczas bliżej nieokreślonej bójki. Wiadomo tylko, że spotkał się z Edmundo S., znanym bossem miejscowego półświatka. Początkowo rozmawiali spokojnie, jednak później doszło do ostrej wymiany zdań. Spytałam inspektora Catagnę o komentarz niestety odpowiedział tyle …
Na ekranie telewizora pojawił się korpulentny Włoch noszacy na sobie odświętny oraz bardzo bogaty mundur.
- Nie możemy ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Rzeczywiście młody mężczyzna jest turystą brytyjskim przybyłym niedawno. Wynajmował luksusowy apartament i to jest komplet informacji, które możemy przekazać. Co do okoliczności, jesteśmy podczas badania.
- Jak państwo więc widzą - ponownie na ekranie pojawiła się poprzednia spikerka - nasze władze nabrały wodę w usta. Cóż, miejmy nadzieję, że są lepsze podczas rozwiązywania spraw, niżeli wypowiedzi oraz informowania społeczeństwa - spikerka zniknęła, natomiast pojawiło się zamiast niej doskonale znane im miejsce.
- Zaraz - nagle obudził się Tomasso, który odruchowo spojrzał na ekran Wiadomości - czy to nie to samo i czy to chyba nie była kobieta, wiesz gdzie …
- Tak… tam skąd wczoraj uciekaliśmy i… - Amanda zarumieniła się na wspomnienie ich spontanicznego rysunku. - Ciekawe czy pokażą zdjęcie. - Poczuła odrobinę niepokoju wpatrując się w ekran.
Owszem, pokazali. Rzeczywiście było to zdjęcie nie owej zabitej osoby, ale miejsca oraz leżącego ciała. Faktycznie. To pokazane ciało okryte czymś nie było tym, które widzieli. Pewnie któryś spośród uczestników sfotografował coś więcej, niżeli widzieli oni. Czyli było dwóch zabitych. Wspomniany Brytyjczyk oraz kobieta. Dlaczego więc media rozpisywały się tylko na temat Brytyjczyka?
- Wiesz jak jest - wspomniał Tomasso po chwili - turysta dla Wenecji to ktoś ważny. Jeśli ta dziewczyna była zwykłą no wiesz, hostessą lub prostytutką, raczej będą starać się utrzymywać w sekrecie całą sprawę. Hm, ciekawe kto to, ale teraz sporo turystów przyjechało na Nowy Rok do Wenecji.
- Chyba wiedzą, skoro nie pokazali zdjęcia z dokumentów… zazwyczaj jeśli kogoś szukają to pokazują takie fotki. - Amanda przygryzła na sekundę wargę. - Jestem potwornie ciekawa.
- Wcale się nie dziwię, nieczęsto bywa, że ktoś ginie tutaj. Jeśli chcesz, spróbuję się czegoś dowiedzieć. Mam znajomego karabiniera. Jeśli będę coś wiedział, powiem ci. Czy mam spytać go, no wiesz, coś szczególnego, jakieś konkretne szczegóły byłyby interesujące?
- Wiesz… martwię się… to mógłby być mój brat. - Amanda powiedziała cicho to czego się tak obawiała, ściskając przy okazji mocniej ramię Tomasso.
- Brat? Ten, który … ale myślisz, że on jest w Wenecji? - Włoch nie wiedział co powiedzieć. Wydawał się zaskoczony przypuszczeniem Amandy dotyczącym młodszego brata. - Też bym się martwił - wreszcie powiedział szczerze - nawet jeśli ktoś spośród mojej rodziny byłby dupkiem, dalej byłby kimś bliskim, komu nie życzyłbym żeby skończył źle, tylko poprawił się. Daj mi wieczorkiem jego zdjęcie, imię, nazwisko, wiek etc. Spróbuję się następnego dnia skontaktować ze swoim znajomkiem. Maurizio Seviago to prosty stójkowy, żaden komisarz czy co tam takiego. Jednak zawsze może spróbować zerknąć. Będzie jutro dostępny, jako że pełni służbę do 18.00-tej wieczorem. Spróbuję więc popytać trochę wcześniej. Wiesz jak jest. Włosi mają łańcuszki powiązań, jeśli trzeba coś załatwić, ja poproszę jego, on jeszcze kogoś, ów inny kolejnego wreszcie tak dalej idąc dostaniemy wreszcie oczekiwane informacje. Ale naprawdę … może zadzwonisz do domu oraz sprawdzisz, czy twój brat wyjechał do Włoch, jeśli zaś nawet, pewnie jest tutaj parę tysięcy turystów brytyjskich, głównie właśnie młodzi mężczyźni - nie dodał, że przebywający tutaj tyleż dla zabawy, co podrywu oraz seksualnej przygody.
- Wolałabym mu nie ułatwiać… napiszę maila. Wyłączyłam mój brytyjski numer. - Amanda miała wprawę w unikaniu swojego brata choć wcale nie była z niej dumna. - Boję się, że po włoskim numerze mogliby mnie zlokalizować, a chcę to odwlec. - Westchnęła ciężko. - Jest jeszcze jeden powód czemu nie żyję w swoim domu rodzinnym. Idziemy?
- Idziemy, idziemy, choć to pierwsze dałoby się ładnie wykorzystać. Jeśli masz ochotę, zadzwonię do siory, albo brachola w Stanach i oni stamtąd mogą zadzwonić do twojego brata podając się za twojego znajomego, czy kogokolwiek. Ale nie zmuszam, proszę pamiętaj tylko, że wiesz, jeśli cokolwiek, uczynię wszystko, łącznie ze skopaniem twojemu bratu jego kwadratowego zadka. Nawet jeśli to twardy zadek.
Mówiąc to oczywiście ruszył omijając kolejne osoby. Bowiem powoli tłok na ulicach weneckich narastał. Wreszcie dotarli na teren uczelni. Własciwie było to kilka budynków przypominających pałace, gdzie mieściły się sale wykładowe, instytuty, rektorat oraz takie tam. Gdy szli Tomasso zdawało się, że regularnie mijają się z tym samym obcokrajowcem. Rosłym, ciemnowłosym mężczyzną. Cóż, to zdarzało się w Wenecji.
- Idziesz? Zadzwoń proszę, kiedy skończysz, będę niedaleko, spróbuję namierzyć lustro - ucałował ją przed wejściem.
Amanda odpowiedziała na pocałunek.
- Dobrze, zadzwonię. - Ruszyła do wejścia ale obejrzała się jeszcze w progu. - Uważaj na siebie.
- Ty też, profesorowie potrafią zanudzić.


Universit�- Ca' Foscari w Wenecji leży na Starym Mieście, niedaleko Wielkiego Kanału. Jak to zwykle w Wenecji obok prowadzono handel w mnóstwie sklepów zagubionych wśród wąskich uliczek, ale te sklepy mogły kryć wiele skarbów. Visconti znał przynajmniej kilka takich, gdzie sprzedawano względnie uczciwie oraz względnie sensownie. Cóż, bowiem wielu cudzoziemców interesowało się bardziej plastikowymi maskami za 20 euro, niźli czymś wartościowym. Obydwoje jednak szukali lustra, dużego, odpowiedniego, specjalnego, które będzie można później wykorzystać także jako element ozdoby ich sypialni.

 
Kelly jest offline