Arletta szła w stronę łaźni z nieschodzącym uśmiechem na twarzy i nieobecnym wzrokiem. Rozmyślała o tym, co się przed chwilą wydarzyło. Kiedy dotarła do łaźni i otwarła drzwi, jej oczom ukazała kąpiąca się w jednej z bali Lauga, a dokładniej już wylegującą się i nucącą pod nosem zaspale melodyjki. Co prawda zasłonka skrywała szczegóły, ale takich włosów nie sposób było z czymkolwiek pomylić. “Na bogów, jak dobrze, że Bran został w pokoju” pomyślała.
- Hej. - rzuciła do towarzyszki, podchodząc do kotłów w celu sprawdzenia, czy jest ciepła woda.
- Mhmmm - zanuciła wojowniczka odwracając się do złodziejki twarzą w prawdzie zasłona zasłaniała drzwi, ale ta juka i tak prześwitywała na tyle by dało się nawiązać kontakt może nie bezpośrednio wzrokowy ale wystarczająco wzrokowy - O hej, - odpowiedziała zaspale, w jej mokre włosy wpleciona była ciemna granatowa wstążką która poskramiała grube gęste pukle Laugi w upięciu. - Mają tutaj ‘użytkowe’ mydło, leży koło pieca.
- O… dzięki. - Arletta odpowiedziała wojowniczce i skierowała się po mydło. Położyła je koło wolnej bali i podeszła do kotłów. “Nie jest jakaś bardzo ciepła, ale w sumie chłodna kąpiel na orzeźwienie mi się przyda” pomyślała zdejmując pierwszy z kotłów z ognia i wlewając wodę do balii. To samo uczyniła z drugim kotłem, po czym napełniła je świeżą wodą i podeszła do balii. Ściągnęła swoje ubrania i wpakowała się do wody.
- Tego potrzebowałam po całym dniu… - westchnęła. - Szczerze nie spodziewałabym się takiej łaźni po tego typu karczmie. Zazwyczaj przynoszą balę do pokoju na zamówienie. Przynajmniej w większości karczm w których bywałam - ciągnęła swoją wypowiedź, namydlając się jednocześnie.
- Ten sposób lżejszy dla personelu, nie muszą targać bali i wody - powiedziała wojowniczka, wstając ze swojego ‘jeziorka’ czym towarzyszył plusk i kapanie wody. - Właściwie to zrobili sobie łaźnie samoobsługową. - Lauga wyszła jednym krokiem zgrabnych nóg z bali. Naga schyliła się po swoje brudne ubrania i wrzuciła je do wody, odwrócona bokiem do elfki zaczęła przepierać swoje brudy.
- W sumie o tym nie pomyślałam, ale jak się zastanowić, to faktycznie personel ma lżej - odpowiedziała elfka, spłukując z siebie mydliny. Kąpiel po całym dniu, nawet jeśli woda nie była zbyt ciepła była odprężająca, jednak Arletta chciała umyć się jak najszybciej, pamiętając o tym, że obiecała zaklinaczowi, że szybko wróci.
- Chciałam w sumie dłużej skorzystać z uroków tej łaźni, ale jest coraz później. Postaram się pospieszyć i przyjdę do was dać znać, że już wolne, żeby Kokoro mógł też iść się wykąpać.
- Nie martw się nim, to duży chłopiec poradzi sobie, nawet z trafieniem do łaźni nie zachaczając o spiżarnie - podśmiała się wojowniczka, zdecydowanymi ruchami czyszcząca swoje odzienie, przy okazji wykorzystując ciepło w łaźni jakie zapewniał piec by naturalnie się podsuszyć, zanim włoży świeże ubranie.
- Mnie raczej chodziło o to, żeby jak on tu przyjdzie to mnie tu już nie było - zaśmiała się elfka. - Ta kotara jest trochę zbyt przejrzysta.
- A jasne… - przyznała Lauga przypominała sobie, że elfa była zawsze dosyć wstydliwa, przynajmniej w porównaniu z rudowłosą która przy małym podchmieleniu chętnie pozbywała się odzienia. Wojowniczka wyżęła nadmiar wody z ubrań i sięgnęła do korka by wypuścić wodę z bali do podłużnej wyżłobionej rynny w podłodzę.
Sięgnęła też po kaczuszkę i odłożyła ją na swoje miejsce. Ubrała się starannie zawiązując koszulę, nie wkładała opaski na biust by mógł trochę pooddychać ‘pełną piersią’
- No dobra zostawiam cię - z relaksacyjną ciszą do jutra. - pożegnała się z elfką i ruszyła do pokoju.
- Do jutra. - odpowiedziała jej elfka machając jej ręką zza kotary. Przez kilka minut posiedziała jeszcze w wodzie, po czym wyszła z bali, szybko się osuszyła, ubrała i opuściła łaźnię. Kierując się do pokoju, zatrzymała się przed drzwiami Laugi i Kokoro. Zastukała do drzwi i powiedziała dość głośno przez drzwi.
- Jakby Kokoro chciał, to łaźnia jest już pusta. - po czym skierowała się do pokoju w którym czekał na nią Bran.