Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2018, 21:24   #105
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka ze strzygą była okropna. Jace widział jak z nienacka potwór atakuje Rathana wysysając z niego życie. Lata spędzone na nauce zrobiły swoje, choć może to bardzo sugestywny rysunek przy opisie strzygi sprawił, że chłopak bezbłędnie rozpoznał przeciwnika. Ponownie skupił się na Drodze, chcąc "wyłączyć" nieumarłego Kelocha dając szansę towarzyszom. Nie jest wiedzą powszechnął, jednak nie jest również tajemną, że nieumarli odporni są na wiele sztuczek i wpływów jakimi magowie potrafią mamić umysły ludzkie. Jace jednak wiedział, że nie operuje tą samą magią. Otworzył swój umysł i zaatakował Kelocha wdzierając się do jego umysłu. Było to dziwne uczucie. Coś zupełnie innego niż przy umysłach ludzi. Nawet ettercap spotkany wcześniej był... no na swój sposób przewidywalny. Umysł strzygi był powykręcany, naznaczony cierpieniem, mrokiem i bólem. Jace skoncentrował Wolę na motoryce istoty odcinając się od od dziwnego miejsca w jakim się znalazł; chwilę potem strzyga padła bezwiednie na ziemię, gdzie dopadli go towarzysze.
Jace odetchnął głęboko próbując wyrzucić z własnej głowy to czego doświadczył wchodząc w głowę nieumarłego. Zauważył jednak, że nie było w nim wspomnień Kelocha, zupełnie... Żadnych wspomnień... nic.

Gdy kurz bitewny opadł, Jace zdecydował się podejść do ciała i przyjrzeć się dokładniej. Wyglądało na to, że faktycznie strzyga nie zachowywała pamięci swojego poprzedniego życia, choć ciekawiło go w jaki sposób znalazła się właśnie tu. Została tu zabita? Przyszła, bo kręciła się w okolicy?

- Chwileczkę wtrącił się Jace, którego z zamyślenia wyrwało frywolne przywłaszczanie magicznych znalezisk. - Wygląda podobnie, ale może zerknę na te fiołki, zanim je wymieszanie z tymi, które już mamy? Są podobne, ale to niewiele znaczy - Chłopak skupił się na otoczeniu przymykając na chwile powieki. Czuł w jak ciepło idzie od koniuszkiem jego palców w górę do oczu niczym delikatny prąd leniwej rzeki. Trwało to dosłownie chwile, jednak za każdym razem Jace czerpał przyjemność z możliwości wykrycia magii samą tylko myślą. Jego oczy rozjarzyły się na błękitno na moment i zgasły, jednak wszelkie magiczne aury zaczynały dopiero wychodzić z ukrycia, niczym półprzezroczysta tiulowa tkanina napompowana powietrzem. Mikstury okazały się być faktycznie uzdrawiające, jednak oprócz tego magicznie rozjarzył się znaleziony but i… Kharrick. Mężczyzna przyjrzał się złodziejowi dokładniej, ale nienachalnie. Ciekawe. Będzie musiał przyjrzeć się łotrzykowi nieco uważniej, ale innym razem.
Oddał mikstury potwierdzając ich naturę.
- Zastanawia mnie, co spowodowało przemianę Kelocha w strzygę? Z tego co kojarzę, to bardzo rzadko powstają naturalnie. Zmienił temat. Spojrzał na towarzyszy i podjął temat widząc wyrazy na ich twarzach.
- Strzygi powstają na cztery sposoby: w wyniku potężnej magii nekromantycznej, ktoś zostaje zabity przez strzygę lub w inny równie brutalny sposób, martwe ciało zostanie opanowane przez ducha, lub w przypadku wyjątkowo nikczemnych osobników samoistnie. Te ostatnie jest najrzadsze - dodał chcąc uwypuklić pozostałe niewesołe sposoby przedłużenia sobie życia.

Ciało nieboszczyka było przeraźliwie chude, nawet jak na nieumarłego zombie, a dodatkowo nogi i kończyny były dziwnie powykręcane. Jace westchnął żałując, że nie ma z nimi Tezzereta. On lubował się we wszelkich zabawach w detektywów i miał ku temu naturalny talent. Jace spojrzał na belki stropowe, ale upadek z takiej wysokości nie mógł spowodować takich ran. Nawet jeśli upadek byłby niefortunny.
- Spójrzcie na jego kończyny - dodał - musiał spaść ze sporej wysokości żeby się tak uszkodzić. Zapewne przeżył upadek, lecz nie potrafił się wydostać. Jest wychudzony, mógł próbować jeść korzonki, ale umarł z głodu. Musiał mieć dostęp do wody, inaczej nie schudł by aż tak. Nie ma też na sobie śladów zwierząt z tego co widzę, więc nie został zjedzony, ani zabity przez zwierzę. - kontynuował analizę. Będą musieli spalić zwłoki, zanim Tez przyjdzie, ale Jace czuł, że ich wspólne zabawy z lat beztroskiego dzieciństwa wcale nie były tak głupie jak się ich mamie wydawało. Kharrick z zafascynowaniem patrzył na to co zrobił Jace. Niby czarodziej, a wcale nie prawda. Na jego pytania zabębnił palcami o kolano wyraźnie się zastanawiając.
- Może to samo wydarzenie zmieniło go w strzygę co wykurzyło łowców z domku? Czas może się zgadzać. Kilka tygodni przed atakiem na Phaendar… może doszukuje się, ale wydaje
mi się, że coś jest na rzeczy
- złodziej wstał z krzesła i podszedł do ciała. Westchnął bo nie lubił tego robić, ale wyjął sztylet z cholewy i zaczął rozcinać elementy ubrania aby przyjrzeć się dokładniej ciału zmarłego. Ekspertyza Jace’a była bardzo trafna - ciało nie miało żadnych uszkodzeń poza takimi związanymi z upadkiem ze znacznej wysokości na twarde podłoże.
- Może to jednak sprawka jakiegoś ducha? - zasugerował Rathan, który jakoś nie mógł sobie wyobrazić, jakież to niby wydarzenie mogło tak przekształcić Kelocha.
- Może. Dach jest zapadnięty. Mógł próbować go naprawić i spaść i przy okazji jakiś całkiem przypadkowy duch pojawił się w okolicy. Sami twierdzicie, że Fangwood jest… niebezpieczne - Kharrick powiedział z ironią w głosie, bo według jego niezbyt obszernej wiedzy, duchy same się nie pojawiają. - Ale mogę się mylić. Nie lubię za bardzo wszystkiego co martwe. Wolę unikać tematu.
- Keloch był dupkiem, ale to trochę za mało na taką przemianę. Musimy pozbyć się ciała i nie wspominać pozostałym o tym co tu się stało - powiedział Jace oglądając znaleziony but. Był magiczny, niewątpliwie, ale gdzie jest drugi? Może Keloch go zgubił? Albo ryś zjadł?
- Ognisko, potem dół… powiedzcie mi tylko, że chociaż on ma szpadel bo rękoma kopać nie będę. - zaznaczył Kharrick.
- Na takim zadupiu musiał mieć wszystko - stwierdził Rathan. - Może ma w szopie - dodał, po czym wyszedł na zewnątrz.
Jace został sam w chacie. Przez chwilę patrzył w but zastanawiając się co dalej? Złodziej dość dobrze przetrząsnął chatę... Chłopak usiadł w fotelu próbując zbadać but jednak bezskutecznie. Jego myśli były nadal rozkojarzone wizytą w umyśle strzygi...


Na zewnątrz okazało się, że Sulim kopał już jeden dół na skraju lasu, a obok leżało zataszczone tam ciało rysia. Psotniczek pomagał mu swoimi szerokimi łapami.
- Dobrze, że masz łopatę - powiedział łucznik. - Idę zebrać nieco drewna na porządny stos - mówił dalej - a potem spalimy to, co zostało z Kelocha. Wtedy się przyda kolejny dół.
- Chcecie pochować prochy? - krzywo spojrzał Sulim, wycierając pot z czoła.
- Kości się nie spalą w zwykłym ognisku. - Złodziej podszedł do druida chcąc go jeszcze o coś poprosić, ale widząc jego minę rozmyślił się. - A… może zanim pochowamy rysia… hmm… nieważne. Pójdę się rozejrzeć jeszcze. - Odsunął się i ponownie zaczął rozglądać się po okolicy. Nie znalazł już więcej pułapek, ale za to dostrzegł masę niewielkich śladów. Nie umiał na razie określić do czego lub kogo mogłyby należeć. Na koniec zajrzał do stojącej obok budki. Była zamknięta na ciężki skobel, a drzwi podrapane przez pazury. Przykładając ucho do drzwi nie usłyszał jednak nic niepokojącego to i otworzył. Uśmiechnął się szeroko widząc co jest w środku.
- Mamy tutaj zapasy! - krzyknął do reszty. Wnętrze było wypełnione spora ilością uwędzonego i zasuszonego mięsa oraz ryb. Tym dało się nawet wykarmić część uciekinierów. Po tak wspaniałym znalezisku można by pomyśleć, że można by osiąść na laurach, ale wciąż było mało. Przynajmniej drugie tyle było potrzebne. Dlatego złodziej zabrał się do dalszej roboty.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 20-09-2018 o 09:41.
psionik jest offline