Nowe znalezisko było zaiste niezwykłe. Szczyt zikkuratu co prawda zaskoczył Tajgę silną magią, z jaką nie miała do tej pory do czynienia, lecz to było... Niczym z jakiejś baśni. Mała chata a w środku inny świat. Opowieści jaszczura o pradawnych budowniczych i kwitnącej tu onegdaj cywilizacji zaczęły nabierać realnych kształtów i bardka zaczęła trochę żałować, że na wzgórzu stchórzyła i nie dała się namówić Ance do włamania. Cóż, było minęło, a ta sala... domostwo czy cokolwiek kryło się poza główna salą było z pewnością warte ryzyka. Może nawet są tu jakieś drugie drzwi i da się wyjść na zewnątrz, na zupełnie inny plan?
Tajga rozmarzyła się tylko na chwilę, bo trup w fotelu był co najmniej podejrzany. Czyżby to był osławiony ex-przyjaciel błękitka? Czy dlatego nie mógł go znaleźc tyle czasu? A tu proszę - jeden mały wytrych i gotowe. Tyle, że...
No właśnie.
Ci władający nekromancją częstokroć sami również nie mają ochoty umierać.
Tajga dyskretnie wycofała się za regał. Nie widziała stamtąd co prawda nic, co działo się w głównej sali, ale miała strategiczną pozycję do obrony. No i miała uszy. Zauważyła, że i
Jasmal zdążyła przejść do bocznego pokoju. Nadstawiła uszy, równocześnie usiłując przypomnieć sobie wszystko co słyszała o liczach i innych magicznych nieumarłych. Niestety było tego
mniej niż mało... Wobec tego skupiła się na dyskusji za rogiem.